Podmiot, który w 2023 r. uzyska decyzję o wsparciu nowej
inwestycji, skorzysta ze zwolnienia podatkowego dopiero po jej zakończeniu – wynika z obowiązującego od 1 stycznia rozporządzenia.
Eksperci nie mają wątpliwości, że
znacząco pogarsza ono sytuację inwestorów. Do tej pory bowiem pomoc publiczna przysługiwała im, począwszy od miesiąca, w którym ponieśli koszty kwalifikowane przedsięwzięcia. I trwała aż do wygaśnięcia decyzji o wsparciu lub wyczerpania puli dopuszczalnej pomocy. W efekcie inwestor, który rozpocznie projekt w tym roku, może nie skorzystać ze zwolnienia podatkowego nawet przez kilka lat. – Zmiany szczególnie uderzą w przedsiębiorców realizujących
inwestycje typu greenfield – tłumaczy Łukasz Kempa, doradca podatkowy i menedżer w Grant Thornton. Chodzi o sytuację, gdy zakład produkcyjny jest budowany od zera. Ale trudniej będzie też podmiotom planującym np. gruntowną modernizację istniejącego zakładu.
Treść nowego rozporządzenia zaskoczyła nawet kluczowych zainteresowanych. Projekt w wersji, która ostatecznie stała się prawem, pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacji dopiero w przeddzień sylwestra. Znacząco różnił się od zmian, które zapowiadano wcześniej. – W efekcie nowe regulacje weszły w życie bez żadnych konsultacji publicznych, a przedsiębiorcy i inni zainteresowani mieli zaledwie jeden dzień na zapoznanie się z nimi. Trudno określić to inaczej niż skrajna sprzeczność z elementarnymi zasadami stanowienia prawa i jego pewności – uważa Łukasz Kempa.
Podobnego zdania jest dr Michał Bernat, radca prawny i doradca podatkowy w Dentons. Jak twierdzi, zmiany mogą się okazać sprzeczne z art. 217 Konstytucji RP. – Ustawodawca ma prawo kształtować nawet najbardziej niekorzystne reguły przyznawania pomocy fiskalnej, ale powinien to zrobić w ustawie – przekonuje ekspert.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.
Współpraca Agnieszka Pokojska