KE po raz kolejny była pytana o ocenę sytuacji przy granicy polsko-białoruskiej.
Rzecznik odpowiedział, że w tej kwestii ważne jest, aby powiedzieć, kto jest za tę sytuację odpowiedzialny. "To próba, za którą stoi kraj trzeci (Białoruś - PAP), instrumentalizacji ludzi dla celów politycznych, co bardzo mocno odrzucamy i opisujemy, jako formę agresji" - powiedział.
Zaznaczył, że KE w tej sprawie jest w kontakcie z polskimi władzami.
Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski i krajów bałtyckich ocenili, że kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć.
W niedzielę funkcjonariusze Straży Granicznej udaremnili 74 próby nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski.
Z obserwacji Straży Granicznej wynika, że grupa migrantów, która od ok. trzech tygodni koczuje na wysokości miejscowości Usnarz Górny, ale po stronie białoruskiej liczy ciągle od 24 do 30 osób.
Komisarz Unii Europejskiej ds. migracji Ylva Johansson oświadczyła w piątek, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest kwestią migracji, ale częścią agresji Łukaszenki na Polskę, Litwę i Łotwę w celu destabilizacji UE. Służby prasowe Komisji Europejskiej przekazały PAP, że jest to też stanowisko Unii Europejskiej, które było wyrażane wcześniej przez ministrów spraw zagranicznych państw UE.