Z danych opublikowanych 16 marca br. przez Amerykańskie Stowarzyszenie Chirurgii Estetycznej (American Society of Aesthetic Plastic Surgery -ASSPS) wynika, że wartość zabiegów kosmetycznych wykonywanych przez kobiety i mężczyzn spadła w 2008 roku o 10 proc. i wyniosła 11,8 mld dolarów. Procedury związane z powiększaniem piersi spadły o 11 proc. do 356 tys. - W obecnej sytuacji ekonomicznej kobiety raczej będą ćwiczyć niż poddawać się chirurgii plastycznej - ocenia prezes stowarzyszenia Alan Gold.

W Stanach Zjednoczonych w 2008 roku przeprowadzono ponad 10,2 mln różnych zabiegów plastycznych. Od 1997 roku ich liczba wzrosła o 162 proc. Najczęściej był to botox i korekta piersi. Po raz pierwszy w statystykach została uwzględniona też liposukcja, czyli odsysanie tłuszczu. „Nie ma wątpliwości, że zainteresowanie takimi zabiegami będzie wzrastać, ponieważ otyłość to ogromny problem amerykańskiego społeczeństwa” – uważa Alan Gold. W statystykach prym wiodą kobiety. Liczba wykonywanych przez nie zabiegów w 2008 roku sięgnęła imponujących 9,3 mln, co jednak oznacza 11-procentowy spadek w porównaniu z 2007 rokiem. Jeszcze bardziej spadły statystyki dla mężczyzn. W 2008 roku mężczyźni wykonali około 800 tys. zabiegów, co oznacza spadek o ponad 21 procent w porównaniu z rokiem poprzednim.

Według niektórych osób z branży, te statystyki nie są jednak w pełni miarodajne. - Kryzys wcale nie ma aż tak dużego wpływu na nasz biznes. Ludzie są przekonani, że dobry wygląd pomoże im osiągnąć sukces – uważa dr Goesel Anson, znany w USA chirurg plastyczny. - Są ludzie, którzy myślą, że chirurgia plastyczna załatwi wszystkie problemy: od małżeńskich po stratę pracy. Wierzą, że jeśli dokonają drastycznych zmian w wyglądzie to wszystko się ułoży. Ale zmiana wyglądu to tylko tymczasowe rozwiązanie, a problemy pozostają – dodaje Anson.

Przeciwnego zdania jest natomiast dr Jerzy Kolasiński, członek Amerykańskiej Akademii Chirurgii Kosmetycznej (American Academy of Cosmetic Surgery) i Europejskiej Akademii Chirurgii Kosmetycznej (European Academy of Cosmetic Surgery). Według niego, w Stanach Zjednoczonych spadek liczby zabiegów może wynieść w tym roku od 30 do 50 proc. Mimo tego nie należy oczekiwać spadku cen. - Kliniki nie spieszą się, aby obniżać ceny za zabiegi lub stosować jakieś szczególnie zachęcające promocje. Nie spotkałem się z takimi praktykami. Kryzys objawia się tylko skróceniem czasu oczekiwania na zabieg – mówi Forsalowi dr Kolasiński.

Reklama

Perspektywy rozwoju rynku są jednak zachęcające, biorąc pod uwagę dane z poprzednich lat. Z szacunków dr. Kolasińskiego wynika, że przez ostatnie 10 lat zainteresowanie mało inwazyjnymi technikami plastycznymi mogło wzrosnąć w USA nawet o 4 tys. proc. co oznacza w skali roku przyrosty aż o 200 proc. Podobnie jak dr Gold, Kolasiński uważa też, że w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne będzie modelowanie brzucha – za oceanem bardzo poważnym problemem jest nadwaga i otyłość.

Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny

Zabiegi poprawiające wygląd stają się coraz bardziej popularne również w Polsce. Przez ostatnie lata zainteresowanie operacjami plastycznymi wzrosło o 200-300 proc. Prym wśród zabiegów plastycznych wiedzie stosowanie wypełniaczy - takich jak botox. Wzrost liczby takich zabiegów sięga 40-50 proc. rocznie. Bardzo popularne są również korekty piersi. - Polki zdecydowanie inwestują w swój wygląd. Można powiedzieć, że prędzej zaoszczędzą na czymś innym, ale wygląd jest dla nich bardzo ważny. Na tle Europejek, Polki wypadają bardzo dobrze, są kobietami, które bardzo dbają o swój wygląd – ocenia dr Kolasiński.

Ta dbałość Polek o wygląd jest jedną z przyczyn, dla których chirurdzy plastyczni w Polsce nie zauważyli znaczącego spadku zainteresowania poprawą wyglądu. Jak wskazuje dr Kolasiński, możliwa jest jednak jeszcze inna przyczyna. - Być może jest to związane z inną grupą ludzi, która korzysta z takich usług. Powiedziałbym, że w Stanach jest to grupa, która żyje z pensji, a w Polsce większa grupa osób prowadzących samodzielną działalność gospodarczą. W związku z tym ich ten kryzys jakby mniej dotyczy. To inna grupa osób, która posiada rezerwy finansowe i może przeznaczyć je na poprawę wyglądu – ocenia dr Kolasiński.

Słaby złoty sprzyja eksportowi usług medycznych

Ostatnio ceny zabiegów plastycznych są w Polsce bardzo atrakcyjne dla naszych zachodnich sąsiadów. – Obecny kurs euro sprzyja eksportowi usług medycznych. W chirurgii plastycznej jest tak jak w każdym biznesie, gdy kurs euro był niski liczba pacjentów z zachodu spadła. Na szczęście gro pacjentów to pacjenci z Polski, czyli mniej zależni kursu walut – podkreślił Kolasiński. Jego zdaniem trudno w tej chwili ocenić o ile spadnie liczba operacji plastycznych w Polsce. - Na bieżąco wyraźnych spadków nie odczuwam. Pod koniec roku będzie można powiedzieć czy to będzie np. spadek 30-proc. a może tylko, tak jak w Stanach, skróci się czas oczekiwania na zabieg – dodał.

Co zmniejszają sobie mężczyźni w Wielkiej Brytanii?

Kryzys nie dotknął również biznesu związanego z operacjami plastycznymi w Wielkiej Brytanii. Imponująco wyglądają zwłaszcza statystyki opublikowane w styczniu przez British Association of Aesthetic Plastic Surgeons (BAAPS). Liczba zabiegów w Wielkiej Brytanii przekroczyła 34,1 tys. co oznacza potrojenie liczby z 2003 roku kiedy to wykonano 10,7 tys. zabiegów. 91 proc. z zeszłorocznych zabiegów to korekty brzucha, piersi i oczu, którym poddają się kobiety. Ale zainteresowanie poprawą wyglądu wzrasta też wśród mężczyzn. W 2008 roku mężczyźni wykonali ponad 3 tys. zabiegów plastycznych i były to korekty nosa, uszu, liposukcja oraz... zmniejszanie piersi.

Według dr. Rajiva Grovera, chirurga i konsultanta BAAPS odpowiedzialnego za brytyjski system kontroli operacji plastycznych duże zainteresowanie mężczyzn wynika z szerokiej popularyzacji tego typu zabiegów w mediach i jasnego przekazu, że można osiągnąć pozytywne wyniki poddając się różnym zabiegom. Były prezes BAAPS Douglas McGeorge przypomina natomiast, że choć każdy kto decyduje się na zabieg musi mieć świadomość związanego z tym ryzyka, to poprawa wyglądu może mieć pozytywny wpływ na jakość życia.

Wenezuelskie kliniki chirurgii plastycznej kwitną

O takim pozytywnym wpływie są z pewnością przekonane mieszkanki Wenezueli. Mimo, że Wenezuelscy przedsiębiorcy są przygotowani w tym roku na najgorsze, to zła sytuacja gospodarcza zupełnie nie dotyczy chirurgów plastycznych, takich jak dr Peter Romer. Jego kalendarz już w grudniu ubiegłego roku był wypełniony zapisami na zabiegi aż do końca marca.

- Nie wydaje mi się, aby ta dziedzina gospodarki miała ponieść straty, podczas gdy gospodarka Wenezueli uzależniona od ropy naftowej cierpi na spadek. Przeżyłem tutaj jeden albo dwa kryzysy, więc wiem jak to wygląda - powiedział Romer jednej z lokalnych gazet. - W Wenezueli, kobieta może nie wydawać pieniędzy na dom, ale zawsze znajdzie środki na poprawienie wyglądu chirurgią plastyczną lub nowymi ubraniami - twierdzi Romer.

Szacuje się, że 30 proc. Wenezuelek w wieku od 18 do 40 lat miało operacje plastyczne piesi. To średnio 30-40 tys. kobiet. Jedną z nich jest Elizabeth Facchinei, która o swoich operacjach plastycznych mówi otwarcie w mediach. Jak twierdzi Facchinei, operacja piersi to jakby duchowa i fizyczna odnowa. Operacjom plastycznym poddają się także mężczyźni. Najczęściej robią korektę nosa oraz wstrzykują sobie botox, aby zredukować zmarszczki - powiedział dr. Jesus Pereira, sekretarz wenezuelskiego Stowarzyszenia Chirurgów Plastycznych.

Koszt zabiegu powiększania piersi to w Wenezueli około 25 tys. boliwarów, czyli 10 tys. dolarów. Nie dziwne więc, że biznes związany z chirurgią plastyczną prosperuje w Wenezueli znakomicie. Miejscowe stowarzyszenie chirurgów twierdzi, że w ciągu ostatnich pięciu lat wartość całego rynku zabiegów plastycznych się podwoiła. W tym roku może nastąpić niewielkie spowolnienie wzrostu, ale nie ze względu na kryzys gospodarczy tylko... szeroką promocję zdrowego trybu życia.

Chińczycy trzymają się mocno

Luksusowy przemysł związany z chirurgią plastyczną prosperuje bardzo dobrze również w Chinach. Szpitale w Państwie Środka otwierają kolejne skrzydła przeznaczone tylko na oddziały chirurgii plastycznej. Jak podają amerykańskie media, jedna z prywatnych klinik w Szanghaju, Bioscor zanotowała pod koniec 2008 roku niewielki spadek klientów, ale mino wszystko oczekuje w tym roku około 30-procentowego wzrostu zainteresowania poprawą wyglądu. Podobnie optymistyczne są prognozy Zhuyan Plastic Surgery Medical Clinic w Chengdu.

Od wielu lat Chińczycy korzystali z takich luksusowych usług medycznych głównie w Korei Południowej, ale teraz lokalna służba zdrowia stara się spełniać oczekiwania klientów. Chińskie kliniki starają się przyciągać przede wszystkim klientów z klasy średniej. - Chirurgia plastyczna w Chinach to już nie luksus, taki jak torebka z mediolańskiego domu mody Prada - uważa dr Tony Prochazaka, chirurg z kliniki Bioscor w Szanghaju. Lekka korekta nosa kosztuje tutaj około 1,5 tys. dolarów.

Sukces klinik chirurgii plastycznej jest w Chinach uwarunkowany przez różnice kulturowe. Osoby poddające się korekcie wyglądu nie są społecznie napiętnowane, tak jak to się czasami dzieje w krajach zachodnich. W dodatku poprawa wyglądu może się w Państwie Środka wiązać z dużymi korzyściami w przyszłej karierze zawodowej i nie dotyczy to tylko osób zajmujących się np. prezentacją mody. Coraz częściej w ogłoszeniach o pracę pojawiają się konkretne oczekiwania pracodawcy co do wyglądu kandydata. - Dla kobiet chirurgia plastyczna jest szczególnie korzystna - uważa dr. Liu z kliniki Zhuyan.

Chiński przemysł usług chirurgii plastycznej nie podlega jednak żadnej kontroli, co może prowadzić do wielu ludzkich tragediii. Jak podają media, w Chinach było już 200 tys. procesów przeciwko klinikom chirurgii plastycznej - najwięcej związanych z chirurgią zębów. Wielu chirurgów poprawia wygląd szczęki nie mając do tego żadnych kwalifikacji, bo w tym regionie świata jest to po prostu bardzo intratne zajęcie.

ikona lupy />
Operacja plastyczna oczu. Fot. Bloomberg / Bloomberg
ikona lupy />
Wstrzykiwanie botoxu. Fot. Bloomberg / Bloomberg