Zarys prawicowej koalicji. "Egzotyczna, ale możliwa"

"Na prawicy słyszę, że mimo programowych różnic i braku zaufania między najważniejszymi graczami, taka egzotyczna koalicja jest jak najbardziej możliwa" – pisze dziennikarz Onetu Piotr Olejarczyk. Politycy PiS, choć oficjalnie deklarują wolę samodzielnych rządów, coraz częściej patrzą na wyniki sondaży z niepokojem. Jarosław Kaczyński chciałby znów rządzić sam, a jeśli już miałby się dzielić władzą – to z "resztkami PSL", nie z rosnącą w siłę Konfederacją.

Problem w tym, że ataki wymierzone w Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka przynoszą odwrotny skutek. Zdaniem wielu politologów, w tym m.in. prof. Waldemara Wojtasika, działania prezesa PiS tylko wzmacniają Konfederację: Budują mit ugrupowania, z którym nie może poradzić sobie sam demiurg polskiej polityki. W rezultacie, na prawicy zaczyna kiełkować pomysł: zamiast walczyć – może lepiej spróbować się dogadać.

"Postać z horroru". Konfederacja ma jeden podstawowy warunek

Jednak w tej układance Konfederacja ma jeden, kluczowy warunek – Jarosław Kaczyński musi odejść. "Konfederaci boją się Jarosława Kaczyńskiego jak diabeł święconej wody. Liczą, że do następnych wyborów lider PiS politycznie osłabnie, i już teraz próbują mu w tym pomóc" – czytamy w Onecie.

Nie jest to strach irracjonalny. W ich opowieściach Kaczyński jawi się jak "postać z horroru", która zawsze dopada swoich przeciwników – Leppera, Giertycha, Ziobrę. Wejście w sojusz z PiS mogłoby więc oznaczać dla Konfederacji polityczny koniec. – Chcemy rozmawiać z Kaczyńskim z pozycji siły. Wtedy mamy szansę dyktować swoje warunki – mówi wprost jeden z narodowców.

Dlatego konfederaci marzą o scenariuszu, w którym PiS złapie "zadyszkę", a przewaga nad Konfederacją stopnieje. Dopiero wtedy – jak mówią – będzie można rozmawiać o partnerskim układzie.

Nowa układanka: Nawrocki, Czarnek i Braun

Według portalu na scenie prawicowej obecne są trzy nazwiska, które mogą przesądzić o przyszłym kształcie tej koalicji: Karol Nawrocki, Przemysław Czarnek i Grzegorz Braun. Każdy z nich odgrywa w tej układance inną rolę.

Karol Nawrocki, obecny prezydent, to dziś polityk, na którego "liczy Mentzen przy tworzeniu przyszłej koalicji na prawicy". Lider Nowej Nadziei ma świadomość, że w Kaczyńskim nie znajdzie partnera, dlatego puka do Pałacu Prezydenckiego, gdzie szuka zrozumienia.

Mentzen wysyła w ten sposób sygnał, że po prawej stronie są inni gracze niż tylko starzejąca się elita PiS. Jeden z polityków komentuje: "Prezydent Nawrocki jest teraz w piku popularności. Myślę, że to wokół niego zbuduje się nowy PiS, który wyżre ten stary. Mentzen i Nawrocki jako czterdziestoletni politycy to nowa epoka. Plan na dekadę i dłużej – plan na całkowite zwycięstwo prawicy."

Z kolei Przemysław Czarnek jawi się jako pomost między PiS a narodowcami. To do niego – jak pisze Onet – "zerkają z nadzieją ludzie Krzysztofa Bosaka". Czarnek, namaszczony przez Kaczyńskiego na premiera, cieszy się zaufaniem części Konfederacji. – Mamy z Przemkiem punkty styczne. Ale jednak to dalej jest człowiek prezesa – mówi jeden z narodowców.

Dla PiS Czarnek może być kluczowy – to on potrafi rozmawiać z młodszym pokoleniem konserwatystów, jednocześnie nie przekraczając granicy lojalności wobec Kaczyńskiego. W kuluarach mówi się, że jego rola w przyszłym rządzie – jeśli taki powstanie – może być większa, niż się dziś wydaje.

Trzecim elementem układanki jest Grzegorz Braun. Jego partia Korona, mimo oskarżeń o prorosyjskie sympatie, zyskuje w sondażach. "Trudno sobie wyobrazić, by partia Brauna mogła rządzić z Kaczyńskim" – zauważa Onet – "ale na prawicy przekonują, że to całkiem możliwe'.

Jak mówi jeden z rozmówców portalu: „Braun może i nie dogada się z Kaczyńskim, ale to nieważne. Jeśli chodzi o możliwość porozumienia z PiS, to Braun jest w swojej partii w mniejszości.”

Innymi słowy, nawet jeśli lider będzie się wahał, jego środowisko może przeforsować współpracę.

Biologia i arytmetyka

W tej całej układance kluczowe są dwa czynniki: biologia i arytmetyka. Ta pierwsza sprawi, że wiekowi liderzy Prawa i Sprawiedliwości, niechętni Konfederacji, odejdą na emeryturę. Ta druga jest ważna, bo jeśli w 2027 r. Kaczyńskiemu zabraknie kilku mandatów, to – jak przewidują politycy prawicy – w pierwszej kolejności sięgnie właśnie po Konfederację i jej narodowe skrzydło.

A jeśli zabraknie jeszcze kilku głosów, niewykluczone, że "nawet Braun nie będzie taki straszny". Jak podsumowuje jeden z posłów Konfederacji: "Jest absolutnie miejsce dla Korony w Sejmie. Koalicja z nimi? Wszystko zależy od arytmetyki sejmowej.'