>>> RAPORT SPECJALNY: Trzęsienie ziemi w Japonii

Policja podała, że zginęły 93 osoby, a 349 jest zaginionych.

Z kolei według japońskiej agencji Jiji Press, na plaży w mieście Sendai znaleziono od 200 do 300 ciał. Sendai znajduje się w prefekturze Miyagi, w regionie najbardziej dotkniętym piątkowymi wstrząsami.

Polska ambasada w Tokio poinformowała PAP, że na razie nie ma informacji o ewentualnych ofiarach wśród Polaków. Według I radcy ambasady RP Mirosława Zasady, Polakom, z którymi pracownikom ambasady udało się nawiązać kontakt, nic się nie stało.

Reklama

Siłę trzęsienia oceniono na 8,9 w skali Richtera. Doszło do niego o godz. 14.46 czasu miejscowego (6.46 czasu warszawskiego). Towarzyszyła mu seria wstrząsów wtórnych, w tym o sile 7,4, do którego doszło około 30 minut po głównym trzęsieniu. Epicentrum znajdowało się około 130 km od wschodniego wybrzeża wyspy Honsiu, a hipocentrum, czyli położone w głębi Ziemi źródło rozchodzenia się fal sejsmicznych - na głębokości około 24 km.

Rozmiary zniszczeń i prognozy związane z tsunami sugerują, że liczba ofiar będzie większa.

Wstrząsy spowodowały wiele pożarów. Płomienie pojawiły się m.in. w rafinerii niedaleko Tokio, w fabryce stali i w budynku elektrowni atomowej Onagawa w prefekturze Miyagi. Pożar w elektrowni udało się ugasić i nie doszło tam do wycieku radioaktywnego. W samym Tokio odnotowano kilkanaście pożarów. Łącznie w kraju wybuchło 80 pożarów.

Na północy Japonii bez prądu jest około 4,4 mln domów. W mieście Sendai zawalił się hotel, pod którego gruzami prawdopodobnie są ludzie.

Na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu premier Japonii Naoto Kan zapewnił, że nie ma wycieku radioaktywnego w elektrowniach atomowych. Jednak później ogłoszono alarm atomowy, choć w sąsiedztwie elektrowni jądrowych nie wykryto zagrożenia radiacyjnego.

Prewencyjnie, w obawie przed ewentualnym wyciekiem ewakuowano w sąsiedztwie elektrowni atomowej w prefekturze Fukushima około 2 tys. ludzi. Po trzęsieniu ziemi włączył się system awaryjnego chłodzenia jednego z jej reaktorów.

>>> Czytaj też: Tsunami zbiera żniwo w Japonii. Ogłoszono alarm atomowy

Fale tsunami porwały w Japonii statek, na którym znajdowało się 80 osób. Ich los nie jest znany; trwa akcja poszukiwawcza.

Japoński Bank Centralny zapowiedział, że zrobi, co w jego mocy, by zapewnić stabilność sektora finansowego. Po trzęsieniu gwałtownie spadł kurs jena i akcji notowanych na tokijskiej giełdzie.

>>> Czytaj też komentarz ekonomisty: Rybiński: Trzęsienie w Japonii może mieć negatywny wpływ na rynki

Wieczorem czasu lokalnego wznowiło pracę podtokijskie lotnisko Narita, które zamknięto wskutek trzęsienia. W całej Japonii anulowano 711 krajowych lotów.

Fala tsunami dotarła do północno-wschodnich wybrzeży Indonezji. Fale miały wysokość jedynie 10 cm i nie odnotowano żadnych zniszczeń. Z kolei fale, które dotarły do największej wyspy Filipin, Luzon, miały wysokość około metra. Nie ma informacji o ofiarach i zniszczeniach.

Pierwsza fala tsunami dotarła też na Hawaje, gdzie zarządzono ewakuację mieszkańców wybrzeży.

ONZ poinformowała, że w stan pogotowia postawiono 30 międzynarodowych ekip ratunkowych, które mają pomóc Japonii w walce ze skutkami trzęsienia.

Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso zapewnili, że Unia Europejska jest gotowa przyjść z pomocą Japonii po katastrofalnym trzęsieniu ziemi. O międzynarodową pomoc dla Japonii zaapelował przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek przed piątkowym szczytem UE w Brukseli.

>>> UE pomoże Japonii po katastrofalnym trzęsieniu ziemi

Pomoc zaoferował prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Ofertę z pomocą wystosowała też Korea Południowa oraz w imieniu Niemiec szef dyplomacji Guido Westerwelle. USA zapowiedziały, że są gotowe wysłać wojsko.

Prezydent Bronisław Komorowski rozpoczął swe wystąpienie w debacie eksperckiej w sprawie OFE od złożenia wyrazów współczucia i solidarności z narodem japońskim w związku z trzęsieniem ziemi w tym kraju, które nazwał "gigantyczną katastrofą".

Premier Donald Tusk przekazał kondolencje szefowi rządu Japonii Naoto Kanowi w związku z tragicznymi skutkami trzęsienia ziemi w tym kraju.

Jak pisze Reuters, trzęsienia ziemi zdarzają się w Japonii dość często, gdyż kraj leży w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie regionów świata. Odnotowano tam około 20 proc. ze wszystkich trzęsień o sile powyżej 6 w skali Richtera na świecie.

Główny specjalista w Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych (CEZAR) Krzysztof Dąbrowski powiedział PAP, że elektrownie jądrowe na całym świecie są budowane z uwzględnieniem ewentualnych naturalnych zagrożeń, które mogą wystąpić w danym rejonie. Ponieważ Japonia leży na obszarze aktywnym sejsmicznie, tamtejsze elektrownie projektuje się tak, aby obudowa bezpieczeństwa reaktorów wytrzymywała silne trzęsienia ziemi i nie dopuściła do naruszenia konstrukcji bloku jądrowego.

>>> Czytaj też: Niewiele ofiar trzęsienia ziemi w Japonii dzięki systemowi ostrzegania i zabezpieczeń