Rząd chce, aby kilowatogodzina energii elektrycznej produkowanej przez elektrownie kosztowała do 6 koron (ok. 1,1 zł), a przypadku gazu chce ograniczenia ceny do 3 koron (ok. 0,6 zł) za kilowatogodzinę z uwzględnieniem podatku VAT dla odbiorców detalicznych. Znowelizowana ustawa ma również zapewnić większą ochronę konsumentom, których umowy z dostawcami wynikają z cen związanych z giełdami. Rozwiązanie chwalił Zeman, który jest ekonomistą.

Aby ograniczyć ceny, rząd będzie musiał wydać rozporządzenie określające szczegóły, zwłaszcza cenę maksymalną. Określi również, do jakiego pułapu zużycia energii będzie miał zastosowanie limit cenowy oraz jakich kategorii konsumentów ma dotyczyć. W razie zagrożenia dla rynku rząd będzie mógł w ostateczności zakazać np. handlu energią elektryczną i gazem na giełdach. Według informacji mediów gabinet Petra Fiali chce wydać rozporządzenie na początku października, po zapowiadanym na 30 września spotkaniu unijnych ministrów energii.

Nowelizacja ma ułatwić konsumentom wypowiedzenie umowy, która zawiera tzw. ceny spotowe, czyli wynikające z rozwoju sytuacji na giełdzie. Jednak prawo do wypowiedzenia w ciągu miesiąca umów na dostawy przy zastosowaniu cen spotowych będą mieli tylko konsumenci indywidualni, a nie np. firmy. Jeżeli w umowie znajduje się klauzula, która pozwala dostawcy, bez wyraźnej zgody konsumenta, na zmianę uzgodnionej ceny energii elektrycznej lub gazu na cenę zgodną ze zmianami giełdowymi, to taka klauzula nie będzie brana pod uwagę.

Reklama

Rozwiązanie ma kosztować budżet ponad 100 mld koron (ponad 19 mld zł). Wydatki mają pokryć przychody z dywidendy z państwowego koncernu energetycznego CzEZ, a także przygotowywany podatek od nadzwyczajnych zysków firm energetycznych.

Przedłużenie obowiązywania niższego podatku akcyzowego do końca 2023 r. dotyczy jedynie oleju napędowego. Wraz z końcem września przestanie obowiązywać czteromiesięczna obniżka dotycząca także benzyny. Przedstawiciele rządu uważają, że zastosowana obniżka nie jest bezpośrednio związana z wysoką ceną paliwa, ale z konkurencją ze strony przewoźników m.in. z Polski, Słowacji, Węgier lub Rumunii, gdzie akcyza jest niższa niż w Czechach.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)