Rostech – zbrojeniowy gigant Kremla

Rostech to rosyjska państwowa korporacja zajmująca się produkcją i eksportem zaawansowanych technologii wojskowych oraz cywilnych. Powstała w 2007 roku z inicjatywy Władimira Putina, a jej celem jest konsolidacja rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego (zatem to rosyjski analog Polskiej Grupy Zbrojeniowej). To właśnie Rostech nadzoruje produkcję wielu kluczowych systemów, od czołgów T-90 i pojazdów BWP-3 po samoloty Su-57. Firma regularnie publikuje komentarze dotyczące sytuacji na frontach oraz analizy porównawcze sprzętu – m.in. właśnie na Telegramie, gdzie 3 lipca ukazał się tekst „USA kopiują rosyjskie czołgowe technologie”.

Abramsy nie wytrzymały próby na froncie

Według danych Military Watch Magazine do którego odsyła Rostech, Ukraina straciła 87% Abramsów dostarczonych przez USA: z 31 czołgów tylko 4 pozostały sprawne. Maszyny miały zmienić układ sił, ale szybko stały się łatwym celem dla dronów i artylerii precyzyjnej. Ukraińscy żołnierze zwracali uwagę na problemy z elektroniką, nadmierną wagę i wysokie koszty obsługi. Wiele z pojazdów trafiało do walki z niewystarczającą ilością amunicji (?) a dach Abramsa, jak wskazywano, jest wyjątkowo podatny na ataki z góry.

ikona lupy />
Zdobyczny czołg Abrams w rosyjskich rękach / Telegram / Kadr z video z kanału Telegram

Nowa modernizacja „na rosyjską modłę”?

Niedawno Pentagon zapowiedział zmiany w konstrukcji Abramsów – m.in. powłoki redukujące sygnaturę cieplną i dodatkowe osłony przeciw dronom. Rostech twierdzi, że to nic innego jak kopia rosyjskiej „Nakidki” i zestawu krat nad wieżą, określanego potocznie jako „mangal” (polska nazwa siatka antydronowa). Jak zauważa Rostech, wcześniej Amerykanie wyśmiewali rosyjskie pancerze reaktywne i automaty ładujące, uważając je za nieskuteczne. Podobnie było i z umieszczeniem nad czołgami anhydronowych kratek. Dziś sami je wdrażają.

Armia USA w projekcie budżetu na rok finansowy 2026 zawnioskowała o zakup 1528 zestawów pasywnej ochrony górnej półsfery Top Attack Protection (TAP), przeznaczonych do montażu na czołgach M1 Abrams i innych pojazdach opancerzonych. Zestawy te stanowią część pakietu Vehicle Protection System (VPS), W jego skład wchodzą również czujniki ostrzegające przed opromieniowaniem laserowym oraz nowy kamuflaż zmniejszający widoczność w podczerwieni (IR).

Kto pierwszy, a kto skuteczniejszy?

Wzajemne oskarżenia producentów broni o kopiowanie pomysłów to nic nowego to historia zapewne tak stara, jak sama wojna. Rosjanie a wcześniej Związek Radziecki byli pionierami w wielu dziedzinach: to oni jako pierwsi wprowadzili pancerz reaktywny, ochronę aktywną czy automatyczne ładowanie dział w czołgach. Ale jak pokazuje praktyka, liczy się nie tylko to, kto pierwszy wymyślił dane rozwiązanie, lecz kto potrafi lepiej je zastosować na polu walki. Przykładowo co z tego że Związek Radziecki jako pierwszy opracował systemy obrony aktywnej, jak to Izrael rozwinął je na tyle by skierować do masowej produkcji.

ikona lupy />
rozmieszczenie systemu Trophy na czołgu. / Materiały prasowe / Raphael.

Rosyjski sprzęt wytrzymuje więcej?

Rostech podkreśla, ze rosyjskie czołgi są dziś chwalone za wysoką odporność na ataki i łatwość naprawy. Wyposażone w zestawy ekranów, siatek, systemów zakłócania i kamuflażu, potrafią przetrwać wiele bezpośrednich trafień. Po uszkodzeniach szybko wracają do walki, a ich konstrukcja ułatwia obsługę w warunkach polowych. W praktyce rosyjskie maszyny wielokrotnie okazały się bardziej odporne niż zachodnie odpowiedniki. Rostech nie mówi jednak ze poza tymi zaletami rosyjskie rozwiązania mają także szereg wad. Przykładowo na wstecznym biegu rosyjskie czołgi są bardzo powolne, dosłownie kilka kilometrów na godzinę. Niemiecki Leopard jest kilkukrotnie szybszy. Przeżywalność załogi w zachodnich czołgach w przypadku penetracji ich pancerza także jest większa.

Wnioski dla Polski - liczy się skuteczność, nie prestiż

Rosja zwiększa produkcję T-90 i wskrzesza T-80, podczas gdy Zachód wysyła na Ukrainę to, co zostało w magazynach. Przez Polskę niedawno przejechały australijskie Abramsy – maszyny, które zamiast trafić na złom, zostały wysłane na front.

Wojna w Ukrainie brutalnie zweryfikowała zarówno zachodnie, jak i rosyjskie koncepcje prowadzenia działań pancernych i nie każda z nich przetrwała próbę rzeczywistości. W konflikcie prowadzonym na wyniszczenie nie liczy się już prestiżowy wygląd i zaawansowane gadżety, ale odporność, prostota i cena. Rosyjski Armata miał być pancerną rewolucją, ale nigdy nie pojawił się na froncie. Z kolei niemieckie Leopardy i amerykańskie Abramsy nie zdołały przełamać rosyjskich linii. Wojna dla czołgów się zmieniła. Drony, artyleria i tanie środki rażenia wymuszają nowe podejście. Polska, która inwestuje miliardy w nowoczesne czołgi, koreańskie K2 i amerykańskie Abramsy – powinna uważnie analizować, co naprawdę działa na polu walki. A jeśli Amerykanie dziś sięgają po rosyjskie rozwiązania, to najlepszy dowód, że w Moskwie stworzono coś, co naprawdę się sprawdza..