Wybory lokalne były ostatnim testem nastrojów politycznych przed wyborami do Izby Gmin, które odbędą się najprawdopodobniej w drugiej połowie tego roku, i potwierdziły to, na co od wielu miesięcy wskazują sondaże - że rządzący od 14 lat konserwatyści zapewne będą musieli oddać władzę.

Wyniki wyborów okazały się dla Partii Konserwatywnej złe w każdym wymiarze - spośród 989 mandatów radnych, których bronili, stracili 474; spośród 18 rad, w których do tej pory mieli samodzielną większość, w 12 ją utracili; pod względem liczby zdobytych mandatów radnych wyprzedzeni zostali nie tylko przez główną siłę opozycji, czyli Partię Pracy, ale też przez Liberalnych Demokratów.

Spośród 11 wyborów na burmistrzów wygrali tylko jedne, a dwie porażki są wyjątkowo bolesne. W Londynie dotychczasowy laburzystowski burmistrz Sadiq Khan nie tylko zapewnił sobie bezprecedensową trzecią kadencję, ale jeszcze otrzymał większy odsetek głosów niż poprzednio. Z kolei w hrabstwie metropolitalnym West Midlands rządzący od siedmiu lat burmistrz Andy Street, którego konserwatyści wskazywali jako przykład dobrego zarządzania na szczeblu lokalnym, niespodziewanie przegrał z kandydatem Partii Pracy. Do tego dochodzi jeszcze ciężka porażka w odbywających się równolegle wyborach do Izby Gmin w okręgu Blackpool South, gdzie poparcie dla ich kandydata spadło w porównaniu z poprzednimi wyborami o 32 punkty proc., a dla kandydata laburzystów wzrosło o ponad 20 proc.

Przed wyborami powróciły spekulacje, że jeśli wyniki dla konserwatystów będą bardzo złe, mogą oni zdecydować się na odwołanie Sunaka z funkcji lidera jeszcze przed wyborami do Izby Gmin, co byłoby działaniem raczej desperackim. Pomimo jednoznacznie złych wyników taki scenariusz wydaje się jednak mało realny.

Reklama

Czołowa krytyczka Sunaka z prawego skrzydła Partii Konserwatywnej, była minister spraw wewnętrznych Suella Braverman, przyznała w niedzielę, że na taki ruch jest już za późno. "Nie możemy zmieniać naszego lidera. Zmiana lidera teraz nie zadziała: czas na to był i minął. W dół, z którego musimy się wydostać, wpadliśmy przez premiera i nadszedł czas, aby to on zaczął z niego wychodzić" - napisała w "Sunday Telegraph".

Z kolei jeden z byłych członków rządu powiedział anonimowo stacji BBC, że w partii nie ma teraz nastroju, by wymieniać Sunaka, po części dlatego, że nie ma oczywistego kandydata na następcę, a po drugie, nikt nie chce przejmować sterów w momencie, gdy jest jasne, że wybory do Izby Gmin i tak zakończą się porażką, zatem lepiej, żeby to Sunak poniósł za nią całkowitą odpowiedzialność.

Według sondaży konserwatyści mają od wielu miesięcy stratę ponad 20 punktów proc. do Partii Pracy.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)