Jak twierdzi nowojorski dziennik, powołując się na źródła, ocena amerykańskiej wspólnoty wywiadowczej została przedstawiona w ubiegłym tygodniu i stanowi rewizję wcześniejszych "bardziej optymistycznych" szacunków w odpowiedzi na militarne postępy talibów głównie na północy kraju. Islamiści zajęli kilkadziesiąt dystryktów m.in. w prowincji Kunduz i przejęli znaczną część amerykańskiego sprzętu i broni, często oddanego przez afgańskie siły rządowe bez walki, w zamian za gwarancję bezpieczeństwa.

"WSJ" informuje, że w tym tygodniu talibowie przejęli kontrolę nad głównym przejściem granicznym z Tadżykistanem i dotarli na przedmieścia największego miasta północnego Afganistanu, Mazar-i Szarif.

Jak pisze gazeta, obecna ocena wywiadu jest zbliżona do analiz amerykańskich sił zbrojnych. Mimo to, podczas wysłuchań w Kongresie, szef Pentagonu Lloyd Austin i przewodniczący Kolegium Szefów Połączonych Sztabów generał Mark Milley oceniali, że ryzyko upadku afgańskich władz jest "średnie". Jednocześnie dodali, że gdyby do tego doszło, organizacje terrorystyczne takie jak Al-Kaida mogą być w stanie odbudować swoje struktury i zdolności w ciągu mniej niż dwóch lat.

Reklama

Mimo to Austin i Milley podkreślali, że afgańskie siły wojskowe i policyjne liczą 300 tys. osób i powinny być w stanie obronić kraj. Jak podkreśla jednak "WSJ", wielu z żołnierzy od tygodni nie otrzymuje pensji, a morale jest bardzo niskie.

W piątek Waszyngton odwiedzą prezydent Afganistanu Aszraf Ghani i szef rządu Abdullah Abdullah. Obaj spotkają się z prezydentem USA Joe Bidenem, a tematem rozmów ma być m.in. pomoc finansowa dla Afganistanu.

Według "WSJ", ponad połowa z ponad 3,5 tys. amerykańskich żołnierzy wróciła już z Afganistanu. W kwietniu prezydent Biden zapowiedział, że pełny proces wycofywania wojsk zakończy się do 11 września, 20. rocznicy zamachów, które doprowadziły do inwazji na Afganistan i najdłużej trwającej wojny w historii USA.