Przedstawiciele pokolenia Y czy Z nie różnią się aż tak bardzo od starszych pokoleń. Pragną stabilizacji i są gotowi ciężko pracować. Tylko realnie postrzegają zmieniającą się rzeczywistość i przystosowują się do zmian z czystej konieczności.

2018 rok można nazwać „millenijnym szczytem”. To w tym roku swoją „osiemnastkę” obchodzą bowiem ostatni przedstawiciele pokolenia millenialsów (inaczej pokolenia Y, czyli urodzonych między 1980 a 2000 rokiem). Wchodząc w dorosłość zaznaczają jednocześnie prymat swojego pokolenia w światowej gospodarce.

W USA millenialsi stanowią już największą grupę demograficzną. W liczbach bezwzględnych najwięcej osób w wieku 18-38 lat żyje w Azji (ponad miliard). Generalnie 86 proc. millenialsów mieszka w krajach rozwijających się. W Polsce – jak wyliczyła firma badawcza Nielsen – stanowią oni już 25 proc. społeczeństwa. W kontekście zagregowanych przychodów, a tym samym siły nabywczej, wraz z kolejnym pokoleniem Z (czyli osobami urodzonymi między 2000 a 2020 rokiem) będą niedługo pokoleniem o dominującym znaczeniu dla światowej gospodarki. To ich preferencje zakupowe, nastawienie do pracy i styl życia będą determinowały wielkość i strukturę produkcji, rodzaj oferowanych usług oraz strategie marketingowe.

Jak ludzie żyjący non stop online, maksymalnie wykorzystujący media społecznościowe, aktywni i mający wysokie oczekiwania – tak określają millenialsów analitycy Nielsena – wpłyną na gospodarkę? I jak aktualna sytuacja na rynku wpływa na nich?

Millenials – trudny i kapryśny?

Reklama

Millenialsi w ciągu najbliższej dekady będą stanowili 75 proc. globalnej siły roboczej. Dla przedsiębiorstw to już ogromne wyzwanie. Internet pełen jest opowieści o roszczeniowych i niechętnych do podporządkowania się korporacyjnym regułom przedstawicielach młodego pokolenia. Zdecydowanie bardziej ceniących sobie wolność, zmienność, elastyczność oraz nieformalne relacje – jak wynika z raportu Deloitte z marca tego roku „Pierwsze kroki na rynku pracy”.

Inne, lipcowe, badanie „Milenialsi 2018”, które obejmuje ponad 10 tys. przedstawicieli pokolenia Y z 36 krajów (w tym z Polski) pokazuje, że 62 proc. z nich traktuje niestandardowe formy zatrudnienia jako alternatywę dla etatu. 43 proc. millenialsów planuje rezygnację z obecnej pracy w ciągu najbliższych dwóch lat, a tylko 28 proc. ma zamiar pozostać w obecnym miejscu ponad pięć lat. W najmłodszej grupie badanych 61 proc. ankietowanych chce zrezygnować z obecnej pracy w ciągu najbliższych dwóch lat, a jedynie 12 proc. planuje związać się z jednym pracodawcą na dłużej niż pięć lat.

– Jest to bardzo duży problem dla firm, choć jednocześnie szansa na przyciągnięcie i utrzymanie najbardziej utalentowanych pracowników. Warunkiem jest jednak zwielokrotnienie działań, które mogą przekonać młodych ludzi, że dana firma oferuje im coś więcej niż tylko miejsce do zarabiania – twierdzi Magdalena Bączyk, menedżer w dziale konsultingu Deloitte.

Co pozytywnie wpływa na lojalność pracowników z pokolenia Y? Przede wszystkim przyjazna kultura organizacyjna, elastyczna organizacja pracy oraz możliwość stałego rozwoju kompetencji. Badani uważają, że niestandardowe formy zatrudnienia dają możliwość większego zarobku (62 proc.). Zdaniem 37 proc. ankietowanych taka forma zatrudnienia wspomaga osiągnięcie równowagi między pracą i prywatnością (work-life balance). Również z badania Deutsche Banku przeprowadzonego wśród przedstawicieli wolnych zawodów wynika, że ponad połowa z nich wybiera „freelancing” ze względu na elastyczność miejsca i czasu pracy.

Ta motywacja zajmuje pierwszą pozycję niezmiennie od kilku lat. Praktycznie w każdym kraju. Według raportu amerykańskiego Employer Brand Study z 2017 r., dla kandydatów najważniejszym czynnikiem przy rozpatrywaniu ofert pracy nie są wcale zarobki (które uplasowały się na trzecim miejscu), ale praca w firmie nakierowanej na rozwój (37,3 proc. badanych). Na drugim miejscu, aż 31,9 proc. badanych wskazało pracę zdalną.

– Profesjonaliści dążą do niezależności i chcą samodzielnie decydować, gdzie i ile czasu poświęcają na obowiązki zawodowe. Tradycyjna praca w biurze nie jest już tak atrakcyjna. Dzięki rozwojowi nowych technologii praca tłumacza czy programisty nie wymaga codziennej obecności w biurze – mówi prof. Małgorzata Bombol ze Szkoły Głównej Handlowej.

To dla nich powstają takie projekty, jak platforma „Fabric” Deutsche Banku, skierowana do programistów freelancerów, którzy nie chcą zatrudnić się w banku, ale są skłonni tworzyć dla niego programy w chmurze.

Freelancer z (niekoniecznie) własnej woli

Jeśli podaż pracy jest większa niż popyt na nią – millenials może wybrzydzać. Dotyczy to zwłaszcza zawodów wysokospecjalistycznych, jak IT. Nie w każdym jednak przypadku wybieranie elastycznych form pracy faktycznie wynika z zamiłowania do wolności i niechęci do podporządkowania się jednemu szefowi. W wielu zawodach „wolność” w postaci pracy na własny rachunek czy umowę o dzieło lub zlecenie bywa koniecznością.

Problemem Polski i wielu innych krajów europejskich jest bardzo wysoka stopa bezrobocia wśród ludzi młodych. W grupie wiekowej poniżej 25 lat stopa bezrobocia w Polsce wynosiła w grudniu 2017 r. 13,5 proc. (przy historycznie niskiej ogólnej stopie bezrobocia 4,4 proc.). A są kraje, gdzie sytuacja jest jeszcze gorsza, np. w Grecji ten wskaźnik wynosi 40,8 proc., w Hiszpanii – 36,8 proc., a we Włoszech – 32,2 proc.

Młodzi pracownicy nie mają więc na ogół innego wyjścia. Jeśli chcą w ogóle zarabiać, muszą „łapać zlecenia”. I wcale nie są z tego powodu aż tak szczęśliwi. Akcelerator Business Link wydał kilka lat temu raport o potrzebach, marzeniach i sukcesach młodych polskich przedsiębiorców. Z raportu wyłonił się obraz pokolenia, które jest twórcze, chce zmian, ale nie zawsze może się odnaleźć w „gorzkiej, polskiej rzeczywistości”. To ta rzeczywistość, niezbyt łaskawa dla młodych ludzi, zaczynających dorosłe życie, jest często głównym motywem zakładania własnej działalności.

Mają też świadomość, że aby zapewnić sobie odpowiednią stopę życia, muszą po prostu ciężko i długo pracować. Z globalnych danych Manpower Group wynika, że większość millenialsów ma świadomość, że będą musieli pracować jeszcze dłużej i więcej niż ich rodzice czy dziadkowie. Ponad połowa spodziewa się, że nie przejdzie na emeryturę zaraz po 65. roku życia, 27 proc. – że będzie pracować po siedemdziesiątce, a 12 proc. (w Japonii – ponad jedna trzecia), że będą czynni zawodowo aż do śmierci… Trzy czwarte millenialsów już pracuje ponad 40 godzin tygodniowo, a jedna czwarta – ponad 50 godzin, pędząc z jednej pracy do drugiej. Nie brzmi to jak scenariusz życia rozkapryszonego młodzieńca.

Częstym problemem młodych pracowników w branżach nie tak rozwojowych jak IT, są bowiem niskie stawki. Traktowanie absolwentów jak wiecznych stażystów, np. w branży reklamowej czy medialnej powoduje, że pensja z jednego miejsca nie wystarcza na życie. W tym kontekście nie dziwi, że 92 proc. z nich wybierając pracodawcę patrzy przede wszystkim na wysokość zarobków. Na elastyczność pracy i kulturę organizacyjną zwraca uwagę mniejsza grupa (79 proc.). Zresztą, jak twierdzą autorzy badania, gig-ekonomia, czyli praca od projektu do projektu, to medialny mit, nie mający potwierdzenia w faktach. Te są następujące: niemal trzy czwarte pracujących millenialsów jest zatrudniona na pełnych etatach. Nawet w USA, gdzie alternatywne formy zatrudnienia, jak Uber czy TaskRabbit, wyłaniają się szybciej niż gdziekolwiek indziej, zaledwie 3 proc. millenialsów pracuje w gig-gospodarce.

„Roszczeniowość” młodych pracowników w praktyce bardziej przejawia się w oczekiwaniu, że pracodawcy lepiej przygotują ich do nowych wyzwań. 17 proc. wszystkich przebadanych przez Deloitte millenialsów – tych nie rozstających się od dziecka ze smartfonami, wydających się wiedzieć wszystko na temat nowych technologii młodych ludzi – boi się, że z rynku pracy wyprą ich maszyny i zaawansowane rozwiązania technologiczne. Tylko 36 proc. uważa, że ma umiejętności potrzebne w epoce czwartej rewolucji przemysłowej, w związku z czym oczekują pomocy od pracodawców. Nie mają złudzeń, że do nowych zawodów, wymagających pracy z robotyką czy sztuczną inteligencją, przygotują ich uczelnie czy rząd. Dla firm, którym zależy na przyciągnięciu młodego pokolenia to ważna wskazówka, że muszą zapewnić im na starcie szkolenia. Zresztą, jak wynika z raportu Manpower, 93 proc. millenialsów jest gotowych na naukę przez całe życie, nawet w wolnym czasie i za własne pieniądze.

Millenialsi nie ufają biznesowi

Dwie poprzednie edycje badania Deloitte wskazywały na to, że millenialsi coraz lepiej postrzegają motywację i etykę przedsiębiorstw. W tym roku nastąpił jednak gwałtowny zwrot w opiniach na temat biznesu, które osiągnęły poziom najniższy od czterech lat. Obecnie mniej niż połowa przedstawicieli pokolenia Y uważa, że przedsiębiorstwa postępują etycznie, podczas gdy w 2017 roku było to 65 proc. Zdaniem autorów raportu wpłynęły na to gwałtowne zmiany społeczne, technologiczne i geopolityczne, które zaszły w ostatnich kilkunastu miesiącach. Jedynie 47 proc. badanych jest zdania, że szefowie firm działają na rzecz poprawy sytuacji społeczeństw.

Zdaniem młodych ludzi, będących na początku swojej kariery, miara sukcesu firmy powinna wykraczać poza wyniki finansowe. To w tym pokoleniu coraz popularniejszą formą prowadzenia działalności jest „social entrepreneurship”, czyli firma, której celem głównym, oprócz zarabiania, jest rozwiązywanie określonych problemów społecznych czy środowiskowych.

– Mniej niż połowa przedstawicieli pokolenia Y uważa, że przedsiębiorstwa postępują etycznie, i że działają one na rzecz poprawy sytuacji społecznej. Zmiana nastawienia millenialsów powinna być dzwonkiem alarmowym dla wszystkich liderów biznesowych liderów – uważa Irena Pichola, partner w Deloitte.

Na to, że millenialsi są nie tylko dużo bardziej świadomymi pracownikami, ale i konsumentami, zwraca też uwagę Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający w firmie Nielsen.

– 51 proc. millenialsów, oglądając produkt, będzie poszukiwało informacji, w jakich warunkach został wyprodukowany (fair trade), z jakich składników, czy wspiera rozwiązania prozdrowotne, czy proekologiczne. Bardziej niż tego, że roboty zabiorą im pracę, millenialsi boją się oszustwa, nieuczciwości, czy zwykłego cwaniactwa. Czyli tego, na czym w ostatnich latach stało wiele branż, na czele z finansową – mówi Szymon Mordasiewicz.

I na pewno będą chcieli to zmieniać.

Autor: Magdalena Krukowska, dziennikarka, naukowiec. Zajmuje się odpowiedzialnością społeczną biznesu oraz zrównoważonym rozwojem.