Zgoda USA, ale bez entuzjazmu
Zanim Australia mogła przekazać Abramsy Ukrainie, potrzebowała zielonego światła z Waszyngtonu – w końcu to amerykańska technologia. Po długim czasie zgoda została udzielona, choć niechętnie. Amerykańscy urzędnicy ostrzegali, że Abramsy mogą być dla Ukrainy problematyczne w obsłudze i kosztowne w utrzymaniu. To armii wyczerpana długoletnią wojną. Ich sceptycyzm nie był jednak wystarczający, by zablokować transakcję.
Czołg na miarę innej wojny
Abramsy to ikony zimnowojennej potęgi, ale dziś nie mają łatwego życia. Ich największą słabością jest waga i wielkość. Są one uznawane za szczególnie podatne na ataki dronów, które dominują współczesne pole walki. Dotychczas z 31 Abramsów dostarczonych wcześniej przez USA, armia ukraińska w potwierdzony sposób straciła aż 22 – zniszczone, przejęte lub porzucone.
Cisza zamiast fanfar
Jeszcze rok temu taka informacja wywołałaby euforię: 49 amerykańskich czołgów dla Ukrainy! Dziś reakcje są stonowane, jeśli nie sceptyczne. Maszyny mogą trafić na złom, posłużyć jako źródło części zamiennych albo po prostu zniknąć na froncie bez większego wpływu na sytuację operacyjną. W kontekście wojny dronów i artylerii, klasyczne czołgi tracą na znaczeniu. Jeden z australijskich urzędników stwierdził w rozmowie z ABC NEWS anonimowo: „Zaczynamy się zastanawiać, czy Ukraińcy w ogóle chcą te czołgi”.
Canberra dumna, ale po cichu
Australijskie władze chwalą się zaangażowaniem: sankcje wobec Rosji (ponad 1000), pomoc militarna dla Ukrainy, gotowość do udziału w przyszłej misji pokojowej. Jednak wiele wskazuje na to, że decyzja o wysłaniu Abramsów była bardziej gestem politycznym niż realnym wzmocnieniem frontu. Co więcej, w przeszłości Australia odmówiła przekazania Ukrainie swoich wycofanych helikopterów Taipan – uznając je za zbyt trudne do obsługi.
Abramsy – broń przyszłości czy przeszłości?
Wojna w Ukrainie pokazuje, że czołg przyszłości musi być nie tylko opancerzony, ale i odporny na drony, tani w eksploatacji i łatwy do ukrycia. Abrams, mimo swojej legendy, nie spełnia tych wymagań. Dlatego też entuzjazm wokół australijskiego prezentu jest raczej symboliczny niż realny. I choć czołgi są już w drodze, pytanie, co faktycznie wniosą na front, pozostaje bez odpowiedzi.
Źródło: "US officials question use of Australia's retired tanks as vehicles go to Ukraine" - www.abc.net.au