Przedsiębiorcy o współpracy z bankami

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek
Z badań Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan wynika, że małe i średnie przedsiębiorstwa mają wyraźną skłonność do finansowania działalności w oparciu o środki własne. We wrześniu ubiegłego roku, gdy robiliśmy kolejne, ósme już badanie sektora MSP, 70 proc. małych i średnich firm powiedziało, że w całości finansuje swoje aktywa z kapitałów własnych i zatrzymanego zysku. W kolejnych 10 proc. firm zobowiązania stanowiły mniej niż 10 proc. wartości aktywów. MSP charakteryzują się zachowawczą strategią finansowania działalności i rozwoju. Do niedawna mówiliśmy, że nie wykorzystują one możliwości, jakie tkwią w lewarowaniu działalności. Dzisiaj, w okresie kryzysu na rynkach finansowych i osłabienia gospodarczego, należy uznać taką strategię za ich silną stronę.
Gdy pytaliśmy, czy przedsiębiorstwa mają zdolność kredytową, ponad 68 proc. firm odpowiadało, że ma zdolność kredytową, ale nie planuje korzystać z usług instytucji finansowych. Około 11 proc. MSP mówiło, że nie ma możliwości zaciągania zobowiązań długoterminowych ze względu na przyczyny, które tkwią wewnątrz przedsiębiorstwa (trudności ze spłatą, brak aktywów, które mogłyby stanowić zabezpieczenie). 6 proc. firm twierdziło, że nie ma możliwości zaciągania kredytów długoterminowych z powodów od nich niezależnych: uciążliwych formalności i niechęci banków do udzielania kredytów MSP. Natomiast 13 proc. firm odpowiedziało, że ma zdolność kredytową i planuje zaciągnąć kredyty w 2009 roku.
Reklama
Jeśli pytamy, jakie jest najlepsze źródło finansowania inwestycji, absolutna większość firm odpowiada, że środki własne. Wśród najlepszych źródeł finansowania do 2004 roku na drugim miejscu był kredyt, a na trzecim – pieniądze pożyczone od przyjaciół i znajomych. Od 2004 roku na trzecim miejscu są już fundusze unijne – ponad 20 proc. firm wskazuje je jako najlepsze źródło finansowania. Dzieje się tak, mimo iż doświadczenia wskazują, że niespełna 2 proc. firm finansuje inwestycje z funduszy unijnych. W latach 2009–2010 7,3 proc. MSP zamierza finansować inwestycje ze środków unijnych, prawie tyle samo, ile w oparciu o leasing.
Z naszych ostatnich rozmów z przedsiębiorcami wynika, że osłabienie gospodarcze nie zmieniło ich relacji z bankami: jak było ciężko zdobyć finansowanie, tak jest nadal. Coraz większym problemem stają się natomiast zatory płatnicze. Przedsiębiorcy wyraźnie wskazują na ryzyko, które gwałtownie tu rośnie. Okres realizacji zobowiązań przez kontrahentów wydłuża się, a to ma istotny wpływ na płynność krótkoterminową firm. Przy ograniczonym dostępnie do kredytów operacyjnych zatory płatnicze mogą prowadzić do niewypłacalności firm. Dziś przedsiębiorstwa w większości przypadków zrezygnowały z inwestycji lub inwestycje ograniczyły, więc nie szukają na nie finansowania. Obawiają się jednak o dostęp do finansowania operacyjnego (krótkoterminowego), który może być poważnym problemem dla ich działalności.
Krzysztof Strykier
Aplikowaliśmy o pieniądze z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. W czerwcu 2008 r., po spełnieniu ostrych kryteriów (m.in. przedstawieniu dwóch międzynarodowych patentów oraz dowodów na współpracę z instytutami naukowymi i Komitetem Badań Naukowych) otrzymaliśmy 38 mln zł dotacji, m.in. na zakup nowoczesnych urządzeń i maszyn. Nie możemy jednak zrealizować tego wniosku z powodu banku, który wcześniej dał nam promesę na 30 mln zł, za którą zapłaciliśmy 140 tys. zł (dodam, że po uruchomieniu kredytu mieliśmy zapłacić drugie tyle). W końcu zrezygnowaliśmy z tych pieniędzy. Dlaczego? Kiedy wystąpiliśmy o przygotowanie umowy o kredyt inwestycyjny powiązany z otrzymaną dotacją unijną, bank poprosił o: cesję wierzytelności z umowy o udzielenie wsparcia w wysokości 38 mln zł. Kolejne żądania banku to: złożyć i opłacić wnioski o ustanowienie hipoteki zwykłej w wysokości 10 mln zł, ustanowienie hipoteki kaucyjnej na 7 hektarach ziemi wraz ze świeżo zbudowaną fabryką w wysokości minimum 13 mln 350 tys. zł oraz dokonać cesji praw z polisy ubezpieczeniowej w wysokości minimum 10 mln zł. Bank chciał również, abyśmy opłacili i złożyli wniosek o zastaw na zakupionych maszynach i urządzeniach wraz z cesją praw z polisy ubezpieczeniowej w wysokości 13 mln zł, oraz zgodzili się na poddanie się egzekucji bankowej do kwoty 45 mln zł. Do tego mieliśmy złożyć weksel własny właścicieli in blanco, z klauzulą bez protestu, w wysokości 30 mln zł. Podsumowując: zabezpieczenie, w różnych formach, kredytu w wysokości 30 mln zł, gwarantowanego w połowie przez PARP, wyniosło 159 mln zł! Czy to jest normalne? Po takim doświadczeniu jestem przekonany, że system bankowy żeruje na przedsiębiorcach i pieniądzach unijnych, które w kryzysie finansowym mają stanowić bardzo ważną pomoc dla gospodarki i rządu. Mało tego, uważam że wyłudzono ode mnie 140 tys. zł za przyznanie promesy, ponieważ, udzielając jej, bank wiedział już, że zażąda zabezpieczeń, na jakie się zgodzić nie mogliśmy. Bank po prostu wziął pieniądze, ale z góry założył, że kredytu nie udzieli.
Jeszcze dwa miesiące temu sytuacja napawała mnie skrajnym pesymizmem. Dziś stałem się partnerem do rozmowy. Negocjuję z kolejnym bankiem, rozmowy idą w dobrym kierunku.

Trudne czasy dla gospodarki i banków

Krzysztof Pietraszkiewicz
Rozmawiamy w trudnym okresie dla postawienia diagnozy, co się dzieje z kredytowaniem małych i średnich przedsiębiorstw. Świat gospodarki przeżył katastrofę: we wszystkich krajach wzrosło ryzyko działalności kredytowej, wzrosła cena pieniądza. Instytucje finansowe mają też problem z dostępem do źródeł finansowania. Nie możemy zatem rozmawiać o finansowaniu sektora MSP w Polsce bez uwzględnienia tych obiektywnych okoliczności, jakże innych niż w kilku ostatnich latach.
W grudniu 2008 roku Związek Banków Polskich przewidywał, że w 2009 r. dynamika kredytowania przedsiębiorstw osiągnie 2-3 proc. wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem. Oznacza to istotny spadek dynamiki wzrostu akcji kredytowej (wzrost jest, ale dynamika będzie znacznie mniejsza).
Przechodzimy test prawdy, o czym świadczy przypadek firmy prezesa Strykiera. Przeszliśmy dramatyczną fazę – wielu klientów wycofało się z kontaktów z bankami, zastanawiali się, co się dzieje, co będzie dalej. Nasze dzisiejsze oceny będą więc brutalnie weryfikowane. Z najnowszych badań sektora MSP wynika jednak, że poprawiło się zadowolenie przedsiębiorców ze współpracy z bankami, zwłaszcza atrakcyjność oferty i jakość obsługi.
Zaznaczam, że w obecnych okolicznościach (przy wzroście ryzyka i ograniczonym dostępie do środków) absorpcję funduszy unijnych banki traktują jako strategiczny segment, który w pełni trzeba wykorzystać dla polskiej gospodarki do 2013 roku. Według naszych, bankowych, ocen nie da się jednak zrealizować programu absorpcji pieniędzy unijnych (procesu koordynowanego zarówno przez rząd, jak i marszałków) bez zgromadzenia dodatkowo przez sektor bankowy kwoty 120 – 150 mld zł na współfinansowanie udziału własnego. Beneficjenci potrzebują bowiem własnego finansowania (prywatnych środków, kredytów), aby sięgnąć po pieniądze unijne. Rośnie absorpcja funduszy, zwiększa się udział współfinansowania bankowego. Dlatego już dziś rozmawiamy z Narodowym Bankiem Polskim i rządem, aby wesprzeć bankowość w dostępie do źródeł finansowania. To jest bowiem rzeczywisty problem polskiej gospodarki: brak źródeł finansowania i wzrost ryzyka kredytowego. Musi też powstać sprawny i mocniejszy system poręczeniowo-gwarancyjny.
Sądzę, że współdziałanie pomiędzy sektorem bankowym oraz małymi, średnimi przedsiębiorstwami będzie trudniejsze niż w latach minionych. Klienci, którzy mają dobry projekt, dobry biznesplan, mają zdolność kredytową i są wiarygodnymi kredytobiorcami, mogą jednak liczyć na finansowanie. Szczególnie w tych przypadkach, gdzie będzie jeszcze instytucja dzieląca się ryzykiem lub współfinansowanie z krajowych lub zagranicznych środków publicznych.

Zachowania klientów banków

Krzysztof Telega
Analizując rynek małych i średnich firm, trzeba zwrócić uwagę na kilka tendencji, które uwidoczniły się już pod koniec III kwartału 2008 roku.
W przypadku finansowania krótkoterminowego, czyli nieprzekraczającego 12 miesięcy, mamy do czynienia z wypadkową kilku zjawisk. Po pierwsze, u części klientów odczuwalny jest spadek zamówień. Mam tu na myśli choćby eksporterów. Po drugie, wydłuża się czas realizowania należności. Dzieje się to zresztą z inicjatywy samych przedsiębiorców, którzy, udzielając kredytu kupieckiego swoim odbiorcom, liczą na utrzymanie poziomu sprzedaży. Nie ma jednak co się temu dziwić. Spowolnienie gospodarcze jest coraz bardziej widoczne, sprzedaż w wielu branżach zmniejsza się. I w konsekwencji rosną zapasy firm, pęcznieją magazyny.
Jaki jest tego skutek? Skumulowanie się tych niekorzystnych tendencji powoduje, że firmy wykorzystują środki zdeponowane w bankach na podreperowanie kapitału obrotowego. Czyli, mówiąc wprost, wydają oszczędności na bieżące finansowanie. W efekcie wartość depozytów małych i średnich przedsiębiorstw wyraźnie maleje.
Sytuacja gospodarcza przyczynia się również do tego, że przedsiębiorcy coraz częściej weryfikują swoje plany inwestycyjne. Zastanawiają się bowiem nad tym, czy zrealizują zakładane, na przykład jeszcze pół roku temu, plany biznesowe. Niestety, przybywa pesymistów. I tu właśnie jest miejsce dla banków. Jeśli przedsiębiorca z powodu aktualnej sytuacji rynkowej nie jest w stanie domknąć konkretnego projektu, warto wyjść do niego z elastyczną ofertą. Bank powinien – we współpracy z klientem – zmodyfikować finansowanie. Można przecież wydłużyć czas spłaty kredytu, wprowadzić karencję spłaty kapitału. I jedno, i drugie zmniejsza miesięczne obciążenia ratalne. Czasami wystarczy naprawdę niewiele, by projekt dopiął się finansowo.
Podobnie jest w przypadku nowych inwestycji. Nie można zamykać się na potrzeby przedsiębiorców. Bank Ochrony Środowiska wprowadził ostatnio specjalny pakiet dla MSP, z wysoką linią debetową. Wiemy bowiem, że jedną z największych przeszkód w rozwoju małych i średnich firm są problemy z uzyskaniem szybkiego finansowania bieżących potrzeb.
Jesteśmy też otwarci na wspieranie przedsięwzięć współfinansowanych z budżetu Unii Europejskiej. Warto tu podkreślić, że w tym roku i latach następnych mamy wyjątkową szansę na to, aby wykorzystać naprawdę duże pieniądze. Taka okazja już się nie powtórzy. Warto odpowiednimi produktami kredytowymi zachęcać przedsiębiorców, by sięgnęli po „rzekę” dotacji, która płynie do nas z Brukseli.
Chciałbym przy tym podkreślić, że dotacje unijne zaktywizowały gminy. Widzimy wzrost zapotrzebowania na finansowanie projektów związanych z ochroną środowiska. Jednostki samorządu terytorialnego i przedsiębiorstwa komunalne coraz bardziej interesują się preferencyjnym finansowaniem tego typu przedsięwzięć. Mam tu na myśli zarówno środki bankowe, jak i finansowanie unijne.
Krzysztof Jaczewski
Obserwujemy powrót klientów (firm mikro – zatrudniających do 10 osób), którzy kiedyś korzystali z naszych usług, a potem – wraz z rozwojem działalności – zaciągali kredyty w wysokości kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy złotych w bankach. Dziś wracają do nas, ponieważ banki odmawiają im przedłużania linii kredytowych lub zaostrzają kryteria współpracy. Mówią: co z tego, że w banku mam wszystko, całą gamę produktów, skoro nie mogę z tego skorzystać? To jak cukierek za szybą, którego nie mogę dotknąć. We współpracy z Funduszem Mikro przedsiębiorcy podkreślają natomiast prostą procedurę: 30-minutowa rozmowa z klientem w jego siedzibie i przyznanie pożyczki (lub odrzucenie wniosku) w ciągu 48 godzin. Udzielamy pożyczek w kwocie do 200 tys. zł (średnio to kilkanaście tysięcy złotych).
Podobnie jak w bankach, nastąpił proces zmiany przeznaczenia pożyczek. W latach 2005 – 2007 ok. 70 – 80 proc. naszego portfela stanowiły pożyczki na cele inwestycyjne (przebudowę sklepu, punktu usługowego), a 30 proc. – na kapitał obrotowy. Dziś mamy sytuację odwrotną: firmy mikro wstrzymały lub zawiesiły projekty inwestycyjne, a potrzebują pieniędzy na bieżącą płynność, bo na przykład ktoś im nie zapłacił w terminie za dostarczony towar lub wykonaną usługę.

System poręczeń i gwarancji pilnie potrzebny

Krzysztof Pietraszkiewicz
Z przedstawicielami przedsiębiorców i banków musimy szybko usprawnić obecny system poręczeń i gwarancji. To nie tylko zadanie dla Ministerstwa Finansów, Banku Gospodarstwa Krajowego i dla nas. System poręczeń i gwarancji oraz pożyczek mogą poważnie wzmocnić marszałkowie województw, którzy na ten cel otrzymali środki w ramach funduszy unijnych. Stąd intensywne rozmowy Związku Banków Polskich z marszałkami, by zdecydowali się na wzmocnienie swoich funduszy pożyczkowych (wspierających ruch Funduszu Mikro), jak i funduszy poręczeniowo-gwarancyjnych.
Niestety, ostatnie decyzje ustawowe będą prawdopodobnie wymagały pewnych korekt. System poręczeniowo-gwarancyjny został bowiem usztywniony, zamiast być nieco uelastyczniony. Jestem jednak przekonany, że dobre doświadczenia, w obszarze poręczeń portfelowych Krajowego Funduszu Poręczeń Kredytowych z ostatnich lat oraz pierwsze niezłe doświadczenia Funduszu Poręczeń Unijnych upoważniają nas do tego, aby monitorować tę sytuację wspólnie z przedsiębiorcami. Nie chodzi o to, żeby przerzucić całe ryzyko banków na rząd, na Bank Gospodarstwa Krajowego. Nic podobnego! Chcemy tylko znaleźć podmiot, z którym możemy podzielić się ryzykiem w tych trudnych czasach. Musimy zrobić wszystko, aby na wysokim poziomie utrzymać kredytowanie małych i średnich firm i przedsiębiorczości w Polsce w ogóle. Do tego potrzebujemy: jasnych, uproszczonych rozwiązań dotyczących absorpcji funduszy unijnych, jasnego stanowiska rządu, jakie projekty strategiczne będą realizowane w Polsce, jasnego stanowiska marszałków, jakie projekty będą wspierane (bo wokół nich będzie się realizować duża część przedsiębiorczości) i wsparcia w dotarciu do tanich źródeł finansowania.
Krzysztof Telega
Apeluję, aby za wszelką cenę utrzymać system poręczeń portfelowych, który dla małych i średnich przedsiębiorstw jest świetnym systemem zmniejszania ryzyka kredytowego, a tym samym zwiększania skłonności instytucji finansowych do finansowania takich klientów. Jeśli każdy klient z sektora MSP będzie podlegał pełnej ocenie ryzyka kredytowego w instytucji poręczającej, co najmniej wydłuży to proces udzielania kredytu.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek
Kierunek, w jakim poszła nowelizacja ustawy o BGK oraz ustawy o poręczeniach i gwarancjach, nie jest dobry. Z niepokojem muszę przyznać, że likwidacja Funduszu Poręczeń Unijnych i przekazanie środków finansowych, które w tym Funduszu się znajdują (ponad 1 mld zł) na podwyższenie kapitału własnego BGK, nie daje gwarancji, że ten 1 mld zł będzie dalej wykorzystywany na poręczenia kredytów zaciąganych na potrzeby realizacji projektów unijnych. Nie ma bowiem żadnego zapisu, że jakakolwiek złotówka z BGK będzie przeznaczona na ten cel. Sprawa jest otwarta, ale czy przypadkiem nie wylaliśmy dziecka z kąpielą? To samo jest z likwidacją Krajowego Funduszu Poręczeń Kredytowych. Jeśli szukamy instrumentów, które pozwolą zmniejszyć ryzyko kredytowe (szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw), likwidując FPU i KFPK tak naprawdę uruchomiliśmy mechanizm, który zamiast tworzyć szanse na zwiększenie dostępu do kredytu przez rozbudowę systemu poręczeń i gwarancji, szanse te może ograniczyć.n