Hiszpania, podobnie jak wcześniej Irlandia, zwróciła się o bailout, aby zdławić skutki załamania na rynku nieruchomości. Teraz, tak jak wcześniej kraj św. Patryka, czeka na wyniki zewnętrznych stress testów, które odsłonią dziurę w systemie bankowym.

„W kwestii strat banków pomyślcie o najgorszym możliwym scenariuszu: a potem pomnóżcie to razy dwa”, powiedział Eoin Fahy, ekonomista w Kleinwort Benson Investors w Dublinie. „Weźcie pod uwagę najbardziej konserwatywne założenia”.
Dziewięćset mil na północ od Madrytu, irlandzcy analitycy opracowali trzy lekcje na podstawie doświadczeń kryzysu bankowego w swoim kraju - jednego z najgorszych w historii. Po pierwsze, szybko oszacujcie, jaka jest prawdziwa skala złych pożyczek. Po drugie, zmuście banki, aby zmierzyły się ze stratami, na przykład poprzez utworzenie tak zwanego „złego banku”. Po trzecie, obciążcie częścią strat udziałowców banków w tak dużym stopniu, jak tylko jest to możliwe.

„Hiszpania powinna stanąć oko w oko z rzeczywistością, nawet jeśli będzie musiała zredukować wartość pożyczek na nieruchomości o 40, 60, a nawet 80 proc.”, powiedział Alan Ahearne, były doradca ds. gospodarki Briana Lenihana, ministra finansów Irlandii, który sprawował urząd wtedy, kiedy Irlandia była bliska pogrążenia całego systemu finansowego. “Jeśli prawdziwe straty nie zostaną rzetelnie ocenione, kto tak naprawdę będzie nabity w butelkę?”.

Rząd Hiszpanii już nakazał bankom zamrożenie prowizji odpowiadających 45 proc. z 307 mld narodowego długu zapisanego w księdze pożyczek deweloperów nieruchomości, jak powiedział Lis Guidos, minister gospodarki, 11 maja.

Reklama

Rzetelny audyt

Zlecenie zewnętrznym audytorom przeprowadzenia bankowych egzaminów jest jednocześnie sygnałem, że Hiszpania chce wyciągnąć lekcję z błędów Irlandii. Rząd, który zgodził się na bailout w wysokości 100 mld euro dla swoich banków, czeka teraz na wyniki audytu. Przeprowadzą go takie firmy, jak Roland Berger Strategy Consultants oraz Livier Wyman Ltd.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w zeszłotygodniowym raporcie, napisał, że hiszpańskie banki potrzebują co najmniej 37 mld euro, aby przetrwać gospodarczą zapaść.

Irlandia potrzebowała 2 i pół roku na zanim zapewniła gruntowne prześwietlenie swojego systemu finansowego w 2008 roku przez zewnętrznych ekspertów.

W październiku 2008 roku, Lenihan nazwał irlandzką gwarancję najtańszym bailoutem, ponieważ państwo nie przekazało swoim bankom w tamtym czasie żadnych pieniędzy. Dwa miesiące później, powiedział że banki mogą potrzebować nawet do 10 mld euro. Dwa lata później, bank centralny nakazał pożyczkodawcom pozyskać kolejne 29,2 mld euro. We wrześniu 2010, banki potrzebowały następnych 12,1 mld euro, ponieważ pożyczki zostały sprzedane krajowemu bankowi złych długów.

Lekcja wyciągnięta

Gdy tylko koszty funkcjonowania banków zaczęły rosnąć, inwestorzy zaczęli stronić od irlandzkiego długu i zmusili kraj do zaciągnięcia bailoutu. W ramach jednego z warunków porozumienia ratunkowego, bank centralny zatrudnił BlackRock Inc. do oszacowania zapasów kapitału trzymanego bankach. Na podstawie tych testów, okazało się, że banki potrzebują dodatkowych 24 mld euro.

„Hiszpania wyciągnęła jedną kluczową lekcję”, powiedział Fahy z Kleinwort Benson Investors. „Straty powinni oceniać niezależni ludzie z zewnątrz”.

Kiedy już straty zostaną oszacowane, Hiszpania musi zastanowić się jak poradzić sobie ze złymi pożyczkami. Obecnie, przyjęła strategię podtrzymania i restrukturyzacji upadających banków, ignorowania presji, aby podjąć bardziej radykalne środki ze strony swoich partnerów, którzy udzieli pomocy.

Fiński premier Jyrki Katainen powiedział 11 czerwca, że Hiszpania powinna podzielić banki i zesłać niektóre do „złego banku:, tak jak zrobiła Irlandia.

Prawdziwe straty

Za radą ekonomisty Petera Bacona, Lenihan zdecydował, aby powołać Narodową Agencję Zarządzania Kapitałem (National Asset Management Agency) i oczyścić swoje banki z około 74 mld euro toksycznego kapitału z rynku nieruchomości.