Według niektórych metale szlachetne to jedyna „twarda waluta”. W 2010 r. na palcach jednej ręki można policzyć bardziej rentowne inwestycje niż srebro. Wzrost ceny srebra w dużej mierze wynika z ewakuacji dużych graczy, którzy przez długi czas sztucznie zaniżali ceny.

W środę 3 listopada 2010 r. do sądu w Nowym Jorku wpłynął pozew oskarżający banki JP Morgan Chase oraz HSBC o manipulowanie cenami srebra. Oskarżycielem jest kancelaria prawnicza Hagens Berman Sobol Shapiro reprezentująca indywidualnego inwestora z Seatlle. Dzień wcześniej podobny wniosek zarzucający tym bankom zaniżanie wartości srebra za pośrednictwem instrumentów pochodnych, także w imieniu inwestora indywidualnego, tym razem z Florydy, złożyli prawnicy z firmy Kaplan Fox & Kilsheimer. Wkrótce o sprawie powinno zrobić się głośno i można spodziewać się lawiny oskarżeń od osób, które poniosły straty na inwestycjach w srebro, ponieważ pod koniec października 2010 r. sprawą zajęła się Komisja Giełd Towarowych (CFTC, czyli Commodity Futures Trading Commission) stwierdzając, że ceny tego metalu szlachetnego podlegały nienaturalnej kontroli ze strony dużych instytucji finansowych prawdopodobnie działających w zmowie.

Duzi manipulatorzy

Rynek srebra jest stosunkowo płytkim rynkiem. W porównaniu z innymi surowcami i towarami notowanymi na giełdzie COMEX, liczba kontraktów terminowych i opcji na srebro zmieniających każdego dnia właścicieli była na tyle mała, że umożliwiła międzynarodowym bankom zaniżanie cen. Według inwestorów oskarżających o zmowę JP Morgan Chase i HSBC odbywało się poprzez skoordynowane zalewanie rynku zleceniami sprzedaży w krótkim czasie. Przykładowo w sierpniu 2008 r. oba banki kontrolowały łącznie 85 proc. wszystkich krótkich pozycji w kontraktach na srebro otwartych przez inwestorów instytucjonalnych (dzięki tym instrumentom można zarabiać na spadkach cenach), co stanowiło jedną czwartą całego rynku (zsumowanych pozycji inwestorów indywidualnych, instytucjonalnych i firm zabezpieczających się przed ryzykiem cenowym w celach handlowych).

W marcu 2008 r. JP Morgan Chase wchłonął za symboliczną cenę upadły bank inwestycyjny Bear Stearns, który wówczas posiadał w swoim portfelu wielką krótką pozycję na rynku srebra. Według niektórych analityków była ona tak pokaźna, że Fed udzielił gwarancji i poręczeń przejmującemu bankowi, w dużej mierze po to, by uniknąć tzw. short squeeze, czyli wymuszonego zamykania pozycji na rynku srebra. Gdyby instytucja posiadająca pokaźną część wszystkich krótkich pozycji została zmuszona do odkupienia kontraktów na srebro, na co oczywiście nie miała wówczas pieniędzy w związku ze stratami poniesionymi na instrumentach związanych z rynkiem nieruchomości, ceny srebra wystrzeliłyby w górę, a jeśli przypomnimy sobie, jak nerwowa sytuacja panowała wówczas na rynkach, panika prawdopodobnie przeniosłaby się rynek akcji i rynek walutowy. Po przejęciu Bear Stearns, które sfinalizowano dopiero w czerwcu 2008 r., bank JP Morgan Chase, wbrew pozorom, nie przystąpił do zmniejszania stawki w zakładzie o spadek cen srebra, lecz kontynuował akumulowanie krótkich pozycji w opcjach i kontraktach terminowych na ten metal.

Reklama

Oskarżyciele twierdzą, że w okresie objętym śledztwem w sprawie manipulacji cenami srebra (od czerwca 2008 r. do marca 2010 r.), HSBC i JP Morgan Chase, posiadały powyżej 90 proc. wszystkich instrumentów pochodnych na metale szlachetne z wyłączeniem złota, a w pewnych momentach ich zaangażowanie sięgało 96 proc. Organ nadzorujący rynki towarowe w USA (CFTC) zaczął przyglądać się bliżej sprawie jesienią 2008 r., kiedy inwestorzy indywidualni składali pierwsze doniesienia o nieproporcjonalnie wielkich zleceniach sprzedaży pojawiających się na rynku z podejrzaną częstotliwością podczas rolowania wygasających serii opcji i kontraktów (odbywających się na giełdzie COMEX co miesiąc) oraz w czasie publikacji danych o bezrobociu w USA (w pierwszym tygodniu każdego miesiąca).

Pomocny informator

Informatorem Komisji jest m.in. były trader Goldman Sachs z 40 letnim doświadczeniem w obrocie instrumentami pochodnymi na rynku metali szlachetnych, który otrzymywał sygnały o planowanych skokach cen srebra od znajomych z JP Morgan systematycznie przechwalających się w prywatnych rozmowach olbrzymi zyskami. Schemat za każdym razem był podobny. Na płytkim rynku, gdzie pojedyncze transakcje opiewały na kilka do kilkanstu kontraktów, potężny bank wystawiał zlecenie sprzedaży np. na 1500 kontraktów (faktyczny przypadek z 26 stycznia 2010 r. opisany we wspomnianym wyżej pozwie złożonym przez prawników Kaplan Fox & Kilsheimer) . W efekcie cena srebra gwałtownie spadała przebijając oczywiste poziomy wsparcia, poniżej których inwestorzy indywidualni ustawiali wcześniej zlecenia obronne (stop loss). W mgnieniu oka posiadacze długich pozycji tracili na pojedynczym kontrakcie tysiące dolarów (w przypadku z 26.01.2010 r. było to 2500 USD), a druga strona tyle samo zarabiała. Chyba oczywiste jest, że beneficjentem takich operacji byli gracze z ponad 90 proc. ekspozycją na spadki cen metali szlachetnych.

Przełomowym momentem w sprawie był email wysłany przez informatora do Komisji Giełd Towarowych 3 lutego 2010 r. Tym razem nie informował on przeszłych wydarzeniach, ale zapowiadał skoordynowane uderzenie, które miało nastąpić 5 lutego, kiedy o godz. 8.30 Departament Pracy miał opublikować najnowsze dane o stopie bezrobocia w USA. Informator opisał dokładnie dwa scenariusze:

złe dane z rynku pracy - ceny złota i srebra powinny szybko wzrosnąć w reakcji na słabnącego dolara i niepokoje inwestorów o kondycję amerykańskiej gospodarki. Duzi gracze poczekają kilka minut na wzrost ceny srebra i wykorzystają wyższe poziomy do otwarcia tak wielkiej ilości krótkich pozycji, jaka będzie potrzebna do powstrzymania kupujących. Drobni inwestorzy, których stop loss’y prawdopodobnie zostały nagromadzone wokół okrągłego poziomu 15 USD za uncję, zostaną lawinowo “wyrzuceni z rynku”, po czym bank zamknie z zyskiem krótkie pozycje otwarte po wyższych cenach.

dobre dane z rynku pracy - metale szlachetne powinny tanieć. Manipulatorzy nie będą czekać na wzrost cen i od razu przystąpią do otwierania dużych pozycji na spadek cen. W tym przypadku nie będzie konieczności likwidowania przeciwnych zleceń drobnych inwestorów i kluczowe poziomy wsparcia zostaną naruszone pod naturalną presją rynku.

Na załączonym wykresie widać, jak faktycznie zachowała się cena srebra tuż po publikacji danych z rynku pracy. Kluczowy poziom wsparcia zgodnie z zapowiedzią informatora został przebity, krótko po tym, jak duże zlecenia sprzedaży powstrzymały kupujących srebro, podczas gdy ceny złota w tym samym czasie szły w górę.

W marcu 2010 r. trader, który informował nadzorcę o manipulacji cenami srebra, najwidoczniej poczuł, że śledztwo nie postępuje w zadowalającym tempie i upublicznił w internecie treść korespondencji z Komisją Giełd Towarowych. Duzi gracze zaniepokojeni ujawnieniem przekrętu przystąpili do masowej likwidacji krótkich pozycji. Z raportów CFTC wynika, że banki komercyjne od marca do października 2010 r. do zmniejszyły posiadane krótkie pozycje netto w kontraktach na srebro o ponad 30 proc. Pod koniec października sprawę nagłośnił dziennik The Wall Street Journal, który powołując się na źródła zbliżone do organów prowadzących dochodzenie, zwrócił uwagę, iż czterech największych graczy, a wśród nich JP Morgan Chase i HSBC, posiadało 19 października zaledwie 24,3 proc. wszystkich krótkich pozycji netto na rynku srebra.

Podwójna księgowość funduszy

Inną anomalię na rynku srebra ujawniła w połowie 2009 r. firma Project Mayhem Research. Tym razem sprawa w większym stopniu dotyczyła przeciętnych osób, które o możliwości inwestowania w metal szlachetne za pomocą funduszy dowiedziały się z albo z reklam, albo od swoich doradców finansowych. Okazało się, że największy fundusz inwestujący w srebro iShares Silver Trust (symbol funduszu SLV często używany jest przez analityków zamiennie z ceną srebra), co ciekawe kontrolowany przez JP Morgan Chase, systematycznie wprowadzał w błąd inwestorów publikując nieprawdziwe informacje o posiadanych sztabkach. Specjaliści z Project Mayhem Research za pomocą specjalnego programu komputerowego przeanalizowali długie listy sztabek srebra według numerów seryjnych i wykryli, że aż 11,8 proc. spośród sztabek funduszu iShares Silver to duplikaty różnej kategorii.

Sztabki z tymi samymi numerami pojawiały się dwukrotnie lub częściej na liście, co może świadczyć, że fundusz w rzeczywistości posiada mniej metalu szlachetnego niż na papierze. Z owych 11,8 proc. sztabek przypuszczalnie nie wszystkie wychwycone przypadki to ewidentne dowody przestępstwa, ponieważ niektórzy producenci pod tym samym numerem seryjnym wypuszczają na rynek więcej niż jedną sztabkę, które następnie można identyfikować np. za pomocą różnicy wagi. Perfekcyjne wewnętrzne duplikaty, czyli identyczne pod względem wszystkich właściwości sztabki zaksięgowane więcej niż jeden raz stanowiły 0,0025 proc. wszystkich sztabek.

Zastanawiające praktyki stosowane przez fundusz SLV oraz inne notowane w Londynie fundusze ETF metali szlachetnych to:

• wewnętrzne duplikaty – sztabki srebra z identycznym numerem seryjnym występujące co najmniej dwukrotnie na liście sztabek funduszu,
• przybliżone wewnętrzne duplikaty – prawie jednakowe numery seryjne (np. AB1024 i 1024) przy identycznym producencie i wadze występujące co najmniej dwukrotnie na liście sztabek funduszu,
• perfekcyjne wewnętrzne duplikaty – identyczny numer seryjny, producent i waga występujące co najmniej dwukrotnie na liście sztabek funduszu,
• wagowe duplikaty – sztabki o identycznej wadze i producencie występujące co najmniej dwukrotnie na liście sztabek funduszu,
• zewnętrzne duplikaty – sztabki srebra z identycznym numerem seryjnym i producentem występujące co najmniej dwukrotnie na listach sztabek różnych funduszy



Pośrednikom dziękujemy

W prospekcie emisyjnym prawnicy funduszu iShares Silver zawarli klauzulę zabezpieczającą przed odpływem kapitału, np. w następstwie ujawnienia tajemniczych praktyk: „w pewnych warunkach rynkowych, a w szczególności w przypadku niewystarczającej płynności na fizycznym rynku, cena jednostek funduszu może odchylać się od cen srebra i spadać”. Jeśli fundusz na bieżąco informuje inwestorów o dokonanych zakupach, wówczas nie powinna mieć miejsca sytuacja w której sztabki posiadane przez fundusz, a co za tym idzie jednostka uczestnictwa, mają inną wartość niż analogiczna liczba sztabek na rynku fizycznym. Pod koniec 2009 r. duże fundusze hedgingowe, których zarządzający nie kryli się z inwestowaniem w metale szlachetne zaczęły rezygnować z usług funduszy indeksowych odzwierciedlających ceny srebra czy złota. Niektórzy gracze, którzy ogłosili, że zaczynają skupować sztabki na własną rękę to m.in. Greenlight Fund czy fundusz Johna Paulsona, który zarobił fortunę grając w latach 2007-2009 na spadki cen akcji i pęknięcie bańki na rynku nieruchomości.

Po tym, jak w 2010 r. w wielu programach telewizji kablowej pojawiły się agresywne reklamy zachwalające inwestycję w złoto, srebro i inne „twarde waluty” odporne na manipulację instytucji finansowych, amerykańska Izba Reprezentantów zajęła się przejrzystością na rynku. Dealerzy i pośrednicy sprzedający monety i sztabki po wejściu w życie nowej ustawy będą musieli ujawniać dokładną cenę, wartość stopu, cenę detaliczną i kilka innych informacji, których do tej pory brakowało. Jesienią 2010 r. media informowały, że podobne reklamy, kierowane są na największy na świecie rynek detaliczny – produkty inwestycyjne lokujące kapitał w metale szlachetne reklamowane są właśnie w państwowym kanale chińskiej telewizji CCTV.

W momencie publikacji tego artykułu (8 listopada 2010 r.) uncja srebra kosztowała 26,7 USD, czyli o 57,4 proc. więcej niż na początku 2010 r. W tym czasie spośród głównych surowców silniej podrożały tylko bawełna (o 91 proc.) oraz innym metal szlachetny - pallad (o 69 proc.). Stosunek ceny złota do srebra, który odzwierciedla preferencje inwestorów wyłącznie między tymi dwoma metalami, z pominięciem wpływu kursu dolara, spadł od 31 grudnia 2009 r. z 65 (1094 USD/ 16,8 USD = 65) do 52 w dniu 8 listopada 2010 r (1391 USD/ 26,7 USD = 52). Mówiąc inaczej, pod koniec ubiegłego roku jednak uncja złota była warta tyle, co 65 uncji srebra, a jesienią br. jedną uncję złota można było wymienić już tylko na 52 uncji srebra.

Liczne anomalie ujawnione na rynku srebra potwierdzają, że dużym optymistą jest każdy, kto sądzi, iż banki, które wywołały kryzys podejmując większe niż powinny ryzyko za pieniądze klientów zgromadzone na depozytach, pośredniczą obecnie przy inwestowaniu w metale szlachetne bez sięgania po nieuczciwe praktyki.

ikona lupy />
Wewnętrzne duplikaty sztabek w funduszu iShares Silver / Inne
ikona lupy />
Wykres ceny srebra z 5 lutego 2010 r. / Inne