"Ponieważ pełnimy rolę systemu wczesnego ostrzegania, nie wolno nam skupiać naszej uwagi wyłącznie na ekstremistach zorientowanych na przemoc, ale musimy także uwzględniać tych, którzy podżegają słownie" - oświadczył prezes BfV Thomas Haldenwang.
Jak pisze dpa, zaklasyfikowanie IB jako obiektu obserwacji oznacza, że niemieckie odgałęzienie powstałego we Francji ruchu może być obserwowane przy użyciu pełnego zestawu środków wywiadowczych, w tym werbowania informatorów.
Reprezentujący bawarską Unię Chrześcijańsko-Społeczną (CSU) niemiecki minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer zadeklarował konieczność bezwarunkowego zwalczania prawicowego ekstremizmu. "Nie tolerujemy żadnego terroryzmu, nie tolerujemy żadnego ekstremizmu, obojętne czy z prawa, czy z lewa" - powiedział, dodając, że obecnie rozważa się także zakazanie działalności różnych organizacji.
Jeśli potraktuje się terror i ekstremizm łącznie, to stopień zagrożenia jest wysoki, a "wysoki stopień zagrożenia oznacza, że w każdej chwili może dojść do zamachu" - podkreślił Seehofer.
Ruch Identytarystyczny świadomie unika naśladowania stylu neonazistów starej daty, jego aktywiści przestrzegają konwencjonalnych norm zachowania i prowadzenia dyskusji - zaznacza dpa. Rolę nieformalnego lidera identytarystów niemieckiego obszaru językowego przypisać należy Austriakowi Martinowi Sellnerowi.
BfV ustalił, że IB dąży do "wyłączenia osób pochodzenia pozaeuropejskiego z dobrodziejstw demokracji oraz ich dyskryminowania w sposób naruszający ich ludzką godność". Dla IB "ludzie bez takiego samego odniesienia etnicznego" nigdy nie staną się częścią wspólnej kultury, której to tezy z punktu widzenia BfV nie można pogodzić z niemiecką konstytucją. Jak się ocenia, IB ma obecnie w Niemczech około 600 członków.