Z wysłannikiem Białorusi spotkał się wiceminister spraw zagranicznych Rosji Andriej Rudenko, który oświadczył, że Rosjanie zostali zatrzymani "pod bezpodstawnym i zmyślonym pretekstem". W komunikacie rosyjski resort podał, że celem spotkania była "rzeczowa rozmowa na temat stanu i perspektyw stosunków rosyjsko-białoruskich".

Zatrzymanie obywateli rosyjskich "jest niezgodne z duchem bratnich i sojuszniczych stosunków pomiędzy dwoma krajami i narodami" - oświadczyło ministerstwo.

Zapewniło, że Moskwa "nigdy nie ingerowała i nie zamierza ingerować w wewnętrzne procesy w innych państwach, a tym bardziej na Białorusi". Sąsiedni kraj MSZ nazwało "najbliższym przyjacielem i sojusznikiem" Rosji.

Reklama

Moskwa oczekuje szybkiego zwolnienia zatrzymanych - podano w komunikacie.

Rosjanie zostali zatrzymani w sanatorium pod Mińskiem w nocy z 28 na 29 lipca. 1 sierpnia białoruski Komitet Śledczy zadecydował o ich aresztowaniu. Strona białoruska ogłosiła, że mężczyźni ci są najemnikami z tzw. grupy Wagnera, rosyjskiej firmy najemniczej zaangażowanej - według mediów - w konflikty w Donbasie, Syrii i Libii. Władze w Mińsku oświadczyły, że obywatele Rosji przeniknęli na terytorium Białorusi w celu zdestabilizowania sytuacji przed wyborami prezydenckimi, wyznaczonymi na 9 sierpnia.

Związek z grupą Wagnera potwierdzają też rosyjskie media niezależne. Natomiast rosyjscy dyplomaci na Białorusi utrzymują, że Rosjanie udawali się tranzytem przez Białoruś do pracy w innym kraju przy ochronie obiektów. Najpierw jako cel ich podróży podano Stambuł, a w poniedziałek dyplomaci oświadczyli, że ze Stambułu grupa miała jechać do jednego z krajów Ameryki Łacińskiej.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)