Czołgi stanęły "oko w oko". Górą byli Ukraińcy

Czołgi są coraz rzadziej wykorzystywane na froncie przez obie strony konfliktu. Powód? Są narażone na ataki dronów-kamikadze – skuteczność bezzałogowców powoduje, że są oszczędzane i używane na niewielką skalę. Stąd nagrania takie jak poniższe stanowią pewien ewenement.

Opisywane starcie miało miejsce w sobotę 26 lipca na przedpolach Siewierska, miasta w obwodzie donieckim. Dokładnie 2 km wschód od niego. Sfilmował je ukraiński dron rozpoznawczy.

Incydent miał miejsce, gdy Ukraińcy – konkretnie żołnierze z 54. Brygady Zmechanizowanej SZU – odpierali szturm Rosjan na miasto. W pewnym momencie czołg-stodoła armii Putina (zabudowany dodatkowym pancerzem – typ nie do rozpoznania) wjechał za kępę niskich drzew czy krzaków. Gdy znalazł się za nią, jego załoga zauważyła, że dalszy przejazd zablokował mu ukraiński czołg (też nieznanego typu; celowo go rozmazano na nagraniu).

Przez chwilę obie maszyny stały w bezruchu. Odległość między nimi wynosiła mniej niż sto metrów. Nagle Ukraińcy wystrzelili, trafiając w przeciwnika. Jednak eksplozja nie spowodowała krytycznego uszkodzenia rosyjskiego czołgu. Pancerniacy Putina zaczęli się wycofywać.

Podobno, jak twierdzi ukraiński bloger Star Hunter, daleko nie zajechali. Rosyjską konstrukcję trafił bowiem krytycznie ukraiński dron.

Walki wokół Siewierska

Wyżej opisany epizod był tylko fragmentem ciężkich walk, jakie toczyły się cały miniony weekend na wschód i północny wschód od Siewierska. Co prawda, jak podał w poniedziałek Instytut Badań nad Wojną (ISW) Rosjanie wyrwali trochę terenu Ukraińcom, ale za bardzo wysoką cenę. Tylko w jednym szturmie stracili ponad 100 ludzi i niemal wszystkie pojazdy wysłane do boju.