Uchwalona rok temu w USA ustawa IRA (Inflation Reduction Act) stała się punktem zwrotnym w globalnej polityce klimatycznej, zmuszając także inne państwa do podjęcia działań i zobowiązań finansowych na własnych rynkach. Łączna wartość dotacji USA przeznaczonych na inwestycje związane z dekarbonizacją gospodarki w ciągu 10 lat sięga 369 miliardów dolarów. To równowartość 23 proc. budżetu federalnego w 2023 roku. Najwięcej, bo 161 mld ma zostać przeznaczone na dotowanie produkcji czystej energii oraz dekarbonizację sektora produkcyjnego, transportowego, budowlanego, rolnego i użytkowanie gruntów. Założeniem ustawy jest także mobilizacja kapitału prywatnego, którego zaangażowanie powinno być dwukrotnie wyższe niż środki z IRA. Duża część dotacji ma charakter warunkowy. Towarzyszą im wymagania dotyczące produkcji lub pozyskiwania komponentów z USA lub Ameryki Północnej, które połączone są łańcuchami produkcyjnymi. W ten sposób ustawa ma być programem wspierania krajowego zatrudnienia. Zapisy ustawy wywołały krytykę amerykańskich sojuszników, gdyż w jej konsekwencji firmy rozwijające innowacyjne i proklimatyczne rozwiązania z UE, Japonii czy Australii mogą przenosić się do USA aby uzyskać znacznie lepsze warunki do inwestycji, kiedy ich rządy takiej polityki nie prowadzą.

Korzyści dla USA

Amerykańska ustawa IRA zwiększa konkurencyjność rozwiązań OZE praktycznie we wszystkich segmentach zielonego rynku. Moc fotowoltaiczna, magazynowa energii i wiatrowa na lądzie może w ciągu następnej dekady osiągnąć ponad 1240 gigawatów (GW), co przekłada się na wzrost 2,7 razy szybszy niż przewidywano przed wejściem w życie IRA – wylicza firma konsultingowa McKinsey.

Reklama

Oznacza to, że amerykańskie OZE mogą do końca dekady przyciągnąć szacunkowo inwestycje kapitałowe o wartości 700–800 miliardów dolarów. Choć wąskimi gardłami mogą być niewystarczająca podaż siły roboczej, ziemi, fluktuacja cen materiałów i zakłócenia łańcuchów dostaw. W wyniku tych subsydiów i inwestycji poziom emisji gazów cieplarniach w USA w porównaniu z rokiem 2005 spaść może o 29 proc. – prognozuje analiza londyńskiego ośrodka EIU. To jednak nie wystarczy aby osiągnąć cele klimatyczne przyjęte w ramach Porozumienia Paryskiego.

IRA oferuje producentom modułów fotowoltaicznych ulgę podatkową w wysokości 17 centów za wat mocy, co powoduje gwałtowny wzrost ich produkcji. W zeszłym roku Stany Zjednoczone ogłosiły produkcję modułów o mocy 49 gigawatów podczas gdy UE, W. Brytania i Norwegia zamierzały wyprodukować jedynie panele o mocy 10 GW. Odnośnie energii wiatrowej, Ustawa przyznaje producentom z siedzibą w USA ulgę podatkową w wysokości do 70 proc. ich początkowej inwestycji, a także dodatkowe obniżki podatków za każdą kilowatogodzinę energii wytworzonej przez farmy wiatrowe. To już zachęciło niektóre europejskie firmy do rozszerzenia swojej działalności w USA. Duńska firma Vestas i niemiecka Siemens Gamesa zaproponowały konkurencyjne plany budowy nowej fabryki produkującej łopaty wirników w Nowym Jorku. W zakresie produkcji elektrolizerów, maszyn niezbędnych do wytwarzania wodoru, USA oferują 155 mld dotacji i ulg podatkowych. Korzysta już z nich norweska firma NEL, która zamierza zbudować drugą fabrykę tych urządzeń w stanie Michigan. Jednak Europa wyprzedza konkurenta pod względem tempa wzrostu mocy do produkcji wodoru, bo jej możliwości w połowie roku były pięciokrotnie większe (175 GW), a wielkość wsparcia w Europie agencja S&P Global szacuje na 113 mld dolarów. Plany EU to produkcja 10 mln ton zielonego wodoru pod koniec dekady i wsparcie jej poprzez uruchomienie Europejskiego Banku Wodoru.

Stany Zjednoczone wiodą natomiast prym w produkcji baterii, a IRA spowodowała tu wielkie przyśpieszenie. W ciągu roku od przyjęcia Ustawy miało miejsce 42 procent wszystkich kiedykolwiek dokonanych w USA inwestycji w akumulatory, a jedna trzecia firm zagranicznych wybrała inwestycje nie w Europie tylko w USA, gdzie mogą one uzyskać ulgi podatkowe w wysokości 40 proc. kosztów produkcji. Jednym z przykładów jest norweska firma produkująca akumulatory Freyr. USA dotują też zakup samochodów elektrycznych (7500 dol.), w Unii robią to poszczególne rządy, a średnia dopłata według raportu Parlamentu Europejskiego wynosi 6 tysięcy euro. Co ciekawe, eksport samochodów elektrycznych z UE do USA rośnie za sprawą ulgi w ramach IRA dla leasingu takich samochodów, których w mniejszym stopniu dotyczy reguła kraju pochodzenia. W niewielkim stopniu IRA odnosi się natomiast do rynku pomp ciepła, na którym Europa pozostaje liderem, a poszczególne kraje UE wdrożyły własne instrumenty wsparcia instalacji tych urządzeń – najhojniejsi są Niemcy (maksymalna dotacja to 18 tys. euro). Na razie widać więc, że obawy Europy dotyczące skutków uchwalenia IRA były przesadzone, to jednak dopiero tylko rok jej obowiązywania.

Reakcja sojuszników

W odpowiedzi na amerykańskie ustawodawstwo UE i inne państwa sięgnęły po własne rozwiązania prawne wspierające zielone inwestycje. UE złagodziła swoje własne zasady dotyczące pomocy państwowej dla firm, ustanawiając na początku roku Plan Przemysłowy Zielonego Ładu (Green Deal Industrial Plan). To szereg propozycji wartych 250 mld euro obejmujących ustawę o przemyśle zerowym netto (NZIA), które tymczasowo umożliwiają członkom UE wykorzystanie pomocy państwa w odpowiedzi na działania innych krajów. Przy czym konieczne jest wykazanie, że bez tych działań przedsiębiorstwa lub inwestycje mogłyby przenieść się na inne rynki. Francja skorzystała już z tych ułatwień, aby dotować 25–40 proc. inwestycji w zielony kapitał. To pakiet dotacji, który według szacunków przyniesie inwestycje o wartości 20 miliardów euro. Dotacje te są uzależnione od pozyskania różnych komponentów i półproduktów z obszaru UE. Państwa Unii mogłyby także odnieść korzyści z postulowanego funduszu inwestycyjnego na rzecz klimatu, który pomagałby w koordynowaniu i finansowaniu dodatkowych inwestycji publicznych niezbędnych do bardziej oszczędnego osiągania celów w zakresie redukcji emisji. Mowa jest także o wsparciu polegającym na skróceniu w ramach inicjatywy RePowerEU okresu wydawania pozwoleń do jednego roku w przypadku infrastruktury o zerowej emisji netto w zdefiniowanych obszarach, chociaż wejście tych rozwiązań nie nastąpi szybko. Łącznie Komisja Europejska szacuje, że w latach 2021–2030 potrzebne będą dodatkowe inwestycje o wartości 4 bilionów euro, aby osiągnąć cele UE w zakresie redukcji emisji na rok 2030, z czego trzy czwarte musi być finansowane ze środków prywatnych.

Własne programy subsydiowania zielonych przedsięwzięć opracowały także Japonia i Australia. Rząd Kraju Kwitnącej Wiśni zamierza pobudzić inwestycje o równowartości 1,1 biliona dolarów w drodze partnerstw publiczno-prywatnych finansowanych obligacjami rządowymi w ramach ustawy o zielonej transformacji. Jest ona skierowana do kluczowych sektorów czystej energii, w tym zielonego wodoru i amoniaku. Australijski Fundusz Odbudowy Narodowej ma być głównie programem infrastrukturalnym, skupiającym się na kilku obszarach priorytetowych, nie tylko dotyczących dekarbonizacji.

Wstrzemięźliwą postawę wobec zielonych subsydiów zajmuje natomiast Londyn, choć Wielka Brytania była pierwszą dużą gospodarką, która prawnie zobowiązała się do osiągnięcia zerowego poziomu emisji gazów cieplarnianych netto do 2050 roku. W ciągu ostatnich kilku lat rząd opublikował szereg dokumentów wspierających ten cel, w tym dotyczących wodoru i sektora transportu, a także stworzył organizacje, które mogą zapewnić wsparcie finansowe dla firm, w tym Bank Infrastruktury. Jednak ostatnio premier Rishi Sunak ogłosił wycofywanie się z niektórych celów związanych z dekarbonizacją gospodarki, powołując się na koszty ich realizacji dla konsumentów. Można to odczytywać jako próbę zdobycia punktów w elektoracie przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, kiedy według obecnych sondaży rząd może stracić władzę. Istotnym powodem takiej postawy może być także uporczywie wysoki poziom inflacji i rekordowe zadłużenie W. Brytanii, przekraczające wartość PKB kraju.

W tym kontekście można też odczytywać zapowiedź brytyjskiego Kanclerza Skarbu Jeremy Hunta, który jest zdania, że rząd powinien zamiast na subsydiach polegać raczej na reformie funkcjonującego od 10 lat programu Contracts for Difference, mającego na celu wspieranie inwestycji sektora prywatnego w projekty dotyczące energii odnawialnej poprzez zmniejszenie ryzyka wahań cen. W ramach programu organizowane są coroczne aukcje, które umożliwiają producentom energii niskoemisyjnej wygrywanie kontraktów mających na celu zrównoważenie potencjalnych wahań cen energii, co jest kluczowym czynnikiem przy podejmowaniu przez firmy decyzji inwestycyjnych. Mariana Mazuccato, profesor w University College London nazwała takie rozwiązanie „dotacjami bez wizji” gdyż jej zdaniem w lepszej sytuacji stawia ono firmy o dużej sile przetargowej jak na przykład Tata Group. Tymczasem strategię przemysłową przedstawiła opozycyjna Partia Pracy, co spowodowało, że po raz pierwszy w jej dorocznej konferencji uczestniczyli dyrektorzy brytyjskich korporacji.

Szacunki wskazują, że Zjednoczone Królestwo aby osiągnąć cel zerowej emisji dwutlenku węgla netto do 2050 roku będzie potrzebować od 50 do 60 miliardów funtów rocznie na inwestycje sektora prywatnego w energię odnawialną. Ministerstwo Skarbu, podobnie jak UE, rozważa też wprowadzenie w ciągu roku granicznego podatku od emisji dwutlenku węgla (CBAM) poprzez nałożenie podatku na produkty zagraniczne, które w procesie produkcyjnym generują duże ilości dwutlenku węgla. Wpływy z podatku pomogłyby w części sfinansować zielone inwestycje. Brak jednak wyrazistej strategii w zakresie wsparcia dla zielonej transformacji może spowodować odpływ inwestycji z Wielkiej Brytanii do USA, pogarszając jej standing finansowy.

Dotacje na paliwa kopalne i zielone technologie

Tymczasem ciągle globalnym problemem związanym z finansowaniem transformacji energetycznej jest subsydiowanie paliw kopalnych. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego w roku 2022 na całym świecie dotacje te opiewały na sumę 7 bilionów dolarów, czyli 7,1 procent globalnego PKB. To odzwierciedla wzrost o 2 biliony dolarów od 2020 r. dzięki różnym formom wsparcia rządów w reakcji na rosnące ceny energii. Prawie 20 proc. wartości dotacji to jawne dopłaty do kosztów energii, a 82 proc. wynika z zaniżenia kosztów ochrony środowiska i nie obciążania nimi producentów paliw kopalnych oraz rezygnacja przez rządy z podatków konsumpcyjnych od nich. Wysokość dotacji jawnych powinna spadać wraz ze spadkiem cen nośników energii na rynkach międzynarodowych. Czynnikiem ich ponownego wzrostu nawet do 8,2 biliona dolarów do 2030 r. może być jednak rosnąca konsumpcja paliw na rynkach wschodzących, które dekarbonizują się znacznie wolniej niż rynki rozwinięte. Aby subsydiować zużycie paliw kopalnych, państwa na świecie wydają wielokrotność kwot, którą zobowiązały się zgromadzić co roku w ramach Porozumienia Paryskiego na rzecz energii odnawialnej i rozwoju niskoemisyjnego. Zdaniem Banku Światowego przekierowanie tych dotacji mogłoby odblokować co najmniej pół biliona dolarów na bardziej produktywne i zrównoważone środowiskowo zastosowania.

Dotowanie paliw kopalnych mogłoby znacznie spaść gdyby szybciej rozprzestrzeniały się zielone technologie. Ostatnio jednak dynamika innowacji proklimatycznych osłabła – zwraca uwagę studium MFW. Udział zgłoszeń patentowych w całkowitej liczbie aplikacji jest wciąż niższy niż w rekordowym roku 2010. Ekologiczne innowacje nie są wdrażane wystarczająco szybko w krajach rozwijających się, gdzie mogłyby mieć relatywnie większe znaczenie w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych. Paradoksalnie za niższą dynamiką rozwoju zielonych innowacji – twierdzą analitycy MFW – stoi obniżenie cen ropy i gazu, wynikłe z zastosowania technologii szczelinowania (głównie w USA), a także dojrzałość technologii odnawialnych źródeł energii. Jednak wzrost cen nośników energii wynikły z wojny w Ukrainie może sprzyjać rozwojowi nowych, niskoemisyjnych paliw.

Rozwój zielonych innowacji jest istotny nie tylko ze względów klimatycznych. Mają one także pozytywny wpływ na stymulowanie wzrostu gospodarczego, tym bardziej, że świat stoi w obliczu jednej z najsłabszych pięcioletnich perspektyw wzrostu od ponad trzech dekad. Badacze MFW dowodzą, że podwojenie liczby wniosków o patenty ekologiczne może zwiększyć produkt krajowy brutto o 1,7 procent po pięciu latach w najbardziej konserwatywnym scenariuszu. Bardziej optymistyczne szacunki pokazują, że efekty mogłyby być nawet cztery razy większe. Korzyści ekonomiczne wynikające z zielonych innowacji są głównie następstwem zwiększonych inwestycji w ciągu pierwszych kilku lat po ich wdrożeniu. Z biegiem czasu przekładają się na niższe koszty energii i bardziej energooszczędne procesy produkcyjne. Skutkuje to wolniejszym tempem globalnego ocieplenia i mniejszym ryzykiem niepożądanych zjawisk klimatycznych.

Optymalizacji wdrażania klimatycznych innowacji służyć może polityka synchronizacji ich wykorzystania w skali międzynarodowej, a temu sprzyjałaby powszechność zobowiązań klimatycznych. Efekt skali byłby więc silną motywacją do badań i wdrażania niskoemisyjnych technologii, tym bardziej, że mógłby być wzmacniany dyfuzją innowacji i wiedzy między poszczególnymi krajami. A warto zauważyć, że kraje wprowadzające politykę klimatyczną odnotowują większy import technologii niskoemisyjnych i większy napływ zielonych inwestycji zagranicznych, co dotyczy zwłaszcza rynków wschodzących. Pozytywnie na te trendy może wpłynąć obniżenie ceł na zielone technologie w krajach o średnich i niskich dochodach, gdzie są one wciąż wysokie. Niestety osiągnięcie synchronizacji zobowiązań klimatycznych w obecnej sytuacji niskiego zaufania geopolitycznego wydaje się trudniejsze niż kiedykolwiek przedtem.

Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów
ikona lupy />
Obserwator Finansowy - otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl