Zdaniem ekspertów jeszcze przed przystąpieniem do unii walutowej euro zacznie wypierać franka, który do tej pory był ulubioną walutą polskich kredytobiorców. W tej chwili ok. 70 proc. wszystkich kredytów mieszkaniowych w Polsce jest denominowanych w szwajcarskiej walucie. Obecnie, głównie z powodu polityki banków, do łask wróciły pożyczki złotowe. Czas będzie jednak działał na korzyść euro.
– Euro może zastąpić franka w roli ulubionej waluty kredytobiorców już teraz, ale pod warunkiem że ostatecznie określony zostanie termin wejścia do ERM2 – uważa Emil Szweda z Open Finance. Wówczas ryzyko walutowe przy kredytach w euro zostanie ograniczone do +/- 15 proc., bo taki będzie maksymalny poziom wahań naszej waluty względem euro. Euro ma obecnie jeszcze jedną przewagę nad frankiem.
– Znacznie łatwiej na rynku międzybankowym pozyskać euro niż franka – mówi Piotr Bielski, ekonomista z Banku Zachodniego WBK.
– Banki mają euro przede wszystkim dlatego, że naszym największym partnerem gospodarczym jest strefa euro. Euro krąży więc po naszym systemie bankowym – dodaje Emil Szweda.
Reklama
Można do tego jeszcze dodać transfery pieniędzy od naszych rodaków pracujących w strefie euro do kraju oraz napływ unijnych funduszy. Te pieniądze są zwykle wymieniane na złotówki i w ten czy inny sposób zasilają system bankowy. Problemy z dostępem do euro dla naszych banków są więc dużo mniejsze niż w wypadku szwajcarskiej waluty.
Nic dziwnego, że przy kredytach w euro nieco niższe są też prowizje pobierane przez banki (w porównaniu z kredytami we frankach).
Dodatkowo niektóre banki zostały wręcz zmuszone przez nadzór bankowy do wstrzymania akcji kredytowej we frankach. Pokusa zadłużania się we franku nadal jest jednak duża. Przy kredycie w wysokości 300 tys. zł udzielonym na 30 lat różnica w racie w porównaniu z kredytem złotowym wynosi ok. 500 zł miesięcznie. W porównaniu z kredytem w euro rata kredytu we frankach jest mniejsza o ok. 100 zł.
– Wejście Polski do strefy euro na pewno spowoduje spadek zainteresowania klientów kredytami we franku. Kredyty we franku będą przegrywać z tymi w euro, ponieważ zmniejszy się zysk (za sprawą mniejszej różnicy w wysokości stóp) przy wyborze kredytów w szwajcarskiej walucie – mówi Paweł Majtkowski z Finamo.
W tej sytuacji prawdopodobnie większość z nas będzie wolała zadłużać się w tej samej walucie, w jakiej będzie otrzymywać zarobki. Na euro przeliczone zostaną też wszystkie kredyty złotowe.
– Wartość zadłużenia zostanie przeliczona na wspólną walutę po tym samym kursie co zarobki. Nie będzie więc ryzyka kursowego, a będzie niższe oprocentowanie – mówi Mateusz Ostrowski z Open Finance.
Nie zmieni się tylko marża pobierana przez bank, ale dzisiaj przy kredytach złotowych jest ona niższa niż przy franku czy euro. Operacja będzie więc korzystna.
– Stopy procentowe w strefie euro zawsze były niższe niż u nas. Teraz trzymiesięczny WIBOR ma wartość 4,24 proc., podczas gdy taki sam LIBOR dla euro 1,42 proc. Gdybyśmy więc z dnia na dzień znaleźli się w strefie euro, to oprocentowanie kredytów w złotych spadłoby prawie o 3 pkt proc. – dodaje Mateusz Ostrowski.
Czy w takiej sytuacji ktokolwiek będzie chciał ponosić ryzyko walutowe i zadłużać się we frankach?
– Można się spodziewać, że po wejściu do strefy euro rzeczywiście kredyty walutowe stracą na popularności – mówi Mateusz Ostrowski.
– W ciągu kilku lat po wprowadzeniu euro kredyty we franku mogą stać się tak egzotyczne jak obecnie kredyty w japońskim jenie – prognozuje Paweł Majtkowski.
Nie zgadza się z tym Jarosław Sadowski z Expandera.
– Kredyty hipoteczne we frankach wcale nie muszą zniknąć z oferty banków wraz z wprowadzeniem w naszym kraju euro. Wynika to przede wszystkim z tego, że stopy procentowe w Szwajcarii są niższe niż w strefie euro. Natomiast ryzyko walutowe związane z tego rodzaju kredytem zaciąganym przez osobę uzyskującą dochody w euro jest niewielkie – twierdzi Jarosław Sadowski.
Z jego wyliczeń wynika, że w ciągu ostatnich 10 lat wahania kursu między frankiem i euro były minimalne i nie przekraczały 1 proc. (minimalny kurs 0,6610, a maksymalny 0,6628 CHF za euro). Oprocentowanie kredytów we frankach zawsze było niższe niż kredytów w euro. Zdaniem ekspertów ta sytuacja utrzyma się w przyszłości.
– Kredyty we frankach nadal mogą być dość popularne, jeśli utrzyma się różnica w wysokości stóp procentowych w Szwajcarii i EBC, kurs franka pozostanie niemal sztywno związany z euro i banki nie wprowadzą zaporowych marż przy kredytach frankowych – mówi Jarosław Sadowski.