Według Szwajcarów polska firma nie wywiązuje się z kontraktu na dostawy prądu do granicy polsko-słowackiej, który zawarła z Atelem (obecnie Alpiq Holding) w 1997 roku aż na 16 lat. W pozwie chodzi głównie o odszkodowanie za okres od marca 2008 r. do marca 2009 r. Poza odszkodowaniem Alpiq chce zmiany kontraktu z PGE lub jego rozwiązania z mocą od marca 2009 roku. Nie wiadomo, czy koncern jest skłonny przystać na ugodowe rozwiązanie sporu.
– Nie komentujemy toczących się spraw – poinformował DGP Andreas Werz z Alpiq Holding. Sprawa z powództwa Szwajcarów toczy się przed Trybunałem Arbitrażowym przy Międzynarodowym Centrum Arbitrażowym Austriackiej Federalnej Izby Handlowej.
Kwota roszczenia jest duża nawet dla PGE, która jest największą polską grupą energetyczną. W przeliczeniu na złote 79 mln euro warte było wczoraj około 332 mln zł, co odpowiada 14 proc. zysku netto osiągniętego przez grupę w pierwszym półroczu 2009 r.
PGE broni się przed zarzutami Szwajcarów. Dowodzi, że nie może realizować umowy, bo z kolei PSE Operator nie realizuje kontraktu z 2004 roku, który zapewniał PGE możliwości przesyłu prądu dla Atela. PSE Operator zaprzestał wykonywania umowy z PGE w 2008 r. W sierpniu 2009 roku sąd polubowny w Warszawie uznał, że operator z powodu siły wyższej faktycznie nie musiał tego robić. Chodzi prawdopodobnie m.in. o sytuację z początku 2008 roku. Pojawiły się wtedy obawy, że prądu w Polsce zabraknie i operator zastopował eksport energii na cały 2008 rok, a to uniemożliwiało PGE realizację zobowiązań wobec Atela. Operator odmówił jednak wyjaśnień.
Reklama
– Nie będziemy komentować tej sprawy – mówi Dariusz Chomka, rzecznik PSE Operator. PGE również odmówiła komentarza sporu z Alpiq Holding i PSE Operator.