"Jeżeli faktycznie chcemy zbudować nowoczesne siły zbrojne, wyposażone w dobry jakościowo sprzęt, to potrzebujemy co najmniej trzech brygad wyrzutni rakietowych. Trzy brygady to mniej więcej 54 (amerykańskie) wyrzutnie HIMARS lub podobne. Aktualnie posiadamy ich poniżej 20, licząc z tymi, które dostaliśmy (od naszych partnerów)" - zauważył Żdanow w rozmowie z portalem tsn.ua.

Jak dodał, ukraińska armia dysponuje obecnie około 300 systemami artyleryjskimi. Przeprowadzenie operacji skutkującej uzyskaniem przewagi nad Rosją wymagałoby zaangażowania około 1200-1300 takich jednostek.

"Na szczęście, Ukraina regularnie otrzymuje dostawy z Zachodu i możemy dzięki temu razić cele wroga. (W tych okolicznościach) mowa jednak (tylko) o działaniach obronnych" - podkreślił ekspert.

HIMARS

Reklama

29 lipca ukraińskie ministerstwo obrony oświadczyło, że kolejne cztery wyrzutnie HIMARS dotarły już na Ukrainę, co zwiększyło ich liczbę na froncie do szesnastu. 25 lipca szef tego resortu Ołeksij Reznikow powiadomił, że dzięki amerykańskim systemom artyleryjskim zniszczono już 50 magazynów amunicji wroga.

22 lipca doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak poinformował, że przekazanie Kijowowi wyrzutni HIMARS radykalnie zmieniło sytuację na polu walki, ponieważ doprowadziło do pięcio- lub nawet sześciokrotnego zmniejszenia częstotliwości rosyjskich ostrzałów.

Niemniej, w ocenie Reznikowa, aby powstrzymać rosyjskie siły Ukraina potrzebuje około 50 HIMARS-ów, natomiast do przeprowadzenia skutecznej kontrofensywy - około 100. (PAP)