Ukraina chce iść za przykładem Rosji

O sprawie pisze agencja Bloomberg. – Wcześniej Europejczycy odmawiali finansowania wynagrodzeń naszych żołnierzy, wspierając jedynie dostawy broni. A przecież to nasi żołnierze sami mogą być bronią, która chroni wszystkich – powiedział Zełenski w czwartek w Kijowie.

Kampania mobilizacyjna, przybierająca czasem formę „łapanki” na rekrutów, tylko pogarsza morale zmęczonego wojną ukraińskiego społeczeństwa. Dlatego też rząd Zełenskiego chce pozyskać więcej ochotników, oferując im atrakcyjne wynagrodzenie za podpisanie kontraktu wojskowego. Rosja robi to już od dawna. Kusi żołnierzy wysokimi premiami za wstąpienie do armii i wysokimi żołdami, starając się uniknąć powtórki z jesieni 2022 r., gdy częściowa mobilizacja wywołała niezadowolenie i masowy exodus Rosjan za granicę.

Finanse Ukrainy już obecnie opierają się na dziesiątkach miliardów dolarów pomocy z zagranicy. Mimo tego wsparcia, w związku z ogromnymi wydatkami na armię, deficyt budżetowy Kijowa sięgnął w ubiegłym roku 20 proc. Czy UE zgodzi się na dodatkową pomoc? Bloomberg podkreśla, że do tej pory Bruksela odrzucała pomysł bezpośredniego finansowania wojska.

Ukraina potrzebuje kolejnych miliardów. "To bardzo trudny temat"

Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który udzielił Ukrainie pożyczki o wartości około 16 mld dolarów, naciska, by Kijów zmniejszał deficyt budżetowy. Nowa premier Julia Swyrydenko nie ma tego w planach. Mówiła Bloombergowi, że rząd nie planuje podwyżek podatków. Według niej, światowi darczyńcy zarezerwowali dotąd tylko połowę z potrzebnych 75 mld dolarów na pokrycie budżetu na najbliższe dwa lata.

Zełenski szacuje, że Ukraina potrzebuje rocznie 25 mld dolarów na produkcję dronów, systemów do walki elektronicznej i pocisków do obrony przed Rosją. Według prognoz, przyszłoroczny deficyt budżetowy może sięgnąć nawet 65 mld dolarów.

W tej sprawie rozpoczęto już rozmowy z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem oraz przedstawicielami USA. – To bardzo trudny temat – zaznaczył Zełenski.