Johnson, odpowiadając na pytania komisji łącznikowej, którą tworzą szefowie wszystkich komisji w Izbie Gmin, powiedział, że prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi "po prostu nie można ufać" i "najważniejsze jest to, by cokolwiek się stanie, było to tym, czego chcą Ukraińcy - i tym, o czym to oni zdecydują".

Zapytany o wypowiedziane w sobotę w Polsce słowa prezydenta USA Joe Bidena, że Putin nie może pozostać u władzy - z których później się częściowo wycofał - Johnson odparł, że "nie jest to celem brytyjskiego rządu". "Zamierzamy po prostu pomagać, chronić naród Ukrainy, chronić go przed absolutnie barbarzyńską i nieuzasadnioną przemocą. To właśnie robimy. Z pewnością zamierzamy teraz zwiększyć nasze wsparcie dla Ukraińców, którzy się sami bronią" - dodał.

Brytyjski premier podkreślił, że ewentualne zawieszenie broni nie może oznaczać zniesienia sankcji. "Nie sądzę, aby należało oczekiwać, że G7 zniesie sankcje tylko dlatego, że na Ukrainie doszło do zawieszenia broni" - mówił. Oświadczył, że Wielka Brytania powinna "kontynuować stopniową intensyfikację sankcji dopóki każdy z jego (Putina - PAP) oddziałów nie opuści Ukrainy".

Reklama

Johnson powiedział, że ludzie w Rosji są "bardzo podatni na kłamstwa Putina", a jedną z "przygnębiających" rzeczy w wojnie jest "bezwzględność, z jaką Putin próbuje ukryć realia tego, co się dzieje, przed rosyjską ludnością". Podkreślił, że rząd brytyjski musi być "niezwykle energiczny" w demaskowaniu kłamstw Putina i zwrócił uwagę, że istnieje rządowa komórka informacyjna, która przeciwdziała dezinformacji. Wyraził opinię, że te wysiłki zaczynają przynosić efekty i są "pewne oznaki", że dociera to do zwykłych Rosjan.