Koniec reklam behawioralnych

Od najbliższego piątku użytkownicy Facebooka i Instagrama w Norwegii nie będą już oglądać reklam dopasowywanych na podstawie informacji, jakie zbierają na ich temat te serwisy społecznościowe.

Chodzi o tzw. reklamę behawioralną, czyli dobieraną do zainteresowań internautów. Skąd platforma je zna? Bo nas śledzi, gromadząc dane o tym, co wyszukujemy w internecie, jakim treściom poświęcamy uwagę, co kupujemy itp. Zbiera te informacje nie tylko u siebie (np. na Facebooku), lecz także na innych odwiedzanych przez nas stronach (tzw. dane off-Facebook).

Reklama

Przepisy RODO nakazują na takie śledzenie pozyskiwać zgodę użytkowników. Meta twierdzi, że tak właśnie robi. Obrońcy prywatności – na czele z austriacką organizacją NOYB – uważają, że przeciwnie. Wskazują, że zgodę na zbieranie danych big tech zaszywał w ogólnych warunkach korzystania z platformy – jako niezbędną dla wykonania umowy o świadczenie usług serwisu społecznościowego.

Norwegia zaciska pętlę

Po długotrwałych sporach w styczniu tego roku irlandzki urząd ochrony danych (DPC, właściwy ze względu na europejską siedzibę Mety) zdecydował, że tak prowadzona reklama behawioralna jest nielegalna. Wobec tego koncern na początku kwietnia br. zmienił podstawę prawną przetwarzania danych – z „konieczności umownej” na „uzasadniony interes”.

CAŁY TEKST WE WTORKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP

ikona lupy />
Reklamy warte miliardy dolarów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe