„Wielokrotnie mówiliśmy, że argumenty przemawiające za przyjęciem wspólnej waluty są słabsze niż przeciw, dopóki węgierskie PKB na głowę mieszkańca nie osiągnie 85-90 proc. średniej w Europie Zachodniej” – oświadczył Gulyas.

Podkreślił, że nawet kiedy to nastąpi, „trzeba się będzie bardzo poważnie zastanowić”.

„Widzimy trudności, które spowodowało euro, a przynajmniej których nie rozwiązało" - oznajmił, oceniając, że wzrost w strefie euro od 2002 r., czyli od wprowadzenia wspólnej waluty, jest znacznie wolniejszy niż wcześniej. Wskazał też na problemy takich krajów jak Włochy, Hiszpania czy Grecja.

Reklama

Według danych Eurostatu Węgry osiągają obecnie 70 proc. średniej unijnej PKB na mieszkańca.