Ordos to miasto na północy Chin. W odległości 15 mil od tej miejscowości powstała jego nowa część - Kangbashi. Władze Ordos zainwestowały w projekt pieniądze zyskane na węglowym boomie. W dzielnicy znajdują się nowo wybudowane biurowce i mieszkania. Brakuje tylko jednego - mieszkańców.

Chińskie media nazywają Ordos miastem-widmem. Zgodnie z założeniami sprzed kilku lat w Kangbashi powinno mieszkać już 300 tysięcy osób. Tymczasem w chwili obecnej „nowe Ordos” liczy około 28 tysięcy mieszkańców. „Troszkę tu pusto”- mówi o Kangbashi Li Li, menadżerka hotelowej restauracji w dzielnicy. „Większość klientów, którzy do nas przychodzą, to przedstawiciele rządowi i ich goście. Nie ma tu zbyt wielu zwyczajnych mieszkańców”.

Ordos to nie jedyne miejsce w Chinach, gdzie w nowopowstałych budynkach brakuje lokatorów. Analitycy szacują, że w nawet kilkunastu chińskich miastach wybudowano „dzielnice duchów”. Chenggong w miejscowości Kunming (południowo-wschodnia część Chin) razi opustoszałymi ulicami i budynkami. Miasto Tiencin zainwestowało ogromne pieniądze w biurowce, pola golfowe i wielkie wille, które świecą pustkami, pomimo upływu pięciu lat od ich ukończenia.

Paradoksalnie, choć brakuje chętnych do zamieszkania w nowych dzielnicach takich jak Kangbashi, ceny nieruchomości w tych miejscach ciągle idą w górę. Wartość sprzedaży budynków w Ordos sięgnęła 2,4 mld dol. w ubiegłym roku. Dla porównania w 2004 roku kwota ta wyniosła 100 mln dol. Od tego czasu cena metra kwadratowego nieruchomości komercyjnych i mieszkalnych podskoczyła o 260 proc.

Reklama

Ceny nieruchomości w Chinach rosną, bo Chińczycy coraz częściej traktują kupno budynków jak inwestycję. Jak twierdzi Patrick Chovanec, profesor Uniwersytetu Tsinghua w Pekinie, boom budowlany w Państwie Środka nie jest napędzany potrzebami mieszkaniowymi jego obywateli, ale poprzez szalony pęd inwestorów do kupowania nieruchomości.

ikona lupy />
Domy w dzielniocy miasta Ordos na północy Chin / Bloomberg
ikona lupy />
Budynki w nowej dzielnicy Ordos (północne Chiny) świecą pustkami / Bloomberg