W czwartek wznowiono dostawy gazociągiem Nord Stream 1 po trwających 10 dni pracach konserwacyjnych. Aktualnie wykorzystywane jest nie więcej niż 30 proc. przepustowości tego połączenia – jak podała niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci Przesyłowych, powołując się na komunikat Gazpromu.

Europa jest uzależniona od rosyjskiego gazu ponieważ jej energetyka opiera się w 20-25 proc. właśnie na gazie. Rosja dostarcza 80 proc. gazu dla Niemiec i dla Włoch, te dwa kraje są szczególnie uzależnione.

- Wznowienie dostaw poprzez Nord Stream 1 powoduje, że ryzyko recesji jest zdecydowanie mniejsze – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – W najgorszym scenariuszu UE groził spadek PKB o 1,5 proc. Natomiast scenariusz bazowy to byłby spadek PKB w UE o 0,5 proc.

Nadal nie wiadomo jednak jaki będzie poziom tych dostaw. Mogą być ograniczone do 20 proc. zdolności przesyłowych Nord Stream 1, o czym wspominał Putin.

Reklama

Taki poziom dostaw doprowadziłby do tego, że gazu będzie za mało i ceny gazu będą nadal wysokie (w okolicach poniżej 150 euro za megawatogodzinę).

Amerykańskie banki inwestycyjne oceniają, że dostawy ograniczone zostaną do poziomu 40 proc., a tyle eksportował Gazprom przed wprowadzeniem przerwy technicznej w dostawach.

- Do końca lipca, może nawet do końca sierpnia Europa będzie czekać z niepokojem na informacje o codziennych poziomach dostaw – komentuje ekspert XTB.

Powrót do niższych cen, jakie notowano przed rokiem czy dwoma laty i przed wojną w Ukrainie wydaje się mało realny, ponieważ ograniczając import z Rosji Europa będzie musiała sprowadzać droższy gaz z innych rejonów świata.