Leopardy tracą w Ukrainie reputację

Czołgi Leopard 1A5 i 2A6 miały być dumą niemieckiej zbrojeniówki, ale na ukraińskim froncie ich ocena jest daleka od ideału. Starszy model, Leopard 1A5, uchodzi za dość niezawodny, ale jego pancerz jest tak słaby, że często służy jedynie jako artyleria mobilna. Z kolei nowszy Leopard 2A6 sprawia poważne problemy przy naprawach – jego serwis w warunkach frontowych jest niemal niemożliwy.

Panzerhaubica 2000 – świetna… w teorii

Panzerhaubitze 2000 uważana jest za jedną z najlepszych haubic świata, ale – jak czytamy w raporcie – jej awaryjność jest tak duża, że trudno uznać ją za w pełni przydatną w warunkach wojennych. W dodatku pociski są drogie, a ukraińska armia musi ostrożnie gospodarować amunicją.

ikona lupy />
Panzerhaubitze 2000 / Shutterstock

Nowoczesne rakiety, stare ciężarówki

Systemy obrony powietrznej IRIS-T i Patriot także nie uniknęły krytyki. Choć skuteczne, to IRIS-T cierpi na brak dostępnej amunicji, która do tego jest bardzo droga. Jeszcze gorzej wypadł Patriot – uznano go za nieprzydatny na wojnie z powodu przestarzałych pojazdów transportowych, do których nie ma już części zamiennych.

ikona lupy />
Niemiecki zestaw obrony przeciwrakietowej Iris-T / Shutterstock

Gepard – bohater z odzysku

Największe zaskoczenie? Najlepiej ocenianym systemem okazuje się stary, wycofany wcześniej z Bundeswehry... Gepard. Ten przeciwlotniczy weteran zdobył serca ukraińskich żołnierzy swoją skutecznością, prostotą obsługi i niezawodnością. To on dziś uchodzi za najbardziej niezawodną niemiecką broń w tym konflikcie.

ikona lupy />
Niemieckie samobieżne działo przeciwlotnicze Gepard. Choć rozwiązanie ma już ponad pół wieku, to nadal dzięki niskim kosztom zestrzelenia, jest bardzo powszechne na Ukrainie. / Siły Powietrzne Ukrainy

Rzeczywistość frontu nie zna litości

Raport jasno wskazuje: „Prawie żadne niemieckie urządzenie nie jest bezwarunkowo gotowe do wojny”. Dlaczego? Niemiecka technologia jest zbyt delikatna na ekstremalne warunki wojenne – brakuje infrastruktury serwisowej, a żołnierze mieli zbyt mało czasu na naukę obsługi sprzętu. Do tego część uzbrojenia – jak rakietowe systemy Mars – nie współpracuje z dostarczaną przez innych sojuszników amunicją.

Zbrojeniówka pod presją

Niemieckie firmy zbrojeniowe, jak Rheinmetall, unikają komentarzy, ale jedno jest pewne – doświadczenia z Ukrainy będą miały ogromny wpływ na przyszłość niemieckich inwestycji wojskowych. Eksperci i politycy już teraz apelują: trzeba uczyć się na błędach i projektować broń, która sprawdzi się nie tylko na pokazach, ale i w błocie frontu.

ikona lupy />
Siedziba spółki Rheinmetall / Shutterstock

Źródło: spiegel.de

Sławomir Biliński