We wtorek ministrowie finansów strefy euro zatwierdzili drugi pakiet pomocy dla Grecji w wysokości 130 mld euro. Na uzgodniony pakiet składają się pożyczki od strefy euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Z pewnością oznacza to odsunięcie perspektywy bankructwa Grecji i ewentualnego opuszczenia przez nią strefy euro.

>>> Zobacz też: Cena za uniknięcie powrotu do drachmy: upokarzająca ingerencja w suwerenność

Nie oznacza to jednak końca greckich problemów. Aby zredukować zadłużenie do bezpiecznego poziomu Grecja musi zbilansować swój budżet. A mówiąc ściślej, na długie lata pożegnać się z deficytem finansów publicznych.

Dotychczas Grecja dzięki podjętym cięciom wydatków obniżyła deficyt z 16 proc. PKB w 2009 r. do 8 proc. PKB w 2012 r.

Reklama

Jeszcze większy spadek dotyczy deficytu pierwotnego, czyli obliczanego przed wydatkami na obsługę długu - z 10 do 1 proc. Do stałej redukcji zadłużenia Hellada potrzebuje jednak nadwyżki pierwotnej.

Jak wynika z prognoz opublikowanych we „Wstępnej analizie możliwości długoterminowej obsługi greckiego zadłużenia” (Greece: Preliminary Debt Sustainability Analysis), „jeśli pierwotna nadwyżka budżetowa pozostanie poniżej 2,5 proc. PKB (poziom, który obecnie przekracza tylko w 2014 r.), wówczas poziom zadłużenia znajdzie się na stale rosnącej trajektorii.”

>>> Czytaj też: Drugi pakiet pomocy dla Grecji pod większym nadzorem

Z dokumentu wynika, że prawdziwe bezpieczeństwo zapewni nadwyżka na poziomie 4 proc. PKB. Pieniądze oszczędzone przez rząd Grecji pozwoliłyby na długoterminową spłatę zadłużenia.

Otwartym pytaniem pozostaje, czy Grecja będzie w stanie taką nadwyżkę wypracować i utrzymać. Biorąc pod uwagę skalę protestów społecznych wywołanych obecnymi cięciami oraz tradycyjną niechęć Greków do płacenia podatków, o zbilansowanie finansów państwowych będzie trudno.