W reakcji na nałożenie przez Pekin odwetowych ceł na niektóre amerykańskie towary prezydent Donald Trump polecił w piątek firmom w USA "natychmiast rozejrzeć się za alternatywą dla Chin" i przywracać produkcję w Stanach Zjednoczonych.

W serii tweetów Trump twierdził, że USA w ogóle nie potrzebują Chin i że Stanom Zjednoczonym będzie się bez Chin wiodło lepiej.

"Naszym wielkim amerykańskim firmom poleca się niniejszym, by natychmiast rozejrzały się za alternatywą dla Chin, łącznie ze sprowadzaniem firm do KRAJU i wytwarzaniem produktów w USA. Nie potrzebujemy Chin i szczerze mówiąc byłoby nam o wiele lepiej bez nich" - napisał prezydent.

Zapowiedział też, że w piątek po południu (czasu waszyngtońskiego) odpowie na nałożenie ceł przez Chiny. "To WIELKA okazja dla Stanów Zjednoczonych" - podkreślił.

Reuters podkreśla, że Trump nie może zmusić firm amerykańskich do porzucenia Chin; prezydent nie ujawnił, jak mógłby je skłonić do wykonania takiego polecenia.

Reklama

Wcześniej w piątek Pekin zapowiedział, że Chiny nałożą cła w wysokości 5-10 proc. na sprowadzane z USA towary warte ok. 75 mld USD rocznie. Jest to odwet za nową partię karnych taryf na chiński eksport, zapowiadaną przez władze amerykańskie.

Cła odwetowe obejmą ponad 5 tys. rodzajów amerykańskich produktów – podała oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua, powołując się na decyzję komisji celnej chińskiego rządu. W przypadku części z tych towarów taryfy wejdą w życie 1 września, a dla pozostałych – 15 grudnia.

Od 1 września 5-procentowe cło Chiny nałożą na amerykańską fasolę, a od 15 grudnia - 10-procentowe cło na pszenicę, kukurydzę i sorgo - poinformował chiński resort finansów. Od 1 września Chiny obejmą też 10-procentowym cłem amerykańską wołowinę i wieprzowinę.

Agencja Reutera informuje, powołując się na resort handlu ChRL, że na liście towarów, które zostaną objęte odwetowymi cłami, znajduje się też m.in. ropa naftowa, samochody oraz małe samoloty.

1 sierpnia Trump, niezadowolony z braku postępów we wznowionych niedawno negocjacjach handlowych, ogłosił, że 1 września nałoży dodatkowe 10-procentowe taryfy na chińskie towary warte 300 mld dolarów rocznie. Karnymi cłami objęty zostałby wówczas praktycznie cały chiński eksport do USA.

Później Trump wycofał się jednak częściowo z tych zapowiedzi i ogłosił przełożenie na połowę grudnia daty wprowadzenia ceł na niektóre rodzaje produktów, w tym telefony komórkowe, laptopy i inne dobra konsumpcyjne. Według komentatorów ma to na celu osłabienie wpływu taryf na amerykańskich konsumentów w czasie przedświątecznych zakupów.

Rzecznik chińskiego ministerstwa handlu Gao Feng przestrzegał w czwartek, że jeśli nowe cła zostaną wprowadzone, doprowadzi to do eskalacji utrzymujących się od ponad roku napięć handlowych. Ocenił również, że nowe taryfy są sprzeczne z konsensusem osiągniętym przez oba kraje.

Rzecznik nie odpowiedział wprost na pytanie, czy chińska ekipa pod przewodnictwem wicepremiera Liu He pojedzie we wrześniu do Waszyngtonu na kolejną rundę negocjacji, jak wcześniej zapowiadano. Negocjatorzy z Chin i USA spotkali się pod koniec lipca w Szanghaju po raz pierwszy od maja, gdy załamały się prowadzone od wielu miesięcy rozmowy. Wznowienie rokowań uzgodnili w czerwcu prezydent Trump i przywódca ChRL Xi Jinping, gdy spotkali się kuluarach szczytu G20 w Osace.

>>> Polecamy: UE rzuca wyzwanie Apple i spółce. Chce utworzyć specjalny fundusz dla europejskich czempionów