Niech "wszyscy wezmą głęboki oddech"
"Jedną z wiadomości, którą chciałbym przekazać dziś wieczorem, jest to, aby wszyscy usiedli wygodnie, wzięli głęboki oddech, i nie odpowiadali od razu. Zobaczymy, co z tego wyniknie, a jeśli odpowiecie, to właśnie tak dojdzie do eskalacji, a potem stanie się to pełnoprawną wojną handlową" - powiedział Bessent w wywiadzie dla CNN, pytany o ewentualny odwet na ogłoszone w środę przez prezydenta Trumpa "cła wzajemne".
Cła USA mogą być jeszcze wyższe
Bessent sugerował, że w takim wypadku nałożone cła mogą zostać podwyższone jeszcze bardziej. Nie potrafił jednak udzielić konkretnej odpowiedzi na to, czy prezydent Trump może zgodzić się na obniżenie ceł w drodze negocjacji z liderami państw. Stwierdził, że bardziej dalsze kroki zależą od tego, co Trump usłyszy od szefów firm na temat ich planów przeniesienia produkcji do Stanów Zjednoczonych.
Ceny w USA mogą wzrosnąć
Szef resortu finansów przyznał, że w wyniku ceł mogą wzrosnąć ceny dóbr w USA, lecz sugerował, że będzie to wzrost niewielki, bo część podwyżek zostanie przyjęta przez sprzedawców, a część zniwelowana przez umocnienie się kursu dolara.
Jak wyliczono cła?
Minister odpowiadał też na krytykę wyliczonych przez Biały Dom stawek ceł dla poszczególnych krajów, które według słów Trumpa miały odpowiadać połowie zsumowanych ceł i innych barier handlowych stosowanych przez inne państwa wobec USA.
Bessent przekonywał, że liczby te opierały się mocno na danych urzędu Przedstawiciela USA ds. Handlu (USTR) i jeśli zostaną zakwestionowane w drodze sądowej, administracja będzie w stanie je obronić. Jak jednak przyznał USTR, stawki ceł nie odpowiadają cłom innych krajów, lecz proporcjonalnej wielkości deficytu handlowego z poszczególnymi krajami. Państwa zaś, które więcej z USA importują, niż eksportują i tak jednak otrzymają 10 proc. cło minimalne (np. Wielka Brytania i Australia). W efekcie cła stosowane przez inne państwa nie mają żadnego znaczenia dla stawki, którą nałożyły USA, a jedynym kryterium jest bilans handlowy.
Dlaczego na liście nie ma Rosji i Białorusi?
We wcześniejszym wywiadzie dla Fox News Bessent odpowiadał też na pytanie o to, dlaczego na liście oclonych państw nie znalazły się Rosja i Białoruś. Odpowiedział, że USA "nie prowadzą handlu" z tymi krajami, bo podlegają one sankcjom. W rzeczywistości, choć import rosyjskich dóbr do USA radykalnie zmalał ze względu na sankcje i embarga na rosyjskie surowce, w 2024 r. wartość importowanych towarów wyniosła 3 mld dolarów. Na liście tymczasem znalazły się inne objęte sankcjami USA państwa takie jak Iran, a także nawet terytoria zamorskie Francji, Australii czy Nowej Zelandii, w tym niezamieszkałe australijskie wyspy Heard i McDonald, czy liczący niecałe 3 tys. mieszkańców norweski Svalbard.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)