Przedsiębiorstwa rodzinne lepiej radzą sobie z objawami recesji od innych firm ze swojego segmentu: mniej jest wśród nich bankructw, nietrafionych inwestycji, zadłużania się ponad miarę i zwolnień pracowniczych.
Polskie firmy rodzinne lepiej przystosowują się do warunków kryzysu niż ich konkurencja - wynika z raportów finansowych wywiadowni gospodarczych, jak i badań naukowych Jacka Lipca, wykładowcy Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu.
Dobrą kondycję swoich firm potwierdzają też sami przedsiębiorcy rodzinni, z którymi rozmawiała GP. Według Katarzyny Gierczyk z firmy produkcyjnej Gelg we Wronkach k. Poznania recesja w przemyśle, od którego zależna jest jej firma, przyczyniła się do pełnej mobilizacji sił, co wyszło firmie jedynie na dobre.
- Musieliśmy poszukać na rynku nowych klientów, w końcu od nas zależy los 200 pracowników, czyli blisko tysiąca osób - mówi Katarzyna Gierczyk. O braniu kredytów i zadłużaniu się ponad możliwości nie było mowy.
- Zdecydowaliśmy, że pomimo iż wypracowaliśmy w 2008 roku zyski, nasi pracownicy nie dostaną rocznych premii. Zarząd nie wypłacił sobie też dywident. Wszystkie te środki zostały zainwestowane w utrzymanie miejsc pracy i nowe inwestycje. W efekcie nikt nie straci u nas pracy - zapewnia nasza rozmówczyni.
Reklama
Podobny plan kryzysowy wprowadził u siebie Jarosław Chołodecki, właściciel rodzinnego 12-osobowego pensjonatu z Warszawy. Przedsiębiorca zatrudnia u siebie kilka osób. Ich miejsca pracy na razie też nie są zagrożone.
- Relacje w firmach rodzinnych między pracodawcą a pracownikami są zupełnie inne niż w firmach zarządzanych przez wynajętych menedżerów - tłumaczy Jarosław Chołodecki.
Kiedy w jego firmie przez trzy pierwsze miesiące tego roku obroty znacząco spadły, pensjonatowi pomagali przetrwać najbliżsi, współpracownicy oraz stali klienci hotelu.
- Wszystkie te osoby czuły się bardzo odpowiedzialne za los firmy. Nawet nie pomyślałem o pożyczce z banku, aby zatkać dziury - podkreśla Jarosław Chołodecki
Zdaniem prof. Andrzeja Blikle, właściciela rodzinnej firmy cukierniczej z Warszawy, kryzys jest okresem trudnym dla wszystkich rodzinnych przedsiębiorców, ale też i ogromną szansą.
Okazuje się, że przedsiębiorstwa te niejednokrotnie są w lepszej kondycji finansowej i pracowniczej niż ich konkurencja.
- Firmy rodzinne inwestowały częściej swoje aktywa w nieruchomości niż w instrumenty finansowe. Nie zadłużały się ponad miarę. Niektóre z nich mają zasadę, że finansują rozwój wyłącznie ze swojej gotówki - podaje przykłady prof. Andrzej Blikle.
Z kolei Leszek Stafiej, przedsiębiorca rodzinny i wiceprezes Stowarzyszenia Inicjatywy Firm Rodzinnych, mówi dobitnie: zaprzepaścić dorobek przodków i doprowadzić do bankructwa firmę rodzinną to w Polsce nie tylko porażka osobista, ale grzech ciężki dokonany na rodzinie.
FIRMY RODZINNE W KRYZYSIE
Trzy fundamentalne powody, dla których warto założyć firmę rodzinną:
● Zatrudnieni członkowie rodziny nie żądają wynagrodzeń za nadgodziny, pracujące weekendy, nagród, premii czy zwrotu kosztów za delegacje.
● Wszyscy pracownicy czują się związani emocjonalnie z pracodawcą, w sytuacjach trudnych wspierają właściciela nie tylko swoim zaangażowaniem w pracę czy wsparciem psychicznym, ale bywa, że finansowo.
● Małe firmy rodzinne muszą, ze względu na swoje ograniczenia, bardzo racjonalnie gospodarować środkami finansowymi. Nie są podatne na zadłużenie się ponad miarę, nie inwestują w ryzykowne instrumenty finansowe oraz niepewne przedsięwzięcia biznesowe.
OPINIA
TOMASZ STARZYK
ekspert wywiadowni Dun & Bradstreet Poland
Rodzinny biznes w Polsce może świetnie funkcjonować przez długie lata. Na tle tego sektora dobrze prezentuje się m.in. spółka prof. Andrzeja Blikle. Nasz raport ocenia kondycję finansową tej firmy jako dobrą. W ostatnich latach odnotowuje ona powolny, lecz permanentny wzrost sprzedaży względem lat ubiegłych. W branżowym programie kontroli należności w ostatnich dwunastu miesiącach nie zarejestrowano negatywnych zdarzeń płatniczych. Firma hołduje zasadzie, że najlepszą obroną jest atak. Inwestuje i otwiera nowe kawiarnie i cukiernie. Kolejnym pozytywnym przykładem jest producent autobusów Solaris Bus & Coach, który zwiększa produkcję i zatrudnienie. Rok 2008 firma zakończyła z blisko 50-proc. wzrostem produkcyjnym w porównaniu z rokiem 2007. W planach na bieżący rok ma rozwój infrastrukturalny, nie planuje też zwolnień grupowych.