Przymusowa relokacja migrantów w UE tylko częściowo zmniejszyła presję migracyjną w Grecji oraz we Włoszech; to dlatego, że nie została zorganizowana we właściwy sposób – wynika z raportu opublikowanego w środę przez Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO).

Trybunał opublikował raport na temat tego, jak UE radziła sobie i radzi z problemem niekontrolowanej migracji.

W ostatnich latach ten napływ do UE osiągnął bezprecedensową skalę, a punktem kulminacyjnym był rok 2015, gdy nastąpił - jak to określono - unijny kryzys migracyjny. Zwiększona liczba migrantów przełożyła się na wzrost liczby wniosków o udzielenie azylu, w szczególności w Grecji i we Włoszech. Aby zaradzić owemu kryzysowi, Unia m.in. utworzyła specjalne hotspoty dla migrantów, wprowadziła tymczasowy mechanizm relokacji i zwiększyła finansowanie.

Kontrolerzy Trybunału sprawdzili, czy dzięki temu unijnemu wsparciu udało się osiągnąć zamierzone cele, czyli zmniejszyć presję migracyjną.

Część dokumentu poświęcono przymusowej relokacji. Choć unijni audytorzy wskazali, że ten obowiązkowy mechanizm relokacji był pierwszą inicjatywą solidarnościową w historii europejskiej polityki migracyjnej, to jednak nie został zorganizowany i przeprowadzony we właściwy sposób.

Reklama

Z ustalonej początkowo przez Radę UE liczby 160 tys. migrantów ostatecznie państwa UE prawnie zobowiązały się dokonać relokacji 98 256 osób. Faktycznie jednak - jak podkreśla ETO - objęto nią jedynie 34 705 migrantów (21 999 z Grecji i 12 706 z Włoch). Te osoby trafiły do 22 państw członkowskich i trzech krajów stowarzyszonych: Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii.

ETO podkreśla też w raporcie, że decyzje dotyczące migracji weszły w życie w momencie największego natężenia kryzysu migracyjnego, gdy większość migrantów, którzy potencjalnie kwalifikowaliby się do objęcia mechanizmem, przemieszczała się przez Grecję i Włochy do innych państw członkowskich.

Co więcej, pod koniec 2015 r. i na początku 2016 r. zarówno władze greckie, jak i włoskie nie potrafiły zidentyfikować wszystkich potencjalnie kwalifikujących się osób przebywających na ich terytorium. Dlatego efekt relokacji okazał się gorszy, niż planowano, głównie ze względu na bardzo niewielką liczbę zarejestrowanych osób, które potencjalnie kwalifikowałyby się do udziału w mechanizmie.

ETO wskazuje, że w 2015 r. nie było procedur i niezbędnych struktur organizacyjnych na potrzeby rejestracji, transportu i zakwaterowania kandydatów do relokacji i nie było jasne, jak należy postępować, np. kto powinien przeprowadzać kontrole bezpieczeństwa i medyczne i w jaki sposób. Te procedury opracowano dopiero latem 2016 r. w Grecji i z końcem 2016 r. we Włoszech.

Co więcej, kandydaci do relokacji byli rozmieszczeni na terytorium całego kraju, a nie w jednym miejscu. Tymczasem zakwaterowanie tych osób w ośrodkach specjalnie utworzonych na potrzeby relokacji przyspieszyłoby rozpatrywanie złożonych przez nie wniosków, ponieważ ułatwiłoby procedury, jak obowiązkowe badania zdrowotne i sesje informacyjne na temat uwarunkowań kulturowych w krajach docelowych.

Audytorzy raportu wskazują też m.in., że zgodnie z decyzjami politycznymi UE do relokacji kwalifikowały się wyłącznie osoby tych narodowości, w których średni wskaźnik przyznawania azylu w UE wynosi co najmniej 75 proc. Jednakże zastosowanie takiego ogólnounijnego średniego wskaźnika opiera się na założeniu, że w poszczególnych państwach członkowskich stosowane są spójne podejścia do przyznawania azylu.

Tymczasem wskaźniki przyznawania azylu są bardzo różne w poszczególnych państwach członkowskich, w szczególności w odniesieniu do określonych narodowości. Ogólnounijna średnia nie była zatem - jak uważa ETO - najlepszym kryterium oceny szans danej osoby na objęcie ochroną międzynarodową w określonym państwie członkowskim.

Trybunał stwierdził też, że informacje, jakie przekazano zidentyfikowanym migrantom na temat państw relokacji i korzyści wiążących się ze zorganizowaną relokacją - w przeciwieństwie do nieuregulowanej relokacji podejmowanej na własną rękę - nie były na tyle skuteczne, by zyskać zaufanie tych osób i przekonać je, że wspomniane mechanizmy stanowią dla nich atrakcyjne rozwiązanie.

Co więcej, niewielka liczba zobowiązań dotyczących relokacji i wolne tempo, w jakim państwa członkowskie przystępowały do ich realizacji i do transferów osób, mogły również zniechęcić niektórych migrantów do wnioskowania o relokację, choć sytuacja w tym zakresie z czasem poprawiła się.

ETO uważa ponadto, że liczba osób ubiegających się o azyl objętych relokacją nie była wystarczająca, aby skutecznie zmniejszyć presję na systemy azylowe w Grecji i we Włoszech. Migranci objęci relokacją stanowili ok. 4 proc. wszystkich osób ubiegających się o azyl we Włoszech i ok. 22 proc. w Grecji.

>>> Polecamy: Polacy wśród najbardziej zadowolonych z życia narodów w UE [RANKING]