Kiedy zimą grzejemy się przy kominku, ostatnie, o czym myślimy, to mandat. A jednak trzaskający ogień może się stać kosztownym problemem. Zwłaszcza gdy na palenisko trafiają rzeczy, które nigdy nie powinny tam trafić.

Czym nie wolno palić

Lista zakazanych paliw jest dłuższa niż powszechnie się sądzi. W polskich piecach nie powinny lądować przede wszystkim muły węglowe i flotokoncentraty — odpady po wzbogacaniu węgla, wypełnione siarką, metalami ciężkimi i popiołem. Zakazane jest także spalanie węgla brunatnego, który emituje wyjątkowo dużo zanieczyszczeń.

Do tego dochodzą odpady komunalne: plastikowe butelki, folie, guma. Spalane w domowych kotłach uwalniają do powietrza furany i dioksyny — jedne z najbardziej toksycznych substancji znanych nauce, o silnym działaniu rakotwórczym.

Nie można spalać również drewna, które w swojej historii widziało lakiery, impregnaty czy kleje. Stare meble, podkłady kolejowe czy ramy okienne podczas spalania uwalniają formaldehyd i metale ciężkie. Oszczędność na opałach okazuje się w takim przypadku jedynie pozorna, bo koszt zdrowia i środowiska jest wielokrotnie wyższy.

Mokre drewno? W wielu miejscach w Polsce także zakazane

Choć dla wielu osób brzmi to zaskakująco, zakaz dotyczy również opału, który wydaje się w pełni naturalny. Chodzi o drewno o wilgotności przekraczającej dwadzieścia procent. To ograniczenie wpisane jest w uchwały antysmogowe obowiązujące w większości województw. Brak takich przepisów to wyjątek — nadal nie wprowadzono ich tylko w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim.

Samorządowe uchwały antysmogowe powstały jako odpowiedź na jeden z największych problemów zdrowotnych w kraju — fatalną jakość powietrza. W dokumentach tych określa się zarówno dopuszczalne paliwa, jak i terminy wymiany kopciuchów.

Na przykład na Mazowszu od początku 2023 roku nie wolno palić węglem brunatnym i mułami węglowymi, a kotły niższych klas muszą zniknąć do końca 2027 roku. W Małopolsce przepisy poszły jeszcze dalej — ograniczenia objęły także drewno.

Wilgotne, świeżo ścięte drewno, którego wilgotność sięga nawet siedemdziesięciu procent, jest skrajnie nieefektywne: większość energii potrzebna jest nie do ogrzania domu, lecz do odparowania wody. Skutek? Gęsty, czarny dym i smog pełen sadzy, pyłów PM2.5 oraz rakotwórczego benzo(a)pirenu.

Smog, który zabija. Twarde dane nie pozostawiają złudzeń

Według Europejskiej Agencji Środowiska poziomy benzo(a)pirenu w Polsce przekraczają dopuszczalne normy nawet o kilkaset procent. Pyły zawieszone PM2.5 — jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny — są z kolei odpowiedzialne za około czterdzieści trzy tysiące przedwczesnych zgonów rocznie. To tak, jakby co roku znikało średniej wielkości miasto.

Gdy z komina sąsiada unosi się czarny dym. Co można zrobić?

Kolor dymu potrafi wiele powiedzieć. Czarne, żółte albo pomarańczowe smugi to znak, że w palenisku ląduje mokre drewno, plastik albo inne odpady. To nie tylko zagrożenie dla zdrowia — również dla bezpieczeństwa, bo taka mieszanka może doprowadzić do zatkania komina i pożaru.

W przypadku podejrzenia spalania odpadów można interweniować. Zgłoszenia przyjmuje straż miejska, gminy oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. W wielu miastach kontrole prowadzone są już nie tylko w terenie — nad dachami domów pojawiają się również drony wyposażone w czujniki.

Kara nawet do 5 tysięcy złotych

Za spalanie śmieci, plastiku, lakierowanego drewna czy zakazanych odpadów węglowych grozi mandat do pięciuset złotych, a jeśli sprawa trafi do sądu — kara może wynieść nawet pięć tysięcy.