Do tej przyjaźni – a właściwie kruchego sojuszu opartego na wzajemnych korzyściach – skłania nas to, że przerzedza się nasz arsenał do walki z bakteriami. Główną bronią, jaką dysponujemy, są antybiotyki, lecz coraz więcej szczepów bakterii wykazuje na nie oporność. Dlatego naukowcy nie ustają w poszukiwaniu równie skutecznych zamienników. Tu na scenie pojawiają się wirusy. Tak jak SARS-CoV-2 na inkubator upatrzył sobie ludzi (a przy okazji oberwało się norkom), tak samo niektórzy jego dalecy kuzyni namnażają się w bakteriach, czasem tylko konkretnego gatunku.
Stąd pomysł: znajdźmy wirusy, które niszczą szkodliwe mikroby. Tą drogą poszli naukowcy z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie (UPL), poszukując sposobu na walkę z biegunkami u bydła. – Bardzo często mają one podłoże bakteryjne, więc wirusy, które namnażają się w wywołujących biegunki mikrobach, to nasi naturalni sprzymierzeńcy – tłumaczy prof. Renata Urban-Chmiel z UPL.
Problemy jelitowe u bydła mogą się wydawać trywialne, ale wcale takie nie są.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.
Reklama