W wywiadzie dla brytyjskiej telewizji Sky News, Paszynian stwierdził, że Armenia stanęła w obliczu "azersko-tureckiego międzynarodowego ataku terrorystycznego". Jego zdaniem, konflikt o Górski Karabach przestał być lokalnym konfliktem, z uwagi na doniesienia o udziale zagranicznych bojowników z Syrii, którzy mieli zostać wysłani przez Turcję.

Szef rządu w Erywaniu uważa, że działania Turcji są egzystencjalnym zagrożeniem dla Armenii i nie sądzi, by formułowane przez niego zarzuty o ludobójstwo były przesadne lub prowokacyjne.

"Nie mam wątpliwości, że to polityka kontynuacji ludobójstwa Ormian i powrotu do tureckiego imperium" - oświadczył premier Armenii, nawiązując do śmierci prawie miliona Ormian w latach 1915-1917. Jak dodał, imperialne ambicje Turcji zdradzają jej działania na wschodnim Morzu Śródziemnym, w Syrii, Iraku i Libii.

Pytany o to, czy zgodziłby się, by Turcja uczestniczyła w rozmowach pokojowych, na co nalega prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, Paszynian zdecydowanie odrzucił tę propozycję, twierdząc że Ankara nie jest zainteresowana zakończeniem wojny.

Reklama

Turcja jest głównym sojusznikiem Azerbejdżanu w konflikcie zbrojnym o Górski Karabach, kontrolowaną i zamieszkaną w większości przez Ormian enklawę wewnątrz Azerbejdżanu. Dotychczas jednak dementowała, by brała aktywny udział w walkach wznowionych 27 września. (PAP)

osk/ ap/