Syn Kristy i Billa Nelsonów z Indiany, Bryan, zmarł z przedawkowania opioidów w styczniu 2009 r. w wieku 20 lat. Uzależnienie od leków przeciwbólowych zaczęło się u niego podobnie jak u wielu innych ofiar – od pojedynczej recepty rutynowo wystawianej pacjentom przy wyjściu ze szpitala. Bryan wylądował tam z kilkoma złamaniami doznanymi w wypadku samochodowym w ostatniej klasie liceum. Przepisany przez lekarza oxycontin, silny lek z grupy opioidów, miał przyjmować przez pierwsze dwa, trzy dni po powrocie do domu, gdyby ból okazał się trudny do zniesienia.

Nie minęło jednak sporo czasu, jak Nelsonowie zauważyli, że ich syn zrobił się dziwnie nieswój, a z mieszkania ginęły pieniądze i biżuteria. Kiedy fakty ułożyły im się w spójną całość, Bryan tkwił już głęboko w nałogu. Na tyle, że po kilkutygodniowym odwyku znowu szukał dojścia do narkotyku. „On tak bardzo chciał przestać. Nienawidził tego, że musi brać, że jest uzależniony. Choroba była jednak silniejsza od niego” – wspominała Kristy Nelson w rozmowie z lokalnym dziennikiem „Indianapolis Star”. Syna odnalazła nieprzytomnego w łóżku w dniu swoich 40. urodzin. Jego tragicznie zakończone zmagania z uzależnieniem trwały zaledwie 14 miesięcy.

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej albo w eDGP.

Reklama