Import rosyjskiego gazu nie jest opłacalny – taryfy nakładane przez URE sprawiły, że w IV kwartale 2008 r. oraz w I połowie 2009 r. PGNiG musiało do niego dopłacać - powiedział Forsalowi Waldemar Wójcik, wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
● Od lat mamy problem z wydobyciem krajowym gazu ziemnego – część ekspertów uważa, że nie poszukujemy złóż wystarczająco intensywnie. Mniej odkrywamy niż eksploatujemy. Dlaczego?
– Rzeczywiście dziś liczba odkryć nie odtwarza nam bieżącej produkcji. Ale to nie znaczy, że PGNiG nie poszukuje czy nie chce poszukiwać nowych złóż. Jest wręcz przeciwnie. Nie ma w Polsce firmy, która tak intensywnie poszukiwałaby nowych złóż i przeznaczała na ten cel tak znaczne środki jak PGNiG. Współczynnik odnawialności zasobów należy liczyć w okresach pięcio-, sześcioletnich, więc do 2015 roku uzyskamy poziom 1,1. Jest to zresztą jeden z najważniejszych celów naszej strategii.
Należy jednak pamiętać, że działalność poszukiwawcza obarczona jest ogromnym ryzykiem. Ostatnio nie zanotowaliśmy trafień. Podkreślam jeszcze raz – to wcale nie znaczy, że nic się nie dzieje. Geolodzy mówią, że nie ma niepotrzebnych otworów, każdy przynosi bowiem nową informację geologiczną. Być może piąty nietrafiony odwiert pozwoli znaleźć kolejnych dziesięć, które dadzą pozytywny efekt.
● A więc to kwestia pecha?
Reklama
– Odrobina szczęścia przydaje się w każdym biznesie. W przypadku poszukiwań nowych złóż potrzebne jest ono szczególnie, ale jeszcze ważniejsza jest determinacja w ponoszeniu znacznych nakładów finansowych na inwestycje, mimo dużego ryzyka. Był taki moment w historii spółki, że znacznie zmniejszono nakłady na poszukiwania. A biorąc pod uwagę długi okres czasu pomiędzy odkryciem złoża a jego eksploatacją, przełożyło się na obecne wyniki. W latach 2006–2007 znacznie zwiększono środki na poszukiwania – rocznie w kraju przeznaczamy na ten cel 500–600 mln zł i drugie tyle na wydobycie. W sumie na działalność związaną z poszukiwaniami i eksploatacją przeznaczona jest kwota rzędu 1,2 mld zł.
● Wielu fachowców twierdzi, że PGNiG wydobywa za mało gazu. Czy taki poziom inwestycji zapewni nam więc poziom wydobycia optymalny z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa energetycznego?
– Każdy fachowiec wie, że nie ma takiego pojęcia jak wydobycie optymalne dla potrzeb kraju. To jest uwarunkowane odkryciami. Im więcej ich będzie, im większe będą możliwości wydobywcze, tym lepiej. Dywersyfikacja dostaw gazu, również poprzez wydobycie krajowe, jest bowiem idealnym rozwiązaniem. Ale musimy być realistami. Dziś mogę powiedzieć, że chcemy utrzymać wydobycie na poziomie 4,5 mld m sześc. rocznie. W ramach udokumentowanych zasobów gazu w Polsce, które wynoszą 102 mld m sześc., z czego 94 mld m sześc. znajduje się na koncesjach PGNiG, oraz w ramach nakładów przeznaczanych na ten cel, jest to możliwe. Jeśli odkryjemy duże złoża, to zwiększymy inwestycje w ich zagospodarowanie. Wówczas gazu czy ropy będzie więcej. Ale też nie od razu. Trzeba zdawać sobie sprawę, że cykl technologiczny w naszej branży to 7–8 lat. Składają się na niego prace koncepcyjne, badania geofizyczne, opracowanie ich wyników, rozwiercanie złoża i wreszcie jego zagospodarowanie, czyli budowa kopalni, gazociągów.
● Dlaczego zatem w 2008 roku wydobyliśmy około 4,1 mld m sześc. gazu, a Niemcy, którzy dysponują podobnymi zasobami udokumentowanymi tego surowca, ponad dwa razy więcej?
– Nie robiłbym takiego porównania, ponieważ wiele zależy od warunków geologicznych, które w Niemczech mogą być nieco inne niż w Polsce. Co istotne, jest coś takiego jak racjonalna gospodarka złożem i z tego wynika intensywność eksploatacji. Nie można sobie dowolnie ustalić tempa sczerpania złoża, to uzależnione jest bowiem od wielu czynników.
● Czy jest zatem w najbliższym czasie realna możliwość, byśmy zwiększyli ilość gazu pozyskiwanego z krajowych złóż? Przecież na 2008 rok zakładano wzrost wydobycia krajowego do poziomu 5,5 mld m sześc.?
– Nie chcę oceniać poprzedników, ale ich prognozy były zbyt optymistyczne. Oczywiście wiem, że w niektórych kręgach jest ogromne parcie na zwiększanie wydobycia krajowego, ale my nie zamierzamy podkoloryzowywać rzeczywistości, dlatego podajemy realne dane. Robimy wszystko, by wydobywać w kraju więcej, ale w naszej ocenie właśnie taki realny poziom wydobycia to 4,5 mld m sześc. gazu. Przynajmniej w ciągu najbliższych kilku lat.
● Czy w tym roku osiągniecie zatem taki poziom?
– Krajowe wydobycie w 2009 roku ma osiągnąć według naszych prognoz 4,3 mld m sześc. W przyszłym roku prawdopodobnie utrzymamy ten sam poziom wydobycia, a w następnych latach – tak jak zapisaliśmy w naszej strategii – planujemy wzrost wydobycia gazu.
● Przy prognozowanym wzroście zużycia gazu w Polsce udział wydobycia krajowego będzie jednak spadał.
– Ale w perspektywie 2015 roku chcemy, by co najmniej 30 proc. gazu pochodziło z własnego wydobycia. To naprawdę dużo. A pojawiające się oskarżenia, że robimy zbyt mało w zakresie poszukiwań i wydobycia, są po prostu niesprawiedliwe. Przecież nikt nie wstrzymuje eksploatacji. Odkrycie złoża, a potem świadome wstrzymanie produkcji na nim nie miałoby sensu. Żyjemy ze sprzedaży surowca i nie stać nas na takie ruchy. Proszę wziąć pod uwagę, że cena gazu jest regulowana. W efekcie w IV kwartale 2008 r. oraz w I połowie 2009 r. PGNiG dopłacało do importu gazu. A z czego dokładaliśmy? Właśnie z wydobycia krajowego.
WALDEMAR WÓJCIK
Wcześniej długoletni dyrektor oddziału PGNiG w Sanoku. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie
ikona lupy />
Mniej odkrywamy, niż eksploatujemy / DGP
ikona lupy />
Waldemar Wójcik, wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Fot. Wojciech Górski / DGP