Zimno jest również w więzieniach, które według ministra sprawiedliwości Megleny Taczewej powinny być priorytetem. "Szkoły można zamknąć i dać dzieciom wolne, lecz więźniom nie" - powiedziała.

Minister gospodarki i energetyki Petyr Dymitrow poinformował, że bezpośrednie straty biznesu wynoszą 24 mln lewów (12 mln euro). Obliczenie całościowych strat i utraconych zysków potrwa znacznie dłużej. Według biznesu można mówić o stratach wysokości 1 proc. PKB, czyli ok. 300 mln euro. Całkowicie pozbawione dostaw są obecnie 72 duże zakłady, a ponad 150 otrzymuje gaz w ilości wystarczającej wyłącznie do konserwacji urządzeń. Tysiące pracowników wysłano na przymusowe urlopy.

W przemyśle w styczniu spodziewany jest dalszy spadek produkcji. W piątek krajowy urząd statystyczny podał, że w listopadzie 2008 r. produkcja przemysłowa była o 8,8 proc, niższa niż przed rokiem. Tendencja ta utrzymywała się w grudniu.

Władze obawiają się, że budżet, którego wskaźniki skorygowano już w dół w grudniu, 10 dni po rozpoczęciu nowego roku ponownie nie wygląda zbyt optymistyczne.

Reklama

Bułgaria zwróciła się do UE o pomoc finansową - chodzi nie tylko o odszkodowanie za bezpośrednie straty przemysłu, ale również o pieniądze na budowę nowego zbiornika gazu, który pozwoliłby na gromadzenie większych zapasów, oraz o budowę gazociągów mających połączyć bułgarską sieć z sieciami innych krajów na Bałkanach. Brak takich połączeń według ekspertów jest jedną z przyczyn, dla których Bułgaria tak ciężko przechodzi obecny kryzys.

Odszkodowań za bezpośrednie straty Bułgaria będzie domagać się od importera, problem jednak w tym, że nie jest nim Gazprom, tylko firmy pośredniczące z rosyjsko-bułgarskim udziałem. Dymitrow powiedział, że Bułgaria zwróciła się o zawarcie kontraktu na dostawy bezpośrednio z Gazpromem, ale odpowiedź z Moskwy na tę propozycję jeszcze nie nadeszła.

Pesymizm dotyczy także gazociągu South Stream pod Morzem Czarnym, do niedawna uważanym przez władze bułgarskie za gwarancję, że kryzys gazowy z 2006 r. nie powtórzy się. "Szanse budowy South Stream były ogromnie, kiedy ceny gazu podnosiły się. Obecnie obawiam się, że entuzjazmu w sprawie jego budowy jest mniej i to nie jest dla Bułgarii dobra wiadomość. Im bardziej spadają ceny ropy, a my prywatnie cieszymy się, tankując samochód, tym bardziej zagrożona będzie realizacja tego projektu" - powiedział minister przed parlamentarną komisją gospodarczą.