W ostatnich miesiącach ubiegłego i na początku tego roku litewski zakład wykorzystywał zaledwie 70–80 proc. swoich możliwości przerobu ropy. Na trudną sytuację całej branży rafineryjnej nałożył się kryzys gospodarczy, który poważnie odbił się na popycie na paliwa w krajach bałtyckich.

Koszty konfliktu

Na korzyść Możejek nie działał też z pewnością konflikt między władzami koncernu a rządem litewskim odnośnie do warunków korzystania z terminalu w Kłajpedzie, który mógłby pozwolić rafinerii na zwiększenie eksportu produktów naftowych.
W efekcie litewska rafineria znalazła się w niezwykle trudnym położeniu. Zdaniem Janusza Wiśniewskiego, wiceprezesa Krajowej Izby Gospodarczej i byłego członka zarządu Orlenu, prowadzenie takiej rafinerii jak Możejki na 70–80 proc. wykorzystania mocy produkcyjnych przy obecnym poziomie marż jest na dłuższą metę ekonomicznie zabójcze. – Każda instalacja przemysłowa jest wrażliwa na wykorzystanie zdolności produkcyjnych, ale szczególnie dotyczy to klasycznych rafinerii średniej wielkości. Kupując ropę naftową na wolnym rynku i zderzając się z konkurencją cenową produktów naftowych innych wytwórców, Możejki muszą szukać swych szans w niskich kosztach jednostkowych wytwarzania, bo przewagi logistycznej niestety nie mają. Podobnie jak żadnej innej – uważa Wiśniewski.
Reklama
Według niego jedynym czynnikiem, jaki w tej chwili sprzyja litewskiej rafinerii, jest paradoksalnie niewielki dyferencjał. – Gdyby rosyjska ropa rebco była znacznie tańsza od brent, to sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Zresztą i tak pogorszy się, gdy Lotos zacznie upychać na rynku produkty uzyskane dzięki nowym zdolnościom produkcyjnym, a zwłaszcza benzynę – twierdzi Janusz Wiśniewski.
W jego opinii jedyną szansą dla Możejek jest zatem pokryzysowy wzrost marż i popytu na paliwa, ale na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. – Nie wolno natomiast czekać z ofertą usługowego przerobu ropy na produkty dla wszystkich chętnych, w tym Lotosu, bo rozsądnej cenowo oferty zakupu Możejek nie należy się spodziewać w ogóle – dodaje wiceprezes KIG.

Rafineria Lotosu wychodzi na prostą

Fitch uważa, że rafinerie posiadające dużą dźwignię finansową – na przykład w wyniku dużych przejęć finansowanych długiem, przeprowadzonych w okresie wyższych cen aktywów rafineryjnych lub dużych inwestycji na modernizację i rozbudowę rafinerii – zanotują znaczne pogorszenie wskaźników kredytowych w 2009 roku. Zdaniem agencji spowoduje to napięcia w przyszłym roku, jeżeli nie zostanie to zrównoważone przez działania mające na celu zmniejszenie zadłużenia lub generowanie dodatkowych przepływów pieniężnych z nowych instalacji. Jeśli oczywiście istniejący popyt krajowy wchłonie dodatkową podaż produktów.
W takim położeniu znajdzie się prawdopodobnie w tym roku Grupa Lotos. Prezes Olechnowicz już zapowiada, że wyniki finansowe z całą pewnością nie będą najlepsze. Zastrzega jednak, że porównywanie ich z ubiegłorocznymi jest bezcelowe ze względu na zupełnie inną sytuację rynkową.

Globalni giganci uciekają z rafinerii

Perspektywa ratingów agencji Fitch dla tych firm rafineryjnych, które prowadzą ostrożną politykę finansową z niewielkim wykorzystaniem zadłużenia, na przykład Tupras, jest stabilna na 2010 rok. Firmy te mają odpowiednią nadwyżkę finansową, żeby przetrwać dłuższy okres niskich marż bez pogorszenia profilu kredytowego.
Są to jednak w skali europejskiej i światowej wyjątki. Większość globalnych koncernów myśli przede wszystkim, jak nie stracić na segmencie rafineryjnym. Dobrym przykładem może być Chevron, który planuje poważnie ograniczyć swoje zaangażowanie w tym biznesie. Koncern ponoć zapowiedział już pracownikom zwolnienia, a nawet wycofanie się z niektórych rynków.
Spółka zapowiedziała poważne restrukturyzacje w segmencie rafineryjnym w odpowiedzi na trudną sytuację tego sektora. Dziś nie wiadomo jeszcze, z jakich rynków Chevron planuje się wycofać. Szczegóły mają być znane w marcu, a cały proces ma zakończyć się w III kwartale roku.
Z podobnymi problemami zmagają się także inni światowi giganci. ConocoPhillips zapowiedział, że w IV kwartale spodziewa się strat w segmencie rafineryjnym w efekcie niskich marż i spadającego procentu wykorzystania mocy przerobowych. Ze stratami liczą się także takie spółki jak Shell i ExxonMobil.
Największa inwestycja Lotosu w historii
Gdańska rafineria zakończy w tym roku największy program inwestycyjny w swojej historii. Choć zwiększenie mocy przerobowych do zakładanych 10,5 mln ton ropy rocznie nastąpi dopiero w 2011 roku, to już w najbliższych 12 miesiącach zakład będzie w stanie przerobić około 8 mln ton. Władze koncernu nie obawiają się, że będzie problem z ulokowaniem na rynku zwiększonej produkcji. Krajowy deficyt oleju napędowego sprawia, że z popytem nie będzie większego problemu. Z benzyną sytuacja może być trudniejsza, ale i w tym przypadku istnieje plan B – położenie rafinerii pozwala na bezproblemowe zwiększenie eksportu paliw drogą morską.
ikona lupy />
Fitch: To będzie trudny rok dla rafinerii w Europie Środkowej / Bloomberg