Leopard z daszkiem? Niemcy pokazują swoje pierwsze „klatki”

Bundeswehra opublikowała zdjęcia czołgów Leopard 2 oraz pojazdów Marder, które przeszły przegląd techniczny w 4. Logistycznym Pułku. Na zdjęciach uwagę przykuwają nietypowe konstrukcje – stalowe siatki zamontowane zarówno na wieżach, jak i kadłubach pojazdów. To pierwsza oficjalna prezentacja niemieckiego podejścia do ochrony przed dronami kamikadze.

ikona lupy />
Siatka antydronowa na czołgu Bundeswehry / Telegram

Eksperci podchodzą do tego z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony to dowód, że armie Zachodu traktują dronowe zagrożenie z powietrza bardzo poważnie. Z drugiej – konstrukcje wyglądają na tymczasowe i mało dopracowane.

Polskie siatki antydronowe na Langustach i K9

Nie tylko Niemcy próbują siatkowych rozwiązań. Polska armia testuje podobne konstrukcje już od miesięcy. W maju 2025 roku 1. Mazurska Brygada Artylerii opublikowała zdjęcia swoich armatohaubic K9 Thunder i wyrzutni rakiet WR-40 Langusta wyposażonych w siatkowe osłony. Zastosowane „klatki” miały chronić pojazdy przed atakiem z powietrza.

ikona lupy />
Siatka antydronowa nad blokiem wyrzutni rakiet WR-40 Langusta / 1 Mazurska Brygada Artylerii

Eksperci jednak nie byli zachwyceni. Krytykowano m.in. zbyt mały zakres ochrony, brak osłon kabin i podwozi oraz to, że źle zamontowane siatki mogą ograniczać widoczność i mobilność pojazdu. Niemniej jednak

Moda z Rosji? Prosta osłona kontra dron

Inspiracją dla niemieckich i polskich konstruktorów są oczywiście rozwiązania z wojny w Ukrainie i Syrii. To tam narodziła się praktyka montowania improwizowanych daszków i siatek na pojazdach pancernych, by chronić się przed dronami. Tego typu osłony pojawiały się zarówno na czołgach, jak i transporterach. Często wykonywane były z elementów dostępnych na froncie – metalowych prętów, rusztowań, siatek budowlanych. Choć wyglądały prowizorycznie, w praktyce potrafiły zwiększyć przeżywalność sprzętu. Siatki mają jednak swoje ograniczenia. Nie chronią przed precyzyjnymi uderzeniami, zwiększają wagę pojazdu, czasami ograniczają widoczność i mogą utrudniać ewakuację załogi. Jedno jest pewne, pierwotnie wyśmiewane na Zachodzie rozwiązanie cieszy się coraz większą popularnością.

Antydronowa ochrona to nie tylko siatka. Potrzebny cały system

Współczesne pole walki wymaga wielowarstwowej ochrony pojazdu – siatki to tylko jeden z elementów układanki. Pojazdy powinny być wyposażone w systemy wczesnego wykrywania dronów – specjalistyczne detektory akustyczne, optyczne lub radarowe, które w czasie rzeczywistym informują o zbliżającym się zagrożeniu z powietrza.

W razie wykrycia drona operator może uruchomić granaty dymne, które tworzą zasłonę maskującą, nie tylko przed wzrokiem operatora drona, ale także przed jego kamerą termowizyjną. To rozwiązanie z powodzeniem testują niektóre armie NATO. Użycie zasłony dymnej w połączeniu z natychmiastową zmianą pozycji znacząco zwiększa szansę na przeżycie załogi.

Kolejnym kluczowym elementem są systemy zakłócające sygnał – tzw. jammery. Zakłócają one łączność pomiędzy operatorem a dronem, uniemożliwiając precyzyjne sterowanie lub wywołując awaryjne lądowanie maszyny. Tu również nie ma rozwiązań idealnych – drony sterowane światłowodem czy działające autonomicznie są odporne na zakłócenia.

Najbardziej zaawansowaną formą obrony są systemy aktywnej ochrony, takie jak izraelski Trophy. To kompleksowe rozwiązanie, które wykrywa nadlatujące pociski i w ułamku sekundy niszczy je przy pomocy małych ładunków odłamkowych. Choć początkowo zaprojektowany do zwalczania pocisków przeciwpancernych, system sprawdza się również w kontekście dronów. Wadą takiego rozwiązania jest jednak wysoka cena i ryzyko błędnego rozpoznania celu, np. uznanie za dron biegnącego obok czołgu żołnierza.

ikona lupy />
rozmieszczenie systemu Trophy na czołgu. / Materiały prasowe / Raphael.

Żadne z tych rozwiązań nie daje pełnej ochrony, ale razem tworzą skuteczną barierę

Choć żaden z opisanych systemów nie gwarantuje stuprocentowej ochrony, ich połączenie znacząco zwiększa przeżywalność pojazdu i załogi. To właśnie wielowarstwowość (siatki antydronowe, czujniki, zakłócacze, granaty dymne i aktywna obrona) daje realne szanse na przetrwanie w warunkach nasyconego dronami pola bitwy. Przy tym by realnie miało to sens, nie powinno być drogo i musi być lekko. Wszystkiego tego nie da się pogodzić i czasem będzie trzeba z czegoś rezygnować.

Dla Polski widok siatek antydronowych na czołgach Bundeswehry to jasny sygnał: musimy testować i wdrażać możliwie jak najwięcej rozwiązań . Nie wystarczy jednak kopiować improwizowanych „klatek”, konieczne są inwestycje w nowoczesne systemy ochrony i dostosowanie ich do realnych zagrożeń. Warto przy tym uważnie obserwować doświadczenia innych krajów NATO, szczególnie tych, które dysponują takimi samymi pojazdami, jak Polska, np. Leopardami czy K9.

ikona lupy />
Armatohaubica samobieżna K9 z zamontowaną siatką antydronową. / 1 Mazurska Brygada Artylerii

W nowoczesnej wojnie przewagę zdobędzie nie ten, kto ma więcej sprzętu, ale ten, kto potrafi skutecznie go chronić.