Wiemy, ile dwutlenku węgla możemy wprowadzić do atmosfery, zanim przekroczymy nasze cele klimatyczne – ograniczenie ocieplenia do 1,5° do 2°C powyżej temperatury sprzed epoki przemysłowej. Na tej podstawie możemy obliczyć, ile jeszcze paliw kopalnych możemy spalić, by wyemitować taką ilość dwutlenku węgla. Jednak gdy porównamy te dane z naszymi znanymi zasobami paliw kopalnych, sytuacja robi się skomplikowana – pisze John Timmer na łamach serwisu Ars Technica. Aby osiągnąć nasze cele klimatyczne, będziemy musieli pozostawić jedną trzecią ropy naftowej, połowę gazu ziemnego i prawie cały pozostały nam węgiel w ziemi – niewykorzystane.

Jednocześnie wciąż budujemy infrastrukturę, która opiera się na spalaniu znacznie większej ilości tych paliw: kopalnie, szyby naftowe i gazowe, rafinerie oraz sieci dystrybucyjne, które dostarczają te produkty na rynek; elektrownie, samochody, pociągi, łodzie i samoloty, które wykorzystują te paliwa. Jeśli mamy osiągnąć nasze cele klimatyczne, niektóre z tych obiektów będą musiały zostać celowo wyłączone i pozostać bezczynne, zanim będą mogły przynieść zwrot pieniędzy, które pochłonęła ich produkcja. To nie jedyny problem: pozostaną pracownicy, którzy są przeszkoleni do korzystania z nieużywanego wówczas sprzętu, firmy, które traktują rezerwy paliwowe i sprzęt jako aktywa w swoich bilansach, oraz różne kontrakty, które nakazują eksploatację rezerw.

Bezwartościowe aktywa wobec zmian klimatycznych

Reklama

Wszystkie te rzeczy można traktować łącznie jako aktywa – aktywa, których wartość spadłaby do zera, gdybyśmy poważnie zajęli się zmianami klimatycznymi. Mogą funkcjonować pod nazwą „aktywów osieroconych” (ang. stranded assets), a ich bezwartościowość może wywołać chaos gospodarczy na świecie.

Aby wyjaśnić, na czym polegają aktywa osierocone, Armon Rezai z Uniwersytetu Ekonomii i Biznesu w Wiedniu odwołał się do rzeczywistych przypadków osiadania na mieliźnie: jeśli masz łódź i osiądzie ona na mieliźnie, nie możesz już czerpać z niej żadnych korzyści finansowych. Pozostaje ona aktywem, ale nie jest już użyteczna. To samo dotyczy towarów, które przewoziła, a także załogi, która znała wszystkie jej cechy szczególne.

Kopalny martwy punkt

Istnieje wiele sposobów, jak aktywa mogą utknąć w martwym punkcie, a wiele z nich ma związek z paliwami kopalnymi. Joyeeta Gupta z IHE Delft zauważa, że aktywa mogą utknąć na mieliźnie z powodu czegoś tak prostego, jak wyjście marki z mody, co pozostawia właścicieli z nadwyżką mocy produkcyjnych. Zmiany technologiczne mogą również sprawić, że produkt stanie się przestarzały, pozostawiając na lodzie całą infrastrukturę wykorzystywaną do jego produkcji, sprzedaży i serwisowania. To normalny element kapitalizmu. I z pewnością dotyczy to paliw kopalnych, ponieważ ludzie zaczęli poszukiwać czystszych alternatyw, a technologie odnawialne podcinają ceny tych brudnych.

Istnieje jednak dodatkowe ryzyko: interwencje polityczne ze strony rządów. Już teraz rządy różnych państw ustalają ceny emisji dwutlenku węgla, wprowadzają systemy handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla i podejmują inne działania, aby zniechęcić do korzystania z paliw kopalnych lub zachęcić do stosowania czystszych rozwiązań alternatywnych. (Wiele z nich robiło to w tym samym czasie, kiedy prowadziły inne działania promujące wykorzystanie paliw kopalnych).

Musimy działać szybciej

Przyspieszenie przejścia na paliwa odnawialne może nastąpić pod wpływem kilku czynników. Coraz częstsze katastrofy związane z klimatem powinny skupić uwagę opinii publicznej i rządów na ograniczaniu zmian klimatycznych. Postęp technologiczny może również zmienić rynki energetyczne. Rick van der Ploeg z Oxfordu wspomniał o możliwości przełomu w technologii akumulatorów, który umożliwiłby odejście od ropy naftowej w transporcie oraz wykorzystanie energii słonecznej i wiatrowej do zaspokojenia większego zapotrzebowania na energię elektryczną.

Jeśli aktywa tracą na wartości powoli, bez większych strat, wszyscy mogą się dostosować. Inwestorzy mogą przenieść się na inne rynki, firmy mogą zmienić kierunek działalności, a infrastrukturze można pozwolić tracić na wartości aż do momentu, gdy zniknie znaczna część jej wartości. Niewątpliwie wystąpią pewne zawirowania ekonomiczne, zwłaszcza jeśli ktoś działa w branży paliw kopalnych, ale nie dojdzie do całkowitego załamania gospodarki.

Nie będzie miękkiego lądowania

Niestety, nasze cele klimatyczne i ciągłe emisje sprawiają, że prawdopodobieństwo tego rodzaju miękkiego lądowania staje się coraz mniejsze. „Ociągaliśmy się, więc musimy się spieszyć” – powiedział Rezai w rozmowie z serwisem Ars Technica. „Jeśli będziemy musieli wprowadzić szybsze korekty, to istnieje możliwość, że będą one bardziej zakłócające”. Tego rodzaju nagłe załamanie będzie miało daleko idące skutki. Ludzie, którzy utrzymują się z wydobycia paliw kopalnych, stracą miejsca pracy. Rządy, które polegają na podatkach i opłatach związanych z wydobyciem i wykorzystaniem paliw kopalnych, mogą mieć trudności z zastąpieniem utraconych dochodów. Przedsiębiorstwa w całej gospodarce poniosą ogromne straty. Oczywiście dotyczy to także utraconych dochodów przez firmy wydobywające paliwa kopalne. Ale może to również oznaczać, że rzeczy, które traktują one jako aktywa (od sprzętu po koncesje na wydobycie) będą musiały zostać spisane na straty.

Podobne problemy odczują producenci sprzętu, a także firmy zajmujące się transportem paliw i obsługą rurociągów. Firmy produkujące sprzęt transportowy, taki jak samochody i pociągi, będą miały trudności z dostosowaniem się. Wszystkie przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, które zainwestowały w budowę i utrzymanie elektrowni zasilanych paliwami kopalnymi, będą musiały wycofać je z eksploatacji na długo przed zakończeniem okresu użytkowania. Przemysł betonowy, stalowy i chemiczny, który opiera się na paliwach kopalnych, będzie musiał stawić czoła konsekwencjom. Wszystkie te niewykorzystane aktywa mogą w końcu zostać spisane na straty, co doprowadzi do nagłych zmian rentowności w całej gospodarce. To oczywiście odbije się na ich finansach. Wpłynie to jednak również na fundusze emerytalne, fundusze emerytalne szkół wyższych i inne podmioty, które bezpośrednio lub pośrednio zainwestowały w te firmy.

Jak nie dopuścić do kryzysu?

Jak zatem możemy zająć się klimatem, a jednocześnie nie dopuścić do tego, by aktywa osierocone załamały gospodarkę? Ryzyko finansowe związane z paliwami kopalnymi jest tak szeroko rozłożone w naszej gospodarce, że jego minimalizacja może wymagać zastosowania wielu różnych podejść.

Jednym z nich jest zgoda rządów na płacenie firmom za aktywa, które utknęły na mieliźnie. Odnosząc się do elektrowni węglowych, Rezai zauważył, że „w Niemczech właściciele tych firm zostali właściwie przekupieni, aby zrezygnować ze swoich praw do zanieczyszczania – nie jest to prawo nabyte, po prostu robili to w przeszłości”. Van der Ploeg bez ogródek zasugerował, że tego typu działania będą powszechne. Rezai zaznaczył również, że rządy są prawdopodobnie najlepiej przygotowane do prowadzenia programów potrzebnych do pomocy kapitałowi ludzkiemu – doświadczonym pracownikom z branż, które znikną – w przekwalifikowaniu się na nowe zawody.

Jednak branża paliw kopalnych jest zbyt duża, aby można ją było zlikwidować poprzez odszkodowania, a wiele rządów nie dysponuje środkami finansowymi, które pozwoliłyby im to zrobić. Rządy mogą jednak podjąć inne działania, które w dużej mierze polegają na sygnalizowaniu rynkowi, że polityka klimatyczna będzie coraz bardziej rygorystyczna. Obecnie mamy do czynienia z takimi działaniami, ale w większości krajów nie są one spójne ani agresywne. Aby wysłać właściwe sygnały, potrzebne będzie kompleksowe zaangażowanie rządu.

Firmy będą pozywać rządy o odszkodowania

Wszystko to komplikuje ryzyko, że firmy produkujące paliwa kopalne mogą pozwać rządy o odszkodowanie w przypadku wprowadzenia ograniczeń w wykorzystaniu tych paliw. „W wielu częściach świata państwo zachowuje prawo własności do ropy i gazu pod ziemią, a firma otrzymuje prawo do ich wydobycia” – powiedział Gupta. „Fakt, że w przyszłości firma może nie mieć prawa do wydobywania paliw kopalnych, może skłonić ją do żądania odszkodowania od państwa”. Gupta dodaje, że nie ma jednak sposobu, aby wymusić na USA ratyfikację protokołu z Kioto lub wdrożenie porozumienia paryskiego. Nie można zmusić do tego suwerennego kraju.

Jak duży jest to problem? W niedawno opublikowanym artykule w Science oszacowano, że ponad 10 tys. projektów wydobycia paliw kopalnych w 97 krajach jest objętych międzynarodowymi umowami biznesowymi. Łączna wartość tych projektów może przekroczyć 200 mld dolarów. Niektóre z krajów, które są w dużym stopniu narażone na takie ryzyko, jak Wielka Brytania, mogłyby z łatwością pokryć koszty takich pozwów, które w tym przypadku mogłyby wynieść nawet 14 mld dolarów. Jednak w przypadku innych krajów o wysokim ryzyku, takich jak Gujana i Mozambik, byłoby to trudniejsze.

Jak te kraje mogą się chronić? W dokumencie sugeruje się, że aby uniknąć narastania problemu, kraje powinny zakazać wszelkich dalszych poszukiwań paliw kopalnych. A następnie rozważyć wycofanie się z konkretnego traktatu handlowego, który stwarza największe ryzyko. Oba te działania mogą jednak spowodować krótkoterminowe zawirowania gospodarcze. Sprawę komplikuje fakt, że wiele krajów najbardziej zagrożonych tego rodzaju pozwami posiada również złoża paliw kopalnych, których wydobycie jest tanie.

Rynki zaczynają dostrzegać ryzyko

Z finansowego punktu widzenia istnieją pewne oznaki tego, że rynki zaczynają dostrzegać ryzyko. „Myślę, że kluczowy moment nastąpił w 2015 i 2016 roku. Ludzie wówczas zaczęli wyceniać to ryzyko” – powiedział van der Ploeg. Inwestorzy chcą wyższych zwrotów z „brudnych” aktywów. A więc np. koncerny Shell, BP, huty stali albo cementu czy węgla, musiały one zapłacić znacznie wyższą stopę zwrotu. A to ma im zrekompensować ryzyko związane z transformacją.

Z czasem, gdy odejście od paliw kopalnych stanie się bardziej powszechne, ryzyko to wzrośnie, a wymagania dotyczące stóp zwrotu powinny się odpowiednio zwiększyć. „W pewnym momencie muzyka ucichnie, a ludzie zaczną uciekać do wyjścia” – podsumowuje van der Ploeg.

Wysiłki zmierzające do odejścia od inwestycji w zakresie paliw kopalnych mogą potencjalnie obniżyć ich cenę i stworzyć podstawy do wyceny ryzyka związanego z aktywami osieroconymi. Jednak jak dotąd wysiłki te nie przynoszą większych efektów. „Dezinwestycja może rozwiązać problem, jeśli wszyscy jednocześnie jej dokonają, a cena spadnie i nikt nie będzie chciał kupić akcji” – twierdzi Gupta. „Ale jak widać, dezinwestycje odbywają się za zamkniętymi drzwiami, a ludzie kupują akcje, ponieważ nie widzą procesu dezinwestycji na dużą skalę. Tak więc partykularne interesy pozostają, tyle że są to nowe partykularne interesy”.

Van der Ploeg pochwalił zaś banki centralne wielu krajów, które już wcześniej zdawały sobie sprawę z ryzyka związanego z aktywami osieroconymi i podejmują kroki w celu opanowania sytuacji. Dzieje się tak pomimo tego, że rządy często nie robią nic. „Wydaje się, że rządy to nie obchodzi” – powiedział, po czym zauważył, że reakcje rządów mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.