W czwartek Rosja zażądała zwrotu dostarczonych 200 tys. dawek szczepionek i zerwała umowę na kolejne dostawy.

Matovicz, który negocjował kontrakt z Moskwą na dostawy szczepionek i oficjalnie przyjmował 1 marca br. pierwszy transport Sputnika V, podkreślił, że rosyjski preparat jest nadzwyczajnie dobrej jakości i co najmniej 500 tys. obywateli Słowacji chce się nim zaszczepić. Powiedział, że udało mu się w Moskwie utrzymać dla Słowacji "otwarte drzwi", jeśli chodzi o ten produkt. Nie ujawnił jednak, czego dokładnie dotyczyły rozmowy ani, co oznaczają "otwarte drzwi". "Nic więcej nie mogę wam powiedzieć" - stwierdził, zwracając się do dziennikarzy.

Część słowackich mediów odebrała słowa Matovicza jako gotowość Rosji do pozostawienia na Słowacji już dostarczonych 200 tys. dawek szczepionki, których zwrotu zażądała Moskwa.

Słowacki Państwowy Instytut Leków (SzUKL) testował otrzymane szczepionki i stwierdził, że różnią się od opisanych w lutym w piśmie naukowym "The Lancet". Jednym z zarzutów, jaki zajmujący się eksportem Sputnika V rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RDIF) postawił stronie słowackiej, jest przeprowadzenie badań w laboratorium niemającym unijnej certyfikacji. Słowacy badali rosyjską szczepionkę w Centrum Biomedycyny Akademii Nauk.

Reklama

Jeszcze w piątek Matovicz jedzie do Budapesztu, gdzie ma rozmawiać z premierem Viktorem Orbanem i ministrem spraw zagranicznych Peterem Szijjarto.

Już po zakończeniu oświadczenia dla prasy Matovicza kancelaria premiera Eduarda Hegera poinformowała, że celem rozmów jest możliwość "oceny szczepionki Sputnik V tak, żeby uniemożliwić podważenie przejrzystości i fachowości badań". Występujący wraz z Matoviczem minister Zdrowia Vladimir Lengvarsky powiedział, że w związku z ochroną zdrowia i bezpieczeństwem szczepień jego resort będzie wydawać zgodę na używanie tylko preparatów, które zostaną przebadane przez certyfikowane laboratoria lub przez Europejską Agencję Leków (EMA).