Z Grzegorzem Lewickim rozmawia Sebastian Stodolak
Słynny psycholog i lingwista Steven Pinker pisze o „nowym oświeceniu', a pan przekonuje, że wchodzimy w okres „nowego średniowiecza”…
Pinker to dobry punkt odniesienia. On rozumuje wyłącznie linearnie. Twierdzi, że jako ludzkość kumulujemy pozytywne jakości, np. stajemy się coraz bardziej pokojowi.
To nieprawda?
Reklama
Nie do końca. Nasza rosnąca pokojowość jest warunkowa. Postęp moralny występuje tylko pod warunkiem, że pamiętamy, co zrobiliśmy złego w przeszłości. I tak np. Holocaust nie wydarzy się w przyszłości nie dlatego, że natura ludzka uległa jakiejś trwałej pozytywnej przemianie, tylko pod warunkiem, że o nim pamiętamy. Poza tym Pinker nie dostrzega, że każdy proces historyczny jest inny. Niektóre są linearne, oznaczają „postęp”, a inne są cykliczne.
Oznaczają regres?
Nie. Procesy neomediewalne nie są regresywne. Nie są powrotem do średniowiecza albo do ciemnogrodu, jak opacznie twierdzą niektórzy. Chodzi raczej o to, że gdy spojrzymy na współczesny świat z oddalenia, to rzucą nam się w oczy makrostruktury analogiczne do tych średniowiecznych, m.in. do tego, co się działo na przełomie starożytności i średniowiecza.
„Z oddalenia”, czyli jak?
Przez pryzmat tego, co Immanuel Wallerstein nazywał czasoprzestrzenią transformacyjną, czyli uwikłaniem dnia dzisiejszego w trendy długoterminowe. Perspektywa liberalna tego nie chwyta, bo jest ahistoryczna, koncentruje się na tu i teraz. I dlatego trudno nam zobaczyć procesy typowe dla średniowiecza. Oczywiście neomediewalizm to nie powtórka z przeszłości, bo technologia zmienia świat nieodwracalnie. Jednak dzieje to spirala, gdzie jest miejsce zarówno dla procesów linearnych, jak i cyklicznych. Choć idzie zupełnie nowe, to w starych bukłakach. Co najmniej w siedmiu różnych.

Cały wywiad z Grzegorzem Lewickim przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP

fot. Materiały prasowe
Grzegorz Lewicki ekspert ds. prognostyki, politolog, autor bloga Global Future Studies