Jak dodał, jeżeli stopień wyszczepienia będzie wysoki to możemy spodziewać się, że apogeum czwartej fali nie będzie stanowiło zagrożenia dla wydolności systemu opieki zdrowotnej.

Minister podkreślił, że każda decyzja o zaszczepieniu to zmniejszanie ryzyka tego, co będzie się działo na jesieni. Poinformował, że decyzje o obostrzeniach będą podejmowane w przypadku zagrożenia dla wydolności polskiej infrastruktury leczniczej.

"Cały czas będziemy proponowali takie instrumenty, które skłaniają do szczepień, które motywują do szczepień" - dodał szef MZ.

Czwarta fala epidemii

Reklama

Zegar tyka i dochodzimy do punktu, w którym przyszłość jest określona przez nasze zachowanie; jeżeli nie będziemy kontynuowali intensywnej akcji szczepień, to skazujemy się na większą liczbę zakażeń i na stosunkowo szybsze wystąpienie 4. fali koronawirusa - podkreślił w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski.

"Możemy powiedzieć, że zegar tyka i czas nieubłaganie idzie do przodu. To ma to znaczenie, że w tej chwili jesteśmy w sytuacji, kiedy nie zadajemy sobie już pytania, czy będziemy mieli do czynienia z czwartą falą Covidu, tylko po prostu kiedy ona nastąpi i jaka będzie jej intensywność - oświadczył szef MZ podczas konferencji prasowej. Minister przekonywał, że wszystkie analizy, którymi dysponuje rząd wskazują, że 4. fala "będzie się rozpędzała" i jesteśmy w punkcie "przesilenia".

"Jesteśmy w punkcie przesilenia, gdzie do tej pory mieliśmy komfortową sytuację zmniejszania się liczby zakażeń, mieliśmy też moment, w którym ta liczba średnia dzienna zakażeń utrzymywała się na poziomie około 80-u, ale mniej więcej od tygodnia, dwóch tygodni, mamy już do czynienia z przesileniem. Mamy do czynienia ze wzrostem" - poinformował Niedzielski.

Według niego, w tej chwili dzienny, średni poziom zakażeń "dochodzi już do stu". Przyznał, że cały czas jest to "nieduża liczba, w tym sensie, że ona nie stanowi zagrożenia dla wydolności systemu opieki zdrowotnej", ale - jak zauważył - "w ujęciu tygodniowym oznacza, że te przyrosty są rzędu 20 proc. i więcej".

"Ten zegar tyka, ten zegar cały czas mierzy czas, i dochodzimy do takiego punktu, w którym naprawdę przyszłość jest określona przez nasze zachowanie. Jeżeli nie będziemy kontynuowali dalej tej intensywnej, dynamicznej akcji szczepień, to skazujemy się oczywiście i na większą liczbę zakażeń, ale też oczywiście czasowo na stosunkowo szybsze jej wystąpienie" - oświadczył.

Zdaniem Niedzielskiego, głównym parametrem, od którego zależy sytuacja epidemiczna w najbliższych miesiącach, jest "wyszczepienie".

Odnosząc się do informacji o szczepieniach w grupie osób najbardziej narażonych na ryzyko przechowywania Covidu, minister zdrowia przyznał, że "mamy ten stopień wyszczepienia stosunkowo dobry", gdyż zbliża się on do 80 proc. Ostrzegał jednak przed wariantem Delta koronawirusa, który "ma potencjał bardzo szybkiego rozprzestrzeniania się".

"Ale patrząc na to, jak rozwija się nowy wariant Delta, który jest bardziej zakaźny od tych, z którymi mieliśmy do czynienia, a pamiętajmy, jakie tempo zjawisk epidemicznych wynikało z samego wariantu Alfa, czyli z tego wariantu brytyjskiego, więc musimy się liczyć z tym, że w grupie osób, które są najbardziej mobilne, a mówię tutaj o osobach właśnie w wieku do 40-tu, do 50-u, do 60-u lat, ten wirus ma potencjał bardzo szybkiego rozprzestrzeniania się" - przestrzegał Adam Niedzielski.

Regionalizacja obostrzeń

Rząd bierze pod uwagę regionalizację obostrzeń; parametrem w dużej mierze decydującym będzie regionalny poziom wyszczepienia, bo on się przekłada na ryzyko związane m.in. z hospitalizacjami - powiedział w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski.

Szef resortu zdrowia podczas piątkowej konferencji był pytany, czy brany jest pod uwagę wariant regionalizacji obostrzeń ze względu na liczbę zaszczepionych osób w danym regionie. "Tak, absolutnie tak" - odpowiedział Niedzielski.

Dopytywany, czy można mówić o jakichś liczbach, od których zaczynałaby się ta regionalizacja, odparł, że wcześniej wyznacznikiem przy nakładaniu regionalnych obostrzeń była liczba zakażeń czy liczba zajętych łóżek respiratorowych.

"W tej chwili parametrem, który będzie naprawdę w głównej mierze decydował, jest regionalny poziom wyszczepienia, bo to się wprost przekłada na ryzyka związane z tym, o czym przed chwilą mówiłem, czyli z jednej strony możliwość kończenia tej choroby w szpitalu, a z drugiej - to największe ryzyko dotyczące zgonu" - tłumaczył.

"Te regiony, gdzie poziom wyszczepienia jest większy, w automatyczny sposób nie są narażone na takie obostrzenia, bo tam ryzyko jest po prostu mniejsze" - powiedział Niedzielski.

Kryterium dla wprowadzania obostrzeń

Jeżeli chodzi o kwestię lockdownu, to kryterium wprowadzania ewentualnych obostrzeń jest zagrożenie dla wydolności systemu opieki zdrowotne - powiedział w piątek podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.

Niedzielski był pytany o to, w jakim zakresie jest przygotowywany kolejny lockdown. "Bez względu na to, jakie scenariusze będą się realizowały, prowadzimy cały czas intensywne przygotowania, sztab zbiera się w zasadzie cotygodniowo, również zebrania Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego odbywają się regularnie. Dokonujemy przeglądu sytuacji" – zapewnił minister Niedzielski.

Jak pokreślił, "mamy już bardzo dobrze rozpisany sposób postępowania w przypadku zwiększenia liczby zakażeń". Oznacza to rozwijanie infrastruktury szpitalnej, czyli dokładanie łóżek do systemu covidowego. "W tej chwili mamy sytuację na tyle komfortową, bo zajętość łóżek jest rzędu 300, a w infrastrukturze, która jest już sprowadzona do minimalnego poziomu gotowości, mamy mniej więcej sześć tysięcy łóżek" – powiedział.

Niedzielski przypomniał, że prowadzone są również inne działania logistyczne dotyczące chociażby weryfikowania instalacji tlenowych, zapewnienia leku Remdesivir, a także innych działań związanych z sytuacją epidemiczną, jeżeliby ta sytuacja się pogorszyła.

"Jeżeli chodzi o kwestię lockdownu, to kryterium wprowadzania ewentualnych obostrzeń jest zagrożenie dla wydolności systemu opieki zdrowotne. Kiedy dochodzimy do tej wydolności, wtedy podejmujemy decyzje wprowadzająca obostrzenia, aby zmniejszać liczbę nowych zakażeń i tę presję na szpitalnictwo" – wskazał Niedzielski.

"W tej chwili, gdy analizujemy sytuację w wielu krajach, to widzimy, że czasem mimo bardzo dynamicznego wzrostu zakażeń, nie mamy idącej za tym dużej liczby hospitalizacji" – mówił minister zdrowia.

"Tak właśnie działają szczepienia. One chronią przede wszystkim nie przed zakażeniem, ale przed ciężkim przebiegiem i przed ryzykiem zgonu" – podkreślił. Jak wyjaśnił minister zdrowa, oznacza to, że nawet zwiększona liczba zakażeń, nie prowadzi do powstawania zwiększonej presji na szpitalnictwo. "Porównując sytuację potencjalnej czwartej fali z tą drugą i trzecią, mamy o wiele mniejsze ryzyko wprowadzania obostrzeń, bo presja na szpitalnictwo będzie mniejsza" – wskazał.

Premie dla lekarzy rodzinnych, którzy uzyskają wysoki poziom szczepienia pacjentów

Udało nam się wypracować pewien schemat współpracy, który będzie premiował tych lekarzy rodzinnych, którzy uzyskają wysoki poziom wyszczepienia na swojej liście pacjentów - poinformował w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski.

"Jest to takie rozwiązanie, które w duchu dialogu, duchu rozmowy ze środowiskiem lekarskim, udało się wypracować, z czego jestem bardzo zadowolony" - podkreślił minister zdrowia.

Dziękował przy tym ministrowi Michałowi Dworczykowi oraz prezesowi NFZ Filipowi Nowakowi, ale przede wszystkim - całemu środowisku lekarzy rodzinnych.

Osoby z niepożądanymi odczynami mogą mieszać szczepionki

Osoby, które miały niepożądane odczyny po pierwszym szczepieniu przeciw COVID-19 będą mogły zaszczepić się inną szczepionką – zapowiedział w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski.

"W przypadku osób, które odnotowały niepożądane odczyny poszczepienne po pierwszym szczepieniu, chcemy dopuścić możliwość mieszania szczepionek" - podkreślił szef MZ. Dodał, że jest to "warunkowane zgłoszeniem niepożądanego odczynu poszczepiennego".

"Czyli, jeżeli ktoś zastosował jeden z preparatów, po którym wystąpiły niepożądane odczyny, to może po prostu zastosować, chociażby preparat mRNA, który w obiegowej wiedzy (…) oznacza mniejsze ryzyko wstąpienia tego odczynu" - podkreślił minister.

Jak dodał, w ocenie rady medycznej efektywność tego rozwiązania "w obliczu pojawiających się nowych mutacji daje możliwość utrzymania wysokiej odporności, nie tylko w kontekście zakażeń, bo to nie jest najważniejsze, tylko w kontekście ochrony przed ciężkim zakażeniem".

Szczepienia dla dzieci poniżej 12 lat

Czekamy na wyniki badań. Absolutnie nie będziemy uprawiać eksperymentów. Jeżeli będzie taka decyzja, to będziemy o tym rozmawiać - tak o ewentualnym dopuszczeniu szczepień dla dzieci poniżej 12 lat mówił w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski.

Niedzielski był pytany na konferencji w KPRM, czy w szkołach ruszą szczepienia dzieci poniżej 12. roku życia.

"Czekamy na wyniki badań. Mamy świadomość, że firma Pfizer jako pierwsza złożyła wniosek do EMA, ale stosujemy bardzo konserwatywną politykę rządu. Absolutnie nie będziemy uprawiać eksperymentów. Jeżeli będzie decyzja o dopuszczeniu, to dopiero będziemy rozmawiali o wprowadzeniu szczepień dla tej grupy wiekowej" - powiedział szef resortu zdrowia.

Z kolei szef KPRM, pełnomocnik ds. Narodowego Programu Szczepień Michał Dworczyk podkreślił, że w wybranych szkołach, w których dyrektorzy się na to zgodzą, będą prowadzone szczepienia dzieci powyżej 12 lat. "Tylko że te decyzje podejmują indywidualnie placówki. Nad tym procesem czuwa i przygotowuje ministerstwo edukacji i nauki oraz minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg" - dodał Dworczyk.

Obecnie uczniowie między 12. a 15. r. ż. mogą się szczepić na takich samych zasadach, jak wszyscy obywatele, w ramach Narodowego Programu Szczepień, tj. w punktach szczepień populacyjnych i punktach szczepień powszechnych. Od września mają być organizowane w szkołach szczepienia dla dzieci powyżej 12 r.ż. i mają być dobrowolne.

Przymus szczepień

Rozważamy różne scenariusze dot. obowiązku szczepienia, ale na razie nie zostały podjęte decyzje, by ten przymus wprowadzić, teraz skupiamy się na zwiększaniu motywacji do zaszczepienia się - powiedział w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski.

Niedzielski był pytany na konferencji w KPRM, czy planowane jest wprowadzenie odpłatności szczepień oraz o ewentualny obowiązek szczepień wśród niektórych grup.

"Na razie nasze działania charakteryzują się tym, że staramy się oddziaływać na motywację pacjentów do szczepienia. Oczywiście rozważamy wszystkie scenariusze dotyczące obowiązku szczepienia, tutaj w pierwszej kolejności zastanawiamy się nad szczepieniem medyków, czyli tej grupy zerowej (...). Ale na razie decyzje nie zostały podjęte, żeby ten przymus wprowadzić" - powiedział szef MZ.

Zaznaczył, że podobnie sprawy się mają, jeśli chodzi o rozwiązania dotyczące różnicowania dostępu do różnych usług ze względu na fakt bycia zaszczepionym.

"Patrząc na kryteria decyzyjne uwzględniamy również pewne reakcje społeczne, bo w przypadku najbardziej dolegliwych zastanawiamy się, czy one nie będą po prostu kontrproduktywne. Na tę chwilę nasza polityka działania polega na zwiększaniu motywacji, docieraniu do tych regionów, w których jest trudno się zaszczepić" - powiedział Niedzielski.

Zaznaczył, że rządowa analiza pokazuje, że chętnych do zaszczepienia jest na poziomie 70 proc. obywateli, a cały czas jesteśmy w okolicach wyszczepienia na poziomie ok. 56 proc.

"Zanim dojdziemy do decydowania o tych środkach najbardziej dolegliwych związanych z przymusem bądź wprowadzeniem różnicowania, to chcemy wyczerpać pewien potencjał środków motywacyjnych" - podkreślił Niedzielski.

Szef KPRM Michał Dworczyk dodał, że nie można zapominać jakie jest nastawienie społeczne do szczepień i dorośli Polacy nie są do nich przyzwyczajeni.

"Wielokrotnie powtarzaliśmy, że Polska jest absolutnie na końcu, jeśli chodzi o kraje, które szczepią się przeciwko grupie. I my musimy raczej myśleć o zmianie postaw społecznych, a to nie następuje z dnia na dzień i formy przymusu czasami mogą w niektórych wypadkach przynieść odwrotne skutki. Dlatego myślimy o długotrwałych akcjach edukacyjnych też wśród młodzieży" - powiedział Dworczyk.

Delta wypiera inne mutacje Covid

Widać, że wariant Delta wypiera inne mutacje koronawirusa, przewidujemy w scenariuszach 4. fali. zakażenia na poziomie 1 tys. dziennie w wariancie minimalnym, do 10-15 tys. zakażeń w scenariuszu najgorszym, ale wszystko jest jeszcze w naszych rękach - mówił w piątek szef MZ Adam Niedzielski.

"Niestety potwierdza się to, co przypuszczaliśmy, czyli mamy systematyczny wzrost udziału wariantu Delta w ogólnej liczbie badanych przez nas mutacji wirusa" - mówił minister zdrowia pytany przez dziennikarzy o tempo rozprzestrzeniania się wariantu Delta Covid-19.

Jak dodał, "niedawno jeszcze mieliśmy ten parametr na poziomie 40 proc., a w tej chwili - według dzisiejszego, porannego raportu - to jest już 60 proc.". "Więc widać, że w tych kolejnych okresach dzieje się, i to nawet z większą dynamiką, to samo co, działo się z wariantem brytyjskim, który wypierał inne mutacje" - zauważył Niedzielski.

Pytany, czy jest w stanie podać scenariusze mówiące o tym, jak może przebiegać 4. fala koronawirusa i jaki może być szczyt tej fali, minister odpowiedział, że możliwe scenariusze czwartej fali przeprowadzono na podstawie analizy obserwowanej dynamiki rozprzestrzeniania się m.in. wariantu Delta.

"Zaczynając od scenariusza najgorszego, to apogeum (czwartej) fali określamy tam (w przedziale) 10-15 tysięcy zakażeń (dziennie), ale z mniejszym poziomem hospitalizacji o mniej więcej 40 proc. w stosunku do wariantu bazowego, czyli tego, co działo się chociażby w trzeciej fali" - poinformował.

Odnosząc się do scenariusza 4. fali, który określił jako "wariant minimalny", Niedzielski powiedział, że chodzi o "kształtowanie się tego na poziomie w okolicach 1 tysiąca (zakażeń dziennie), ze stabilnym przebiegiem, czyli bez wyraźnej górki".

Minister zauważył, że między tysiącem a 10-15 tys. zakażeń dziennie "jest niestety ogromna przestrzeń", ale - jak zaznaczył - "wszystko jest w naszych rękach". "Bo to nie jest prognoza, która jest zadana i będzie się realizować, tylko wszystko zależy od tego, jaki będzie poziom wyszczepienia" - podkreślił Adam Niedzielski.

Rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz dodał, że z ostatnich danych o występowaniu wariantu Delta wynika, iż "mamy obecnie w Polsce 201 przypadków". Jak sprecyzował, "dotychczas, czyli to nie są osoby, które obecnie chorują, ale wszystkich przypadków dotychczas było 201".

Dworczyk: 56 proc. populacji to osoby dorosłe, zaszczepione co najmniej jedną dawką

"56 proc. dorosłej populacji to są osoby zaszczepione co najmniej jedną dawką bądź zarejestrowane na szczepienie - w konsekwencji w najbliższych dniach będą się szczepiły" - powiedział w piątek podczas konferencji prasowej minister edukacji narodowej Michał Dworczyk.

Minister zapytany o prognozy wzrostu wskaźnika osób zaszczepionych w Polsce odpowiedział, że populacja dorosłych Polaków to mniej więcej 31 mln, dlatego w zależności od tego, jakie będą dzienne przyrosty, tak będzie zwiększał się procent osób zaszczepionych.

Myśleliśmy, że optymistycznym założeniem jest to, że wskaźnik osób zaszczepionych będzie się zmieniał o 1 pkt. procentowy tygodniowo - dodał minister zdrowia Adam Niedzielski. Jednak to jest tylko założenie, które zależy od reakcji i podejmowanych od nas decyzji - podsumował.(PAP)