Pożar rafinerii w Riazaniu. Kolejny udany nalot Ukrainy

Riazań znajduje się około 162 km na południowy wchód od Moskwy i 460 km od granicy z Ukrainą. Tutejsza rafineria należy do największych w kraju. Może przerabiać ponad 14 mln ton ropy rocznie. Produkowana w niej benzyna trafia przede wszystkim do obwodu moskiewskiego.

W piątek około godz. 2 w nocy czasu lokalnego w zakład uderzyły ukraińskie drony. Eksplozje wywołały potężny pożar. Z nagrań wynika, że wyłączona z użytku mogła zostać jedna z jednostek przerobowych. Dodajmy, że dwie pozostałe, jak donosiła agencja Reuters, zostały wyłączone z użytku po atak dronów z 2 sierpnia.

Jest to kolejny udany nalot w ukraińskiej kampanii wymierzonej w przemysł naftowy wroga. W jej efekcie zredukowano jego moce przerobowe o nawet 20 proc., doprowadzając do wybuchu kryzysu paliwowego w Rosji. Cichymi bohaterami tej kampanii są nowe bezzałogowce armii Kijowa FP-1, które skutecznie omijają obronę przeciwlotniczą.

Drony FP-1 atakują w rojach. Obrona sobie nie radzi

Robert Browdi ps. "Madziar", dowódca ukraińskich wojsk dronowych, zdradza, że w rosyjskie rafinerie wymierzonych było aż 40 proc. uderzeń, jakie bezzałogowce dalekiego zasięgu przeprowadziły w 2025 r. Poza tym atakowano też magazyny ropy i elementy infrastruktury rurociągów.

Ich skuteczność znacznie wzrosła. Dlaczego? Siergiej Wakulenko, ekspert z think tanku Carnegie Russia Eurasia Centre, mówi brytyjskiemu tygodnikowi "The Economist", że obecnie ukraińskie bezzałogowce atakują całymi rojami, przeciążając rosyjską obronę przeciwlotniczą. Innymi słowy, działają podobnie jak armia Putina, atakująca cele w Ukrainie przy użyciu setek dronów Shahed/Gerań.

Olena Kryżanowska, ekspertka ds. ukraińskich systemów uzbrojenia, zwraca uwagę, że aktualnie już około 60 proc. ukraińskich uderzeń w głębi Rosji przeprowadzanych jest przy użyciu dronów FP-1. Weszły one do użytku w maju. Kijów produkuje ich teraz około stu sztuk dziennie.

Bezzałogowiec ten może przenosić głowicę bojową o masie od 60 do 120 kg. Ze lżejszym ładunkiem może razić cele odległe o 1600 km. Jeden egzemplarz FP-1 kosztuje tylko 55 tys. dolarów (około 200 tys. zł). Przy tym wyposażony jest w zaawansowane oprogramowanie, które zapewnia precyzyjne naprowadzanie nawet w warunkach silnej aktywności środków walki radioelektronicznej.

FP-1 bywają używane razem ze starszymi i droższymi bezzałogowcami dalekiego zasięgu AN-196 Lutyj (200 tys. dol. za sztukę).

Ukraina zdołała znacząco zwiększyć produkcję dronów. W 2024 r. wyprodukowała ich około miliona. Jak podała agencja Bloomberg w czerwcu, w tym roku Kijów wyznaczył sobie cel na poziomie 2,5 mln sztuk. Amerykańskie think tanki szacują, że ten cel zostanie osiągnięty, gdyż już aktualnie wytwarzanych jest 200 tys. bezzałogowców miesięcznie.

Presja na Putina się zwiększa

Rosyjska gospodarka, po okresie wojennej prosperity, pogrąża się w stagnacji. Jednocześnie rosną wydatki na wojnę, powiększając deficyt budżetowy. Zyski ze sprzedaży ropy, stanowiące fundament dochodów państwa, spadają.

Co więcej, w związku z atakami na rafinerie w ogóle wstrzymano eksport benzyny. W niektórych regionach Rosji, gdzie braki są szczególnie dotkliwe, jest ona racjonowana. Mimo to Wakulenko uważa, że sytuacja jest „trudna, ale na razie do opanowania” –pełnowymiarowy kryzys paliwowy, który mógłby poważnie uderzyć w gospodarkę i armię, wciąż wydaje się odległy.

Jednak sir Lawrence Freedman, brytyjski ekspert ds. stosunków międzynarodowych, uważa, że jeśli Ukraina utrzyma tempo ataków na rafinerie, to Rosji trudno będzie poradzić sobie z ich skutkami.

– Same w sobie nie przesądzą o wyniku wojny. Jednak jeśli rosyjska gospodarka będzie słabła, a Ukraińcy dalej będą skutecznie odpierać natarcia na froncie, to presja na Putina będzie rosła – mówił w rozmowie z „The Economist”.