Na rynku kakao, same złe wieści dla konsumentów. Cena surowca w Londynie, która jest wyznacznikiem dla całej branży, wzrosła wczoraj do najwyższego poziomu od 32 lat, podsycana przez obawy, że produkcja w sezonie 2009-10 będzie się wlokła w tyle za popytem już czwarty rok z rzędu.



Rynek nie doświadczał tak przedłużającego się deficytu od braków w latach 1965-69, wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Kakao, ICCO, z siedzibą w Londynie.

„W tej chwili zmierzamy do zrównoważonego rynku lub nawet niewielkiego deficytu w latach 2009-10” – mówi Jean-Marc Anga, główny ekonomista ICCO. Czy na rynku wytworzy się deficyt zależy głównie od pogody i skali, w jakiej popyt – obecnie dość niemrawy – odrodzi się w następnym roku.

Ceny wzrosły uprzedzająco, w oczekiwaniu na złą pogodę i odrodzenie się konsumpcji, gdy akurat producenci czekolady wyczerpali zapasy na ten rok.

Reklama

Impetu dodało także pojawienie się spekulantów na tym niszowym rynku. Cena benczmarkowa kakao na londyńskiej giełdzie Liffe w kontraktach majowych wzrosła do 2 290 funtów za tonę, czyli do najwyższego poziomu za kontrakty od października 1977 roku. Od stycznia kakao podrożało o 30 proc.

Zagrożenie czyha ze strony harmattan i El Nino

W Afryce Zachodniej, która zapewnia dwie trzecie światowych dostaw kakao, głównym problemem jest harmattan, suchy, niosący piasek wiatr, wiejący od Sahary zazwyczaj na początku roku. Jeśli harmattan jest silny, wtedy stanowi zagrożenie dla kwiatostanu, co jest równoznaczne z przetrzebieniem zbiorów na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Ghanie, Nigerii i Kamerunie.

Innym pogodowym fenomenem, siejącym niepokój w branży, jest El Nino, okresowo pojawiające się przegrzanie wód w tropikalnych rejonach Pacyfiku, które sprowadza suszę do Azji Południowo-Wschodniej i huraganowe deszcze w niektórych rejonach Ameryki Łacińskiej.

Meteorolodzy twierdzą, że El Nino może potrwać aż do marca-kwietnia i wówczas zagrozi dostawom z Indonezji, która jest trzecim największym na świecie producentem surowca, oraz z Ekwadoru, który jest siódmym w kolejności światowym dostawcą. Judith Gane-Chase, konsultantka z Nowego Jorku uważa, że porównanie produkcji w latach, kiedy uderza El Nino z latami przeciętnych zbiorów sugeruje, iż może dojść „do potencjalnego spadku globalnej produkcji kakao o ponad 5 proc.”.

Badania przeprowadzone przez Ganes-Chase wskazują, że podczas pojawienia się El Nino produkcja w Indonezji spada o 15 proc., a w Ekwadorze – o około 35 proc.



Upadek plantacji w Afryce

Ale prócz tych krótkoterminowych i sezonowych czynników traderzy, analitycy i szefowie firm z tej branży dostrzegają poważniejszy problem. Ich zdaniem obecne braki surowca stanowią ostrzeżenie w sprawie kurczącej się wydajności na plantacjach kakao i właśnie ten czynnik może mieć dominujący wpływ na kształtowanie się cen w kilku następnych latach.

Problem jest szczególnie dotkliwy na Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie produkuje się prawie 40 proc. kakao na świecie. „Sektor kakao w tym kraju znajduje się fazie strukturalnego upadku z powodu wielu lat niewłaściwie prowadzonych upraw i braku inwestycji, co prowadzi do starzenia się drzew kakaowca i ich chorób; wiele upraw jest wręcz zaniedbanych” – mówi Kona Haque, analityk rynku surowców rolnych w Macquarie w Londynie.

Pokojowe porozumienie z 2002 roku, które zakończyło wieloletnią wojnę domową, nie zdołało jednak przyczynić się do nowych inwestycji ze względu na trwające od tamtego czasu konflikty polityczne. Ciągle odkładane wybory prezydenckie po raz kolejny zostały przełożone, co wzbudza na nowo obawy w sprawie politycznej niestabilności i dalszej zwłoki w niezbędnych inwestycjach.

Farmerzy z tego afrykańskiego kraju ponoszą największe na świecie obciążenia podatkowe wśród innych hodowców kakao, nie mają ani pieniędzy, ani żadnych innych zachęt do zakupu nawozów sztucznych czy sadzenia nowych drzew. Plantacje są szczególnie podatne na choroby. Nadto wielu hodowców z Wybrzeża Kości Słoniowej zmieniło uprawę kakaowca na drzewa kauczukowe, zabiegając o większe zyski, co jeszcze bardziej zmniejszyło produkcję.

Konieczne są nowe inwestycje

Rozwiązaniem problemu, jak twierdzi Tobin Gorey, analityk rynku surowców rolnych w JPMorgan w Londynie, jest inwestowanie w nowe drzewa kakaowca, z czym zgadza się większość przedstawicieli branż. Ale, jak sam przyznaje, łatwiej jest powiedzieć, niż zrobić.

„Czas dojrzewania nowego kakaowca jest długi. Od jego zasadzenia muszą upłynąć trzy-cztery lata zanim cokolwiek uda się zebrać, i nawet wtedy trzeba czekać najpewniej jeszcze kilka lat zanim uprawa zacznie przynosić zyski” – mówi Gorey.

W przeciwieństwie do innych surowców rolnych, jak soja czy kawa, produkcja kakao zależy raczej od drobnych farmerów niż od uprzemysłowionych plantacji produkujących na wielką skalę.

Większość traderów i menedżerów z branży sądzi, że obecne ceny nie są na tyle wysokie, aby pobudzić przemysłowe inwestycje w kakao. To zaś stwarza perspektywę jeszcze wyższych cen, w celu wydobycia dostaw od drobnych farmerów lub wejścia wielkich plantacji w nowy rewir – uprawę kakao.

ikona lupy />
Bez kakao nie ma czekolady / Bloomberg