Nowy wiceminister obrony jeszcze w weekend był wiceprezesem w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Wcześniej pełnił funkcję… wiceministra obrony. Taka kariera narusza zasady ustawy antykorupcyjnej.
Sebastian Chwałek, bliski współpracownik Mariusza Błaszczaka, w poniedziałek został po raz kolejny wiceministrem obrony narodowej. Ma odpowiadać za modernizację wojska, czyli główne zakupy uzbrojenia. Priorytetem będzie także utworzenie Agencji Uzbrojenia. To oznacza zmianę procedur w pozyskiwaniu sprzętu. Obecnie są one zawiłe, dziurawe i przewlekłe.
Chwałek jest dobrze przygotowany do tego zadania. W 2018 r. był sekretarzem stanu odpowiedzialnym za modernizację armii i sprawował nadzór nad spółkami sektora zbrojeniowego. Z kolei od października 2018 r. do ubiegłego weekendu był wice prezesem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, czyli największego producenta uzbrojenia w Polsce, którego roczne obroty skumulowane wyniosły w 2019 r. 7 mld zł.
Problem w tym, że przebieg jego kariery polityczno-biznesowej budzi wiele wątpliwości. Przejście z resortu obrony do zarządu PGZ mogło naruszać ustawę anty korupcyjną, czyli ustawę o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Przepisy jasno mówią, że osoba, która pełniła rolę m.in. wiceministra, nie może „przed upływem roku od zaprzestania zajmowania stanowiska lub pełnienia funkcji być zatrudniona lub wykonywać innych zajęć u przedsiębiorcy, jeżeli brała udział w wydaniu rozstrzygnięcia w sprawach indywidualnych dotyczących tego przedsiębiorcy”.
Reklama
Przepisy przewidują również, że „w uzasadnionych przypadkach zgodę na zatrudnienie przed upływem roku może wyrazić komisja powołana przez Prezesa Rady Ministrów”. W przypadku wiceministra tak się nie stało. – Komisja rozpatrująca wnioski o wyrażenie zgody na zatrudnienie osób, które pełniły funkcje publiczne, nie rozpatrywała sprawy z udziałem Sebastiana Chwałka – poinformowano nas w Centrum Informacyjnym Rządu. Na nasze pytanie, czy nie doszło do złamania ustawy anty korupcyjnej, CIR poinformował, że „instytucją właściwą do odpowiedzi (na to pytanie – red.) jest Centralne Biuro Antykorupcyjne”.
Chwałek, będąc sekretarzem stanu, podejmował w 2018 r. decyzje dotyczące zbrojeniówki. – Te decyzje nie były w sprawach indywidualnych. A o tym mówi ustawa – mówi sam zainteresowany w rozmowie z DGP.
Ten aspekt jest jednak dyskusyjny. Na stronie resortu można znaleźć m.in. informację, że Chwałek podpisał umowy offsetowe związane z dostawą przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów rakietowych średniego zasięgu „WISŁA – etap I”. Dalej resort wyjaśnia, że „umowa z Lockheed Martin Global Inc. zawiera 15 zobowiązań offsetowych w tym samym okresie obowiązywania – 10 lat. Pozyskane w ramach umowy zdolności pozwolą na produkcję i serwisowanie elementów wyrzutni przeznaczonych dla pocisków PAC-3 MSE, produkcji wybranych elementów pocisków PAC-3 MSE, budowę laboratorium dla badań pocisków rakietowych, a także zdolności związanych z utrzymaniem samolotów F-16”.
Wartość tej umowy to ponad 700 mln zł. Była to umowa ramowa, która później była uszczegóławiana, ale beneficjentem tego transferu technologii były spółki z PGZ.
Pikanterii sprawie dodaje to, że według naszych informacji w 2016 r. przez obóz rządzący została zamówiona analiza prawna, z której jasno wynikło, że wiceminister obrony nie może od razu trafić do zarządu PGZ. W tym czasie wiceministrami obrony byli m.in. Tomasz Szatkowski i Bartosz Kownacki, a w kuluarach mówiło się o tym, że po szczycie NATO ten pierwszy może trafić właśnie do PGZ. Warto podkreślić, że jeszcze do niedawna to właśnie resort obrony nadzorował państwową zbrojeniówkę. Teraz tę funkcję sprawuje Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Powrót Sebastiana Chwałka do pełnienia funkcji sekretarza stanu wydaje się naruszać również decyzję MON nr 145 z 2017 r. „w sprawie zasad postępowania w kontaktach z wykonawcami”. Mówi ona, że przez „konflikt interesów należy rozumieć w szczególności posiadanie powiązań o charakterze finansowym, rodzinnym lub towarzyskim z wykonawcą”. Prezes Chwałek otrzymywał za swoją pracę wynagrodzenie. Trudno tego nie uznać za powiązanie o charakterze finansowym z PGZ. Tym bardziej że zapewne zaraz otrzyma ostatnią pensję czy odprawę. Dojdzie więc do takiej sytuacji: minister odpowiedzialny za zakupy w resorcie obrony, instytucji, która w ubiegłym roku podpisała z PGZ umowy na miliardy złotych, dostaje z PGZ przelewy.
Wreszcie wątpliwości budzi to, że według planów Chwałek znów ma nadzorować kwestie offsetu, czyli zakupu transferu technologii. Wydaje się, że zgodnie z ustawą offsetową, czyli ustawą o niektórych umowach zawieranych w związku z realizacją zamówień o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa, nowy minister musiałby być wyłączony z wykonywania czynności związanych z offsetem. Wynika to z par. 6. Wyłączenie dotyczy osób, które „w ciągu 3 lat przed dniem złożenia oferty offsetowej pozostawały z offsetodawcą lub offsetobiorcą w stosunku pracy”. Tymczasem w marcu MON informowało, że „Polska Grupa Zbrojeniowa jest głównym offsetobiorcą w I fazie programu Wisła”. Wówczas Chwałek był w zarządzie PGZ. – Ale decyzje odnośnie offsetu podejmuje komitet offsetowy, to nie jest decyzja indywidualna – odpowiada pytany o wątpliwości co do swojej nowej roli minister Sebastian Chwałek.