Lakshmi Mittal zbudował swoją błyskotliwą karierę – i zarobił mnóstwo pieniędzy – na wierze w perspektywy globalnego sektora stalowego. Teraz znowu budzi kontrowersje, przewidując wzrost rynku o 10 proc.
Mittal – prezes i główny udziałowiec ArcelorMittal, największego na świecie producenta stali – przebił wszystkie prognozy, twierdząc, że globalny popyt na stal może w przyszłym roku wzrosnąć o ponad 10 proc. Wzrost globalnej produkcji ma nastąpić po gwałtownym tąpnięciu w tym roku, które według większości obserwatorów wyniesie około 15 proc. Liczony rok do roku spadek popytu na stal w 2009 roku niemal na pewno będzie największy od drugiej wojny światowej.
Według Johna Lichtensteina, szefa działu analiz sektora stalowego w Accenture, produkcja stali wzrośnie w 2010 roku o 8–10 proc. Prawdopodobnie jednak wzrost znajdzie się w dolnej granicy tego przedziału.
Przez 20 lat Mittal zbudował swoją firmę dzięki serii ruchów, które wielu wydawały się zbyt odważne. Gdy jednak rok temu popyt na stal zaczął spadać na całym świecie, ArcelorMittal znalazł się wśród firm, które najboleśniej odczuły to zjawisko.
W 2007 roku firma wyprodukowała 116 mln ton stali. W tym roku będzie to zapewne około 70 mln. W 2008 roku zysk operacyjny przed amortyzacją (EBITDA) wyniósł 24,5 mld dol. W tym roku firma nie może liczyć na więcej niż 8 mld dol.
Reklama
Większość producentów stali musi osiągnąć odpowiedni wolumen produkcji, by zwiększyć zyski. Mittal liczy więc na wzrost popytu, by przywrócić wyniki do zadowalającego poziomu. Potrzebuje większych zysków, by rozwiać obawy dotyczące wysokiego poziomu zadłużenia netto – na koniec roku firma chce je ograniczyć do 22 mld dol.
Mittal nie zapowiada gwałtownego powrotu produkcji do poziomu z ostatnich lat – w istocie, jego zdaniem, rekordu z 2007 roku – 1,3 mld ton – światowa produkcja stali nie przekroczy wcześniej niż w 2013 roku. Twierdzi on jednak, że przyszłoroczne ożywienie będzie mocniejsze, niż wielu przewiduje.
Pogląd ten opiera się na przekonaniu, że wdrożone w zeszłym roku przez rządy na całym świecie wielomiliardowe pakiety stymulujące będą stanowiły silniejszy bodziec ekonomiczny niż zakładają inni gracze w branży.
Liczy również, że Chiny – na które w tym roku przypadnie zapewne prawie połowa światowej produkcji i zużycia stali – będą się dynamicznie rozwijać zarówno w tym, jak i w przyszłym roku.
W tej kwestii jednak niektórzy przedstawiciele branży mają nieco inne poglądy.
Wolfgang Eder, prezes austriackiej Voestalpine, która ma huty na całym świecie, także w Chinach i w USA, uważa, że długoterminowy wpływ pakietów stymulujących wciąż nie jest jasny.
– Obserwujemy ożywienie popytu, ale jest on w większym stopniu napędzany przez firmy odbudowujące zapasy niż przez sygnały powrotu do normalnego wzrostu – mówi Eder.
Jest on zdania, że w przyszłym roku globalny popyt na stal może wzrosnąć o 7–8 proc., ale poza tym studzi oczekiwania.
– W branży wciąż jesteśmy w dołku, choć rozpaczliwie wyczekujemy wszelkich pozytywnych sygnałów – mówi.
Co do Chin to Dan Dimicco, prezes Nucora, dużego producenta amerykańskiego, mówi, że choć jak dotąd w tym roku chińska branża stalowa okazała się bardziej odporna na kryzys, niż wielu oczekiwało, to w ciągu najbliższych kilku miesięcy przewiduje on „znaczące osłabienie” produkcji i popytu w tym kraju.
Dimicco nie jest jedynym człowiekiem w branży, który wyraża takie poglądy, ale inni podzielają bardziej optymistyczne opinie Mittala.
Prezes indyjskiego Tata Steel, uważa, że popyt na stal w Chinach może w roku finansowym kończącym się wzrosnąć w marcu 2011 r. o 9–10 proc., po wzroście rzędu 9–10 proc. w ciągu poprzednich 12 miesięcy, do marca przyszłego roku. Podobnie silnego rozwoju zużycia spodziewa się w Indiach.
– Widzę powrót optymizmu w branży stalowej jako takiej, a to dobry znak – powiedział Muthuraman.
Wielu przedstawicieli branży stalowej z dużą dozą sceptycyzmu podchodzi do szczegółowych danych o wzroście w przyszłym roku, jakie przedstawia Mittal. Jednak biorąc pod uwagę jego dotychczasowe osiągnięcia, mało kto odważy się kategorycznie stwierdzić, że Mittal się myli.