Rynki jednak słabo reagują na zagrożenie klimatyczne. Albo inwestorzy nie dowierzają raportom klimatologów, albo horyzont ich inwestycji jest zbyt krótki, by zmiany klimatyczne miały na nie wpływ.

Na konferencji klimatycznej w Paryżu w grudniu 2015 r. 195 państw przyjęło pierwsze w historii powszechne, prawnie wiążące porozumienie w dziedzinie klimatu.

Porozumienie Paryskie postanowiło ograniczyć wzrost średniej temperatury globalnej do poziomu niższego niż 2 st. C powyżej poziomu przedindustrialnego oraz podejmować wysiłki mające ograniczyć wzrost temperatury do 1,5 st. C powyżej poziomu przedindustrialnego. W Porozumieniu znalazł się też zapis o zapewnieniu spójności przepływów finansowych ze ścieżką, prowadzącą do niskiego poziomu emisji gazów cieplarnianych i rozwoju odpornego na zmiany klimatu.

Alarmistyczne prognozy

Reklama

Według Raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) z października 2018 roku wzrost temperatury należy utrzymać poniżej 1,5 st. C w porównaniu z okresem przedindustrialnym, gdyż w przeciwnym razie w wielu regionach nasilą się ekstremalne warunki pogodowe i proces będzie trudny do późniejszego zatrzymania. IPCC uważa, że na podjęcie skutecznych działań ludzkość ma nie więcej niż 12 lat.

Kolejne raporty IPCC są coraz bardziej alarmistyczne. W raporcie z września 2019 roku stwierdza się, że w najgorszym scenariuszu do roku 2100 poziom morza wzrośnie od 61 cm do 1,1 metra, czyli o 10 cm więcej niż przewidywano wcześniej.

Ale jeśli lodowce będą topniały szybciej, możliwy jest nawet wzrost poziomu morza o 2 metry.

Jeszcze przed rokiem 2050 w zagrożonych miejscach żyć będzie 1 mld mieszkańców ziemi.

Regulacje klimatyczne a konkurencyjność

Aby ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, przede wszystkim CO2 w Unii Europejskiej wprowadzono opłatę za uprawnienia do emisji (ETS), która wymusza odchodzenie od energetyki, opartej na surowcach kopalnych, zwłaszcza węglu kamiennym i brunatnym.

Także w niektórych stanach USA obowiązują opłaty emisyjne, zaś w Kanadzie podatek, nakładany na emisję węgla. W UE energia stanowi od 5,7 proc. do 8,4 proc. kosztów produkcji w przemysłach chemicznym, stalowym, papierniczym.

Polityka klimatyczna sprawia, że taryfy energii elektrycznej dla przemysłu są wyższe średnio w UE niż w USA, Kanadzie, Rosji, Chinach i Turcji, choć niższe niż w Japonii.

Efektem jest ucieczka przemysłów energochłonnych do krajów, gdzie ceny energii elektrycznej są niższe i mniejsze są opłaty za emisję CO2 lub opłat tych nie ma.

Firmy wykorzystują politykę klimatyczną dla rozwoju niektórych branż i produktów.

Polityka ta jest uzasadnieniem dla dotacji do samochodów elektrycznych w wielu krajach, a także do specjalnego traktowania wytwórców energii ze źródeł odnawialnych. Bez dotacji lub ulg podatkowych branża samochodów elektrycznych by się nie rozwijała.

"Emisja CO2 rośnie i nic nie wskazuje na to, miała zmaleć."

Ale mimo ostrzeżeń ze strony klimatologów oraz kolejnych szczytów klimatycznych, emisja CO2 rośnie i nic nie wskazuje na to, by cele, przyjęte na konferencji w Paryżu zostały osiągnięte.

W latach 2005-2016 emisja CO2 w krajach należących do G-20 rosła średniorocznie o 1,6 proc., w roku 2017 o 2,2 proc., a w 2018 o 1,7 proc.

O ile rządy krajów bogatych są pod presją wyborców, by ograniczać emisję gazów cieplarnianych, to biedniejsze, lecz bardzo ludne i szybko rozwijające się kraje, zwłaszcza Chiny i Indie nie. W 2014 roku największym emitentem CO2 na głowę mieszkańca były Stany Zjednoczone – 16,2 tony metryczne. W Kanadzie na głowę mieszkańca przypadało 15,1 tony CO2, w Japonii 9,6, w Niemczech 8,9, w Chinach 7,5, w Brazylii 2,6 a w Indiach 1,7.

Ale w liczbach bezwzględnych proporcje są inne. Na USA przypada 13,77 proc. światowej emisji, na Chiny 29,34 proc., na Indie 6,62 proc., a na Unię Europejską 9,57 proc.

Unia sprawy nie załatwi

Polityka klimatyczna samej Unii Europejskiej w niewielkim stopniu przyczyni się do wypełnienia globalnych zobowiązań Konferencji Paryskiej.

Chiny wprawdzie inwestują ogromne pieniądze w produkcję paneli słonecznych, przeznaczanych głównie na eksport, a jednocześnie moc elektrowni węglowych w Chinach wynosi 1000 gigawatów (w Polsce ok. 30 GW). W Chinach buduje się nowe elektrownie węglowe o mocy 250 GW i Chiny finansują takie inwestycje za granicą.


Zresztą także kraje, których rządy deklarują zamiar ograniczenia emisji, inwestują poza swoimi granicami w energetykę węglową (przykładem jest Kanada).

Według niemieckiego stowarzyszenia, działającego na rzecz ekologii i klimatu Urgewald elektrownie węglowe powstają w 62 krajach.

Z roku na rok rośnie wydobycie kopalnych surowców energetycznych. W roku 2018 światowa konsumpcja energii pierwotnej wyniosła 13864,9 mln ton ekwiwalentu ropy, co oznaczało wzrost w porównaniu z rokiem 2017 o 2,9 proc.

Konsumpcja ropy naftowej wyniosła 4662,1 mln ton ekwiwalentu (wzrost o 1,1 proc.), gazu ziemnego 3309,4 mln ton ekwiwalentu (wzrost o 5,3 proc.), węgla 3772,1 mln ton ekwiwalentu (wzrost o 1,4 proc.), energii nuklearnej 611,3 mln ton ekwiwalentu (wzrost o 2,4 proc.), hydroenergii 948,8 mln ton ekwiwalentu (wzrost o 3,1 proc.), źródeł odnawialnych 561,3 mln ton ekwiwalentu (wzrost o 14,5 proc.).

"Jeżeli utrzyma się tempo wzrostu produkcji i konsumpcji energii ze źródeł „zielonych” w roku 2030 dawać one będą ok. 14 proc. energii elektrycznej, zaś źródła „czarne” 80 proc."

W 2017 roku światowa konsumpcja energii z „czarnych” źródeł (węgiel. ropa, gaz) stanowiła 85,1 proc. całej konsumpcji energii, zaś w 2018 roku 84,7. Nawet jeżeli utrzyma się dotychczasowe tempo wzrostu produkcji i konsumpcji energii ze źródeł „zielonych” w roku 2030 dawać one będą ok. 14 proc. światowej energii elektrycznej, zaś źródła „czarne” 80 proc. Reszta pochodzić będzie z elektrowni atomowych i hydroelektrowni.

To oczywiście prognoza oparta na ekstrapolacji trendu. Warto jednak zauważyć, że energia ze źródeł odnawialnych, mimo znacznego postępu technicznego w tym obszarze, wciąż jest uzależniona od dotacji lub preferencyjnych regulacji.

Czy Warren Buffett wierzy w katastrofę?

Holding Berkshire Hathaway Energy, kontrolowany przez Berkshire Hathaway, jest właścicielem spółki energetycznej PacifiCorp, która ma sieć elektrowni węglowych. W 2009 roku Berkshire Hathaway kupił Burlington Northern Railroad – jedną z największych sieci kolejowych w USA, która czerpie zyski z przewozu węgla.

Z drugiej strony Berkshire zainwestował też w MidAmerican Energy z siedzibą w Iowa, która jest producentem energii wiatrowej oraz w NV Energy w Nevadzie, wykorzystującą energię geotermalną i słoneczną.

W Berkshire Hathaway istnieją trzy podmioty ubezpieczeniowe: GEICO (drugi co do wielkości ubezpieczycielem samochodów w Stanach Zjednoczonych), General Re i Berkshire Hathaway Re. Spółka posiada też 6 proc. firmy ubezpieczenia na życie Globe Life Inc.

General Re i Berkshire Hathaway Re to reasekuratorzy. Zmiany klimatyczne, powodujące katastrofalne tajfuny, powodzie, susze i pożary, obciążają firmy ubezpieczeniowe, które z kolei się reasekurują. Buffett uznaje, że to dla niego opłacalny biznes.

W portfelu akcji, posiadanych przez Berkshire Hathaway wiele jest innych spółek, dających „węglowy ślad” : Occidental Petroleum Corporation, United Airlines Holdings Inc, Delta Air Lines, Inc. , General Motors Company. Buffett, nazywany „wyrocznią z Omaha” oddziela swoje osobiste poglądy od decyzji inwestycyjnych.

W 2016 roku na dorocznym spotkaniu akcjonariuszy Berkshire Hathaway, spółki, wybitny naukowiec zajmujący się klimatem i były urzędnik NASA James Hansen zaapelował, by Berkshire Hathaway, w swej polityce inwestycyjnej uwzględniła zagrożenie klimatyczne. Inni akcjonariusze go nie poparli. Buffet odrzucił apel Hansena, nie z powodów ideologicznych i nie ze względu na negację zmian klimatu, ale z powodu rzeczywistości biznesowej.

„Dla akcjonariuszy nie jest ważne, co myślę o tym, czy zmiany klimatu są prawdziwe. … Nie sądzę, byśmy się różnili co do tego, że zmiany klimatu są rzeczą ważną” – mówił. „Nie sądzę jednak, aby potencjalne zmiany klimatu miały być czynnikiem decydującym o strategii inwestycyjnej”.

Akcje spółek podwyższonego ryzyka

Jeśli deklaracje polityków, dotyczące ograniczenia emisji CO2 byłyby zrealizowane, miałoby to znaczący wpływ na wycenę akcji spółek, wydobywających surowce energetyczne i wytwarzających „czarną energię”.

4 grudnia zakończył się proces budowania księgi popytu dla inwestorów instytucjonalnych na akcje największej na świecie spółki z branży ropa-gaz Saudi Aramco. Popyt był tak duży, że zapisy przekroczyły blisko trzykrotnie pulę akcji przeznaczonych dla instytucji.


W transzy detalicznej, oferty zakupu złożyło 4,9 mln osób. Władze saudyjskie miały nadzieję, że pakiet 1,5 proc. akcji Aramco zostanie sprzedany za 25 mld dolarów. Tymczasem przyniesie on Saudyjczykom 44,3 mld dolarów. Najwyraźniej fundusze inwestycyjne i detaliczni inwestorzy nie przewidują zmniejszenia dochodów największej spółki paliwowej na świecie i obniżki wyceny jej akcji.

Dotychczas największą notowaną na giełdzie spółką branży ropa-gaz była China Petroleum & Chemical Corporation znana również jako Sinopec Group. W 2018 roku odnotowała wzrost przychodów operacyjnych o 22,09 proc., osiągając 426 mld dolarów.

Akcje spółki notowane są od 2000 roku w Nowym Jorku, Londynie i Hongkongu, a od 2001 roku w Szanghaju. W ciągu roku straciły około 15 proc., ale w dłuższym okresie są stabilne. Na podobnym poziomie były przed czterema laty.

Przychody operacyjne drugiej największej spółki z tej branży Royal Dutch Shell, wzrosły w 2018 roku o 27,26 proc., osiągając 388,37 mld dol. Zyski Shell w segmencie wydobywczym wzrosły o 1,99 proc. do 9,89 mld dol. Akcje spółki wyceniane są na 25,50 euro. Niemal tyle samo warte były przed rokiem. Od stycznia 2016 roku trend jest rosnący.

Największa brytyjska firma naftowa i gazowa BP odnotowała w 2018 roku wzrost przychodów o 24,37 proc., zarabiając 298,75 mld dol., przy czym z segmentu wydobywczego przychody wzrosły o 30,92 proc., osiągając 27,83 mld dol.

BP realizował w 2018 r. sześć dużych projektów wydobywczych w różnych miejscach świata. Akcje BP kosztują ok. 36 dol. i są o połowę tańsze niż przed wielkim światowym kryzysem finansowym, ale od początku 2016 roku wzrosły o ponad 20 proc.


Największa amerykańska spółka branży naftowej i gazowej ExxonMobil miała w roku 2018 przychody większe niż rok wcześniej o 18,76 proc., osiągając 290,2 mld dol.

ExxonMobil podjął ostateczną decyzję inwestycyjną w sprawie zagospodarowania złoża gazu West Barracouta w Cieśninie Bass, aby wprowadzić dostawy gazu na australijski rynek. Realizowała też projekt Rovuma LNG w Mozambiku.

ExxonMobil planuje zainwestować 50 miliardów dol. w rozszerzenie działalności w Stanach Zjednoczonych do 2025 roku. Obejmuje to wiercenie większej liczby szybów naftowych i gazowych oraz budowę rurociągów. Projekty te są kluczowe dla ambitnego planu Exxon, aby podwoić zyski i przepływy pieniężne do 2025 r. w stosunku do poziomu bazowego z 2017 r.

Dla akcji ExxonMobile ostatni rok nie był najlepszy, co wiązało się ze spadkiem cen surowców energetycznych, ale w ostatnich 20 latach ich wycena wzrosła dwukrotnie.

Największa francuska firma z branży ropa-gaz – Total inwestuje w projekty Egina, Jamał LNG , Moho Nord, Fort Hills, Kashagan, Kaombo Norte i Ichthys. Jej przychody w 2018 roku wyniosły 209,36 mld dol. i były wyższe niż rok wcześniej o 22,08 proc. Akcje spółki są stabilne.

"Nic nie wskazuje, by największe firmy naftowe i gazowe przygotowywały strategie radykalnego ograniczenia wydobycia „czarnych” surowców na rzecz „zielonych”."

Przemysł naftowy i gazowy pompuje, transportuje i przetwarza ponad 100 milionów baryłek ropy naftowej i ponad 10 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego dziennie na całym świecie. Wielkie firmy tego sektora inwestują też w energię odnawialną, ale to wciąż margines ich działalności. Nic nie wskazuje na to, by największe firmy naftowe i gazowe świata przygotowywały strategie radykalnego ograniczenia wydobycia „czarnych” surowców na rzecz „zielonych”.

Deweloperzy i zmiany klimatu

Ocean City to miejscowość wypoczynkowa u wybrzeży Oceanu Atlantyckiego, położona w hrabstwie Worcester w amerykańskim stanie Maryland. W 2000 roku była zamieszkana przez 7 173 mieszkańców. Zajmuje powierzchnię 94,2 km kw., z czego 82,4 km kw. stanowi powierzchnia wód, a 11,8 km kw. powierzchnia lądu. Jest to najbardziej zagrożone przez zmiany klimatyczne miasto w Stanach Zjednoczonych.

Według Korpusu Inżynierów Armii USA, w ciągu 15 lat poziom oceanu w obszarze Ocean City podniesie się o 6,24 cala, czyli prawie o 16 cm. Większość lądu w Ocean City zniknie, a miasto przestanie normalnie funkcjonować. Ale według amerykańskiej bazy internetowej nieruchomości Zillow, mediana wartości domu w Ocean City wynosi 275 tys. dolarów i jest o 3 proc. wyższa niż przed rokiem. Zillow przewiduje, że w przyszłym roku ceny domów w Ocean City wzrosną o dalsze 2,3 proc.

"W Polsce inwestorzy nie przejmują się ostrzeżeniami dotyczącymi podniesienia poziomu morza."

Także w Polsce inwestorzy nie przejmują się ostrzeżeniami dotyczącymi podniesienia poziomu morza. Niedawno w hotelu w Jastarni na Helu sprzedano 50-metrowy apartament za 1,5 mln zł. Według alarmistycznych prognoz niektórych klimatologów Hel do końca wieku, a być może wcześniej, zniknie.

Urban Land Institute – think tank z Waszyngtonu, zajmujący się planowaniem, wzrostem i rozwojem miast, przeprowadził badania, dotyczące postaw inwestorów wobec perspektywy zmian klimatycznych. Przeprowadzono ankietę wśród prezesów funduszy zarządzających aktywami w skali globalnej. Badania trwały od początku 2014 r. do połowy 2015 r. Udział wzięło 50 uczestników, zarządzających aktywami ponad 428 miliardów euro. Oto główne wnioski:

– 80 proc. uczestników badania stwierdziło, że wyższe koszty i zmieniające się wymagania technologiczne wynikające ze zmian klimatu mają umiarkowany wpływ na ich dzisiejsze inwestycje w nieruchomości.

– Rosnące poziomy mórz, bezpieczeństwo żywności, pogorszenie jakości powietrza i niedobory wody nie są jeszcze problemem dla większości uczestników.

– W ciągu następnej dekady oczekuje się wielu negatywnych skutków dla inwestycji w nieruchomości ze względu na zmiany klimatu.

– Pięć największych zmian, związanych z klimatem, które będą miały wpływ na decyzje inwestycyjne w nieruchomościach to: rosnące regulacje (88 proc.), zmieniające się wymagania technologiczne (82 proc.), wyższe koszty operacyjne (67 proc.), wyższe koszty budowy (65 proc.) i rosnące ceny paliw (63 proc.).

– Ankietowani oczekują, że w perspektywie długoterminowej (od 31 do 50 lat) największy wpływ na decyzje inwestycyjne będą miały: wzrost poziomu mórz (22 proc.), niedobory wody (16 proc.), bezpieczeństwo żywności (16 proc.), pogorszenie jakości powietrza (8 proc.), inne niedobory zasobów (8 proc.).

– Tylko pięciu na 50 uczestników (10 proc.) uznało, że zmiany klimatu stanowią istotne ryzyko przy inwestowaniu w nieruchomości. 18 proc. inwestorów oceniło to ryzyko jako średnie, 47 proc. w ogóle nie uwzględnia ryzyka zmiany klimatu.

– 61 proc. uczestników badania uznało, że Europa Zachodnia i Północna odniesie korzyści ze zmian klimatycznych, 28 proc., że ​​żaden region nie odniesie korzyści.

– 24 proc. stwierdziło, że żaden region nie będzie przegrany, 17 proc., że zmiany negatywnie wpłyną na Azję Południową i Oceanię, 15 proc. na Azję Środkową i Wschodnią 13 proc. na Afrykę Subsaharyjską, 11 proc. na Amerykę Północną.

Jak widać istnieje przepaść między poglądami klimatologów z Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatu oraz publicystami, opisującymi potencjalną katastrofę klimatyczną, a ludźmi, decydującymi, gdzie zainwestować pieniądze.

Autor: Witold Gadomski